Wszyscy zadowoleni?

Przeciwnicy wszystkiego co – według nich – jest „złe”, po meczu z Pogonią Szczecin nie mają zbyt dużego pola do popisu. Jose Kante na dziewiątce? – To nie jest typowy napastnik, więc źle. To może Dimitar Iliev? – Nie. Jego to w ogóle na ławę! Rogalski w środku pola? Grajmy Furman – Kriwiec! O, albo Wlazło, strzelał w rezerwach. Wszyscy, byle nie Rogal. A co jeszcze na prawej obronie robi Stefańczyk?! – Dawać Sylwestrzaka! I tak dalej i tak dalej. Po 9. kolejce Lotto Ekstraklasy to wszystko… jak krew w piach. Tylko jedno się nie zmienia – Reca jakiego znamy z I ligi nadal nie jest ekstraklasowym Recą.

Nie wiem ile jeszcze potrwa i czy w ogóle – w najbliższym czasie – zacznie się jego „transformacja”, ale cały czas gorąco w to wierzę. Naprawdę, tak po prostu, życzeniowo, bo argumentów Arek nie daje zbyt wiele. Wiem przy tym, że będzie o to piekielnie trudno, bo tym występem Reca na pewno nie przybliżył się do gry w wyjściowym składzie przeciwko Bruk-Bet Termalice Nieciecza.

Podobnie zresztą, jak wprowadzony w 67. minucie Witalij Hemeha, którego występ dziennikarze, kronikarze i statystycy na pewno odnotują, ale… na tym zakończą wspomnienia o Ukraińcu. Oczywiście te z tego spotkania, bo może kiedyś czymś jeszcze zapadnie komuś z nich w pamięci. Na następny mecz w składzie nie powinien znaleźć się jednak ani jeden ani drugi. Po kartkowej pauzie Dominik Kun, a do zdrowia powoli dochodzi także Damian Piotrowski, więc na skrzydłach znów zrobi się ciaśniej. I dobrze.

CZYTAJ DALEJ