Tak niewiele zabrakło do zwycięstwa

Był to pierwszy mecz o mistrzostwo Polski. Spotkanie szczypiornistów z Płocka i Kielc odbyło się 24 maja, w płockiej Orlen Arenie. Kibice na boisku zobaczyli zmagania tych samych „szesnastek”, co podczas meczu w minioną niedzielę. ORLEN Wisła Płock zagrała z Vive Tauron Kielce w pierwszym meczu finału PGNiG Superligi. 

To był mecz godny finału, w którym prawie niczego nie brakowało. Była twarda walka, efektowne bramki i parady bramkarzy. Zabrakło niewiele, aby dzisiaj cieszyć się ze zwycięstwa.

Początkowy spokój w pierwszych minutach pojedynku okazał się zwiastunem prawdziwej burzy. Widać było, że żadna z ekip nie chce od razu rzucić na szalę wszystkich swoich argumentów, stąd też ataki pozycyjne były rozgrywane długo, a piłka rzadko wpadała do siatki. Gdy w okolicach 10 min. Nafciarze zaczęli przyśpieszać, kontrowersyjną karę dwóch minut otrzymał Miljan Pušica. Nasi zawodnicy na szczęście wybronili się i zagrali na 1:1, ale chwilę później boisko opuścił z tego samego powodu Jose de Toledo.

Ostatecznie po wyrównaniu sił po kwadransie gry wynik brzmiał 6:6. Kilka sekund później ponownie na boisku było mniej zawodników – obustronne wykluczenie zobaczyli Adam Wiśniewski oraz Julen Aguinagalde. Niestety tym razem dwa kolejne trafienia powędrowały na konto Vive i tablica świetlna pokazała stan 6:8. Gospodarze jednak opanowali sytuację na boisko – zdobyli bramkę kontaktową, zacieśnili szyki obronne, a problemy w ataku pozycyjnym swoich podopiecznych dostrzegł trener Talant Dujshebaev, który poprosił o czas dla swoich podopiecznych.

Wiślacy jednak nie odpuszczali – po skutecznej obronie Rodrigo Corralesa i bramce Toledo ponownie był remis, a na ławkę kar tym razem usiadł Mateusz Kus. Niestety zaczęliśmy powielać błędy podczas gry w przewadze jednego zawodnika, zarówno teraz, jak i kilka minut później przy karze Piotra Chrapkowskiego. Dobrze w bramce interweniował również Sławomir Szmal, a przy rzucie Corralesa przez całe boisko zabrakło nam szczęścia. Kolejna szansa na odrobienie strat pojawiła się, gdy dwie minuty otrzymał ponownie Kus. Po chwili dołączył do niego Jurecki, a z drugiej strony Gadżet, ale to jeszcze nie koniec. Największe kontrowersje wzbudziła podwójna kara dla Puszki, który w konsekwencji obejrzał czerwoną kartkę. Przed przerwą obie drużyny jeszcze po razie trafiały do bramki i ostatecznie do szatni zeszły przy remisie 12:12.

Początek drugiej połowy należał do Vive – dwa rzuty karne wykorzystał Bielecki, jedną bramkę dorzucił Zorman i było 12:15. Niestety Wiślacy pozostawali bez trafienia przez ponad sześć minut, co musiało się zemścić. Po przerwie na prośbę trenera Przybeckiego wywalczyliśmy rzut karny, ale po raz drugi w tej odsłonie lepszy okazał się Sławomir Szmal. Wreszcie w 39.min. ze skrzydła trafił Lovro Mihić, ale w tym momencie obie drużyny wciąż dzieliły trzy bramki. Na szczęście między słupkami pomógł Corrales, do bramki Vive trafił Duarte i Rocha i gospodarze wrócili z dalekiej podróży. Znakomicie w tym okresie wyglądała podwyższona obrona z wysuniętym Duarte.

Goście jednak nie pozostali dłużni i utrzymali 2-3 bramki przewagi nad Wisłą. Wreszcie w okolicach 50.min. piłki po rzutach kielczan odbił Corrales, co z zimną krwią wykorzystali jego koledzy z pola i na tablicy świetlnej ponownie pojawił się remis 20:20. W tym samym momencie o czas poprosił trener Dujshebaev, a jego uwagi okazały się na tyle pomocne, że kolejne dwa trafienia były już autorstwa Vive. W 54.min. przy stanie 21:22 sędziowie pokazali pierwszą karę dwóch minut, najpierw dla Mateusza Piechowskiego, a chwilę później dla Chrapkowskiego. W kluczowym momencie rzut ze skrzydła wybronił jednak Szmal. Ostatnie minuty pojedynku to już prawdziwa wojna nerwów. Wynik 24:24, Nafciarze w przewadze, Daszek oddaje rzut ze skrzydła, ale broni Szmal. W odpowiedzi z karnego trafił Reichmann, ale Nafciarze mają jeszcze prawie minutę na doprowadzenie do wyrównania. Kolejne starcie Toledo z Lijewskim kończy się obustronnym wykluczeniem i przerwą na prośbę trenera Przybeckiego. Nafciarze grają do końca, a ławkę kar „zasila” Jurkiewicz na cztery sekundy przed końcem. Niestety wrzutkę Dimy to Marko przechwycił Jurecki i pojedynek skończył się zwycięstwem Vive 24:25

Orlen Wisła Płock – Vive Tauron Kielce 24:25 (12:12)

Skład ORLEN Wisły:
Bramkarze: Corrales, Morawski, Wichary
Skrzydłowi: Daszek, Ghionea, Mihić, Wiśniewski
Rozgrywający: Duarte, Pušica, Racoțea, Tarabochia, Toledo, Zhitnikov
Kołowi: Kwiatkowski, Piechowski, Rocha

Skład Vive Tauron:
Bramkarze: Ivić, Szmal
Skrzydłowi: Djukić, Jachlewski, Strlek, Reichmann
Rozgrywający: Bielecki, Bombac, Chrapkowski, Jurkiewicz, Jurecki, Lijewski, Zorman
Kołowi: Aguinagalde, Kus, Walczak

Ważną informacją jest, że dzisiejszy mecz był ostatnim, w którym zagrał kapitan ORLEN Wisły Płock Adam Wiśniewski. Po osiemnastu latach reprezentowania płockiego klubu rozegrał swój ostatni mecz w płockiej ORLEN Arenie.

Przypomnijmy. Adam Wiśniewski to legenda płockiej piłki ręcznej. Ma na swoim koncie blisko 500 rozegranych meczów i ponad 1200 zdobytych bramek w barwach ORLEN Wisły Płock. W środę w zmaganiach z  Vive Tauron Kielce w rodzimej Orlen Arenie – Adam rozegrał swój ostatni mecz przed płocką publicznością, tym samym pożegnał się z kibicami.

Źródło: SPR Wisła Płock./fot. zdjęcia poglądowe UMP oraz Dziennik Płocki.