Chodziły ulicą, poboczem, a nawet przeszły przez tory – co stanowiło zagrożeniem dla kierowców, no i same mogły zginąć. Mowa o krowach, które uciekły właścicielowi. Do zagrody pomogli je zapędzić strażnicy miejscy.
W niedzielę, około godz. 13:10 dyżurny Straży Miejskiej w Płocku otrzymał nietypowe zgłoszenie. – Chodziło o krowy, które chodziły po ulicy Kolejowej – informuje Jolanta Głowacka, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Płocku.
– Prawdopodobnie przewrócił się jeden ze słupków, ogradzających łąkę, na której pasły się krowy, przez co przestał działać pastuch. Wykorzystały to krasule w ilości około 16 sztuk, które postanowiły zwiedzić pobliską okolicę. Dość dynamicznie musiały się przemieszczać, bo przeszły około 2 km zanim na pomoc zwierzętom wezwano mundurowych – relacjonuje Głowacka.
Kiedy strażnicy rozpoczęli spędzanie krów z jezdni, podjechał do nich mężczyzna, który oświadczył, że wie do kogo należą wędrujące krowy. – Właścicielem uciekinierek okazał się rolnik zamieszkały na obrzeżach miasta. Wtedy podjęto decyzję, iż jeden z patroli pojedzie po właściciela zwierząt. Mężczyzna nie zdawał sobie sprawy, że krowy uciekły mu z pastwiska – zaznacza rzeczniczka.
Właściciel krów został ukarany za niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia. Przyjął mandat karny w wysokości 500 złotych.
Fot. Straż Miejska Płock.