Wisła przełamała niemoc

Trzy gole, dwie czerwone kartki. Emocji (przynajmniej teoretycznie) na stadionie Stomilu Olsztyn nie brakowało. Co najważniejsze – Wisła przełamała wreszcie swoją niemoc i z wyjazdowego meczu wraca z kompletem punktów.

Broniący się przed spadkiem Stomil podejmował podrażnioną trzema meczami bez wygranej Wisłę (żenująca porażka u siebie z Chojniczanką, a później dwa remisy – wyjazdowy z Olimpią Grudziądz oraz u siebie z Termaliką Nieciecza). Remis w tym meczu nie urządzał nikogo.

W podstawowym składzie Wisły pojawili się między innymi Albert Taar, Paweł Kaczmarek i Marko Radić. Żaden z nich jednak nie był bohaterem akcji, która już na początku meczu przyniosła przyjezdnym zaskakujące prowadzenie. Filip Burkhardt z rzutu wolnego zagrał do niepilnowanego Pawła Magdonia, który przekazał piłkę Marcinowi Krzywickiemu. Napastnik Wisły, który swoją strzelecką niemoc przełamał tydzień temu, ze stoickim spokojem pokonał bramkarza miejscowych.

Stomil ruszył natychmiast do przodu, ale nadział się na świetnie dysponowaną płocką defensywę. Gospodarze zmienili więc taktykę, usiłując długo rozgrywać piłkę i szukając szczęścia w atakach pozycyjnych. Wisła długo utrzymywała nieznaczne prowadzenie, ale w końcu Arkadiusz Czarnecki wykorzystał gigantyczne zamieszanie pod płocką bramką.

Już w pierwszej akcji po zmianie stron zdobywca wyrównującego gola zatrzymał piłkę ręką, za co ukarany został żółtą kartką. A że w pierwszej połowie zobaczył już kartonik tego samego koloru, musiał opuścić boisko.

Płocczanie zepchnęli swoich przeciwników do głębokiej defensywy, ale długo nie mogli udokumentować swojej przygniatającej przewagi chociaż jedną bramką. A gdy czerwoną kartkę (również za zagranie ręką) zobaczył Paweł Magdoń, siły się wyrównały. A szansę na zwycięstwo zwietrzyli miejscowi. Stomil ruszył do przodu i nadział się na kontratak Wisły, wykończony skutecznym strzałem Filipa Burkhardta.

Do końca sezonu pozostało już tylko sześć kolejek, a Wisła ma nad strefą spadkową 12 punktów przewagi. Jest więc coraz bliżej utrzymania się na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Najbliższą szansę na powiększenie swojego punktowego dorobku podopieczni trenera Marcina Kaczmarka będą mieli już w najbliższą sobotę, 10 maja. Właśnie tego dnia o 12.20 płocczanie podejmować będą GKS Tychy.

 

Stomil Olsztyn – Wisła Płock 1:2 (1:1)

Bramki: Czarnecki (35.) dla Stomilu oraz Krzywicki (3.) i Burkhardt (85.) dla Wisły

Stomil: Skiba – Bucholc, Czarnecki, Remisz (58. Mroczkowski), Szymonowicz – Darmochwał, Głowacki, Jegliński, Kun (56. Koprucki) – Lech, Trzeciakiewicz (75. Kato)

Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Magdoń, Radić, Hiszpański – Góralski (84. Sielewski), Taar (46. Wlazło), Janus, Kaczmarek (46. Kacprzycki), Burkhardt – Krzywicki

Żółte kartki: Czarnecki, Lech, Szymonowicz (Stomil)

Czerwone kartki: Czarnecki (Stomil – 47.) Magdoń (Wisła – 68.)