Wata cukrowa, malowanie buziek, trampolina czy gra na konsoli – to tylko kilka atrakcji, z których przy przedszkolu na ulicy Czwartaków mogły, przez dwa dni, korzystać dzieci do woli zupełnie za darmo. A wszystko za sprawą Orange. Tak, tak…nie ma tu pomyłki.
Orange Polska, dystrykt Płock wpadło na pomysł aby trochę inaczej reklamować swoje nowe produkty, a w tym najszybszy Internet, który światłowodem dotrze do nowo powstałych bloków na osiedlu Podolszyce. W czwartek, 1 września, na ulicy Czwartaków, przed przedszkolem Jaś i Małgosia stanął swoisty orangetruck, wokół którego rozstawiono mnóstwo atrakcji dla dzieci.
– Tak tu super. Wczoraj też byliśmy z bratem żeby sobie zjeść watę cukrową – tłumaczyła nam rozweselona mała dziewczynka. – A ja proszę pani to cały czas skaczę na trampolinie i mama zdjęcie mi zrobiła z takim dużym panem, co miał zabawkę na głowie – mówił nam z kolei Adaś. [ Zapewne miał na myśli maskotki Orange, które znamy z telewizyjnych reklam – przyp. red.]. I faktycznie za chwilę naszym oczom ukazał się widok dwóch młodych mężczyzn, którzy na głowie mieli maskotki, kojarzone z tą siecią komórkową czyli serce i rozum. Dzieciaki podbiegały do nich, a rodzice czy dziadkowie robili swoim pociechom zdjęcia.
– Wpadliśmy na pomysł takiego mini pikniku, aby trochę rozreklamować nasz produkt, ale głównie chodziło o dobrą zabawę dla dzieci. Wczoraj było rozpoczęcie roku szkolnego, dziś zaczyna się weekend. Pomyśleliśmy, że uatrakcyjni to dzieciakom powrót do przedszkola czy szkoły – tłumaczył nam Łukasz Pikała, menadżer dystryktu płockiego Orange. – Jest jeszcze konkurs rysunkowy i mamy dla dzieci ekstra prezenty – dodawał.
Czy prezenty dla dzieci noszą na sobie markę firmy? – Nie, nie. To ma być dla nich rozrywka i dobra zabawa – mówił Pikała. I na dowód wyjął z jednej z kolorowych toreb kilka przyborów szkolnych, maskotkę – jakiegoś misia, kredki i farby. – Do tej pory zebraliśmy ponad trzydzieści rysunków dzieci, które przyniosły prace konkursowe. Pod koniec dnia rozdamy nagrody – wtrąciła do rozmowy młoda dziewczyna, która rozdawała maluchom balony. – Robimy takie akcje dość często, bo dzieciaki są zadowolone, a jak przyjdą rodzice czy opiekunowie dzieci i chcą się dowiedzieć czegoś o naszych produktach, to chętnie udzielimy informacji na miejscu. Wczoraj dzieci było trochę mniej ale dziś jest dużo większe zainteresowanie naszą akcją – mówił nam z uśmiechem na ustach menadżer.
W tym miejscu należy powiedzieć tylko jedno. – Można? Można! – prowadzić kampanię reklamową rodem z europejskich ulic.
Fot.Mateusz Lenkiewicz