Wystarczyła chwila nieuwagi…

Pierwszoligowe derby Mazowsza, podobnie jak w rundzie jesiennej, zakończyły się wynikiem nierozstrzygniętym. Wisła zachowała drugie miejsce w tabeli, bo Termalica zremisowała w Niecieczy z Akrą Gdynia. Prowadzące Zagłębie Lubin wygrało w Olsztynie ze Stomilem 4:1 i ma już trzypunktową przewagę nad Wisłą i Termaliką.

Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka od początku meczu zdominowali przebieg wydarzeń na placu gry. Większość akcji przeprowadzali prawą stroną, gdzie operował Krzysztof Janus. Niestety, większość dobrze zapowiadających się akcji załamywało się na dobrze dysponowanych środkowych obrońcach. Marcin Krzywicki, Fabian Hiszpański, czy Dymitar Iliev nie byli w stanie opanować piłki i złożyć się do strzału.

Najbliżej szczęścia był Przemysław Szymiński, który wyskoczył do główki po rzucie rożnym wykonywanym przez Cezarego Stefańczyka. Niestety, po efektownym uderzeniu młodego stopera piłka otarła się o poprzeczkę i wyszła poza boisko.

Początek drugiej połowy niewiele różnił się od tego, co działo się w pierwszych 45 minutach. Wisła spokojnie przemieszczała się spod własnej bramki na przedpole rywali, lecz słabo radziła sobie w polu karnym Dolcanu.

W końcu jednak kibice mieli powody do zadowolenia. Krzysztof Janus przedarł się prawą stroną, wpadając na pole karne przeciwników. Nie zdecydował się jednak na strzał, ale zagrał wzdłuż linii. Akcję zamknął Dymitar Iliev, pakując piłkę do siatki z najbliższej odległości.

Kilkanaście minut później doskonałą okazję do podwyższenia rezultatu miał Marcin Krzywicki, który idealnie wyszedł w tempo do piłki zagranej z głębi pola. Płocki napastnik przerzucił piłkę nad interweniującym daleko od bramki Rafałem Leszczyńskim. Niestety, tuż przed linią bramkową skutecznie interweniował Mateusz Długokęcki, zapobiegając stracie gola przez swój zespół.

Co nie udało się gospodarzom, powiodło się Dolcanowi. Goście zaatakowali prawą stroną, piłka trafiła na szósty metr do niepilnowanego Michała Bajdura, który doprowadził do wyrównania. Do końca meczu żaden z zespołów nie zdołał już wypracować sobie na tyle klarownej sytuacji, aby marzyć o zmianie rezultatu.

Wisła niemal przez cały mecz zdecydowanie dominowała na boisku. Większości jej akcji brakowało jednak wykończenia. Mimo niezliczonej liczby sytuacji, gospodarze zaledwie trzy razy poważnie zagrozili bramkarzowi rywali. Powody do zadowolenia miał jednak tylko Dymitar Iliev, który zdobył gola po strzele z najbliższej odległości. Przemysławowi Szymińskiemu i Marcinowi Krzewickiemu zabrakło odrobiny szczęścia. Dolcan miał tylko jedną wymarzoną okazję. I wykorzystał ją idealnie. Okazało się więc – nie po raz pierwszy – że w piłce nożnej wynik wcale nie musi być sprawiedliwy i nie musi oddawać tego, co dzieje się na boisku.

Wisła Płock – Dolcan Ząbki (0:0)

Bramki: Iliev (61.) i Bajdur (83.)

Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Szymiński, Radić, Stępiński – Góralski, Janus, Wlazło (84. Ruszkul), Iliev (77. Kostrzewa), Hiszpański (60. Darmochwał) – Krzywicki

Dolcan: Leszczyński – Długokęcki, Klepczarek, Grzelak, Jakubik – Matuszek, Łuszkiewicz, Kądzior (63. Tarnowski), Bartlewski (62. Bajdur), Świerblewski – Piesio

Żółte kartki: Stefańczyk (Wisła) oraz Klepczarek (Dolcan)