Sobota w Orlen Arenie. Mecz Mistrzów, ale… nie tylko

Oprócz dania głównego, którym niewątpliwie był Mecz Mistrzów, na wszystkich, którzy w sobotę zgromadzili się w Orlen Arenie czekało zdecydowanie więcej atrakcji.

Wszystko zaczęło się kilka minut po godzinie 17. Najpierw na parkiet wbiegły dziewczyny z zespołu Impresja, a dosłownie chwilę później rozpoczął się jeden z dwóch głównych punktów sobotniego widowiska – prezentacja drużyny Orlen Wisły Płock. Warto dodać, że drużyny nieco przebudowanej, odmłodzonej i przede wszystkim kierowanej od lipca przez nowego szkoleniowca – Piotra Przybeckiego. Wśród zawodników, których będzie miał do dyspozycji były trener Śląska Wrocław, zabrakło odpoczywających po Igrzyskach Olimpijskich w brazylijskim Rio de Janeiro – Adama Wiśniewskiego, Michała Daszka i Jose Guilherme de Toledo.

Sama prezentacja zespołu – na sezon 2016/2017 – nie trwała zbyt długo, zaledwie kilka minut. O wiele więcej czasu natomiast przywitanie drużyny gwiazd płockiego szczypiorniaka, wśród których zabrakło jednak Marcina Lijewskiego, Damiana Wleklaka i Krzysztofa Wróblewskiego. Nikt jednak nie zaprzątał sobie tym głowy, ponieważ płockie legendy, pomimo tego i tak dostały spodziewaną i absolutnie fantastyczną owację na stojąco. Gdy wszyscy przedstawiciele drużyny gwiazd pojawili się już na boisku czekały na nich pamiątkowe upominki oraz… wyświetlony na telebimie krótkometrażowy film wspominający popisy byłych Nafciarzy. W tym krótkim momencie niejednemu kibicowi zakręciła się w oku łza (wiem widziałem), w końcu… te chwile już nie wrócą. Przy tym wszystkim brawom nie było końca i tak aż do pierwszego gwizdka arbitra. Szybko po nim na jednej z trybun pojawiła się dawna sektorówka, pamiętająca czasy Blaszak Areny.

Strzelanie w Meczu Mistrzów otworzył Tomasz Paluch, a spotkanie ogólnie toczyło się w niezłym tempie. Legendy mimo upływu lat nie odstawały zbytnio poziomem od graczy pierwszego zespołu Orlen Wisły Płock. Po pierwszych dwudziestu minutach, było 13:10, a bramkę równo z syreną kończącą połowę zmagań zdobył chorwacki skrzydłowy Lovro Mihić. W przerwie – po konkursie rzutów karnych dla fanów – do obu drużyn dołączyli kibice, którzy miejsce w składach wykupili w ramach akcji „Szatnia godna Nafciarzy”. Z takimi wzmocnieniami w składzie legendy zaprezentowały chociażby nowoczesny styl gry z wycofaniem bramkarza. Widać więc, że podążają za ogólnoświatowym trendem, a może taką taktykę poradził im ktoś z dołączających. Tego już się nie dowiemy. Pewnym jest jednak, że  zabawy w tej rywalizacji było co nie miara, a wszyscy – łącznie z kibicami – świetnie się bawili. Ostatnią bramkę meczu rzucił Artur Niedzielski i wynik w Meczu Mistrzów zatrzymał się na remisie 23:23.

Po zakończeniu tej konfrontacji – zgodnie z planem i przewidywaniami – kibice ochoczo wbiegli na parkiet, aby zbierać autografy od swoich idoli i robić sobie z nimi pamiątkowe zdjęcia. Kto wie może szansa upamiętnienia takiego wydarzenia już się nie powtórzy, a może tego typu imprezy będą w Orlen Arenie odbywały się cyklicznie?

Orlen Wisła Płock – Legendy Wisły 23:23 (13:10)

Fot. Dziennik Płocki