Śmieci już nas kosztują miliony, a jeszcze trzeba dołożyć. Jaka firma odbierze śmieci? Cztery przetargi unieważniono

Problem z odbiorem śmieci to już miliony złotych. Gdyby przyjąć najniższe proponowane kwoty przez oferentów w ogłoszonych przetargach na trzyletni okres, przyszłoby zapłacić ok. 45,8 mln zł. W ratuszu wiedzieli, że będzie drogo, ale że aż tak drogo… Wstępnie szacowano ok. 31,2 mln zł. Różnica jest więc ogromna i trzeba będzie dołożyć. System musi się zamykać. A mieszkańcy już musieli pogodzić się ze sporą podwyżką.

– Liczba ofert w pierwszych dwóch przetargach stawiała nas w sytuacji tragicznej. Życzę powodzenia pani, sobie, nam wszystkim – tymi słowami Artura Jaroszewskiego zakończyła się poniedziałkowa dyskusja podczas komisji gospodarki komunalnej.

Niedawno informowaliśmy o problemach z ogłoszonymi przetargami na odbiór odpadów komunalnych (proponowane kwoty za odbiór śmieci znacznie przewyższają te szacowane przez Ratusz) i szykowanymi zmianami w dotychczasowych uchwałach, na które radni zgodzą się bądź nie na majowej sesji. Planowane zmiany dotyczące postępowania z zużytymi bateriami, akumulatorami, przeterminowanymi lekami, strzykawkami, igłami, częstotliwości odbioru zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego oraz przeterminowanych chemikaliów, odpadów niebezpiecznych opisywaliśmy tu:

 Śmieciowy problem powraca. Na razie jest za drogo. A co się może zmienić dla mieszkańców?

Cztery unieważnione przetargi

W przetargach Płock podzielono na cztery rejony, stąd cztery osobne postępowania. Różnice między kwotami założonymi przez ratusz  a złożonymi ofertami (najniższą ceną) sięgają w poszczególnych przetargach od blisko 2 mln do nawet 5,5 mln zł.  Problem pojawił się już przy postępowaniach na sektory I i II i chodziło nie tylko o kwotę, ale też o liczbę oferentów. Przypomnijmy – w przetargu na sektor I zgłosiło się konsorcjum – Suez Płocka Gospodarka Komunalna oraz Eko-Maz. Ratusz oszacował, że rozwiązanie śmieciowego problemu na 3 lata może kosztować w tym sektorze 9,1 mln zł, za to konsorcjum zaproponowało 12,7 mln zł. Z kolei w drugim przetargu, w którym Ratusz podał kwotę niemal 9,7 mln zł, wystartował wyłącznie SUEZ, w dodatku szacując koszt wykonania zamówienia na ponad 15 mln 478 tys. zł. Oba przetargi unieważniono i rozpisano na nowo. Ponowne otwarcie ofert z przetargów na sektor I i II będzie 9 czerwca.

Unieważniono również przetarg na sektor III, ponieważ oferta z najniższą ceną (niemal 8,9 mln zł od warszawskiego konsorcjum firm: Partner spółka z o. o. sp. komandytowa, Partner Dariusz Apelski, pozostałe dwie były na 11 mln 187 tys. – od firmy Remondis – i 11 mln 289 tys. zł – od Suez Płocka Gospodarka Komunalna) przewyższała kwotę, którą zamawiający zamierza przeznaczyć na realizację zadania (7 mln 71 tys. zł). Większa różnica między kwotą, którą wskazał urząd a najniższą oferowaną dotyczyła sektora IV. Konsorcjum firm: Partner spółka z o. o. sp. komandytowa, Partner Dariusz Apelski, proponowało kwotę 8 mln 813 tys. zł, Suez Płocka Gospodarka Komunalna – 8 mln 394 tys. zł, Remondis – 9 mln 253 tys. zł, tymczasem urząd zamierzał przeznaczyć 5 mln 268 tys. zł. Przetarg unieważniono.

Czy to wystarczy?

W związku z powyższymi wynikami przetargów trzeba zwiększyć wydatki.

– To 4 mln zł, które musimy dołożyć do przetargów, aby podpisać nową umowę na kolejny okres. Mamy nadzieję, że wystarczy, chociaż obawiamy się, że niekoniecznie i trzeba będzie jeszcze na kolejnej sesji prawdopodobnie dołożyć. Patrząc na przetargi, to te 4 mln zł to może być o wiele za mało – podkreśla miejski skarbnik, Wojciech Ostrowski.

Ratusz wciąż stara się utrzymać trzyletni okres umowy realizacji usługi na terenie miasta – od 1 lipca 2020 r. do 30 czerwca 2023 r., ale w sytuacji czterech unieważnionych przetargów i umowy, która zakończy się z końcem czerwca 2020 r., być może nie będzie to lipiec.

W poniedziałek podczas posiedzenia komisji gospodarki komunalnej przewodniczący Rady Miasta Płocka, Artur Jaroszewski przypominał o „fali poważnych podwyżek” za opłaty komunalne, która przeszła kilka miesięcy przez polskie samorządy. Płock nie był tu wyjątkiem. 

– Były założone pewne stawki, które uchwaliliśmy. Dość drastycznie wysokie. Słyszeliśmy, że oprócz przepisów ustawowych, opłat marszałkowskich, różnych czynników niezależnych od miasta, takie stawki są opierane na przypuszczalnych wynikach przetargów, które w pierwszym półroczu tego roku będą rozstrzygane. Zbliżamy się dość szybko do wygaśnięcia dotychczasowej umowy z firmą, która obsługuje miasto w zakresie odbioru śmieci. Napawają mnie niepokojem dokumenty finansowe, podwyższamy w 2020 r. wydatki o 4 mln zł na gospodarkę komunalną. Czy skłaniają nas do tego wyniki przetargów? Jak to wyglądało na obszarze gmin sąsiadujących? Bo te przetargi mogą mieć bardzo duże znaczenie dla, być może, nowych stawek za śmieci dla mieszkańców, które przyjdzie zapłacić.

Odpowiadała dyrektorka Wydziału Kształtowania Środowiska w płockim ratuszu, Maja Syska-Żelechowska:

– Pracujemy nad ponownym oszacowaniem wartości zamówienia. Taka sytuacja nie dotyczy wyłącznie Płocka, podobnie dzieje się w innych miastach w Polsce, gdyż rynek odpadowy jest niestabilny. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w jaki sposób będzie kształtowała się ta sytuacja na rynku odpadowym w przyszłości, przy czym dotyczy to odbioru, odrębnym elementem jest zagospodarowanie. Szacowaliśmy wartość zamówienia w przedziale trzyletnim, aby uzyskać pewną stabilność. Niemniej zmieniają się również przepisy, 1 stycznia 2021 wchodzi ustawa o elektromobilności, gdzie 10 proc. taboru samochodowego w firmach musi być już na gaz bądź elektryczna, co też ma znaczenie. Odwołaliśmy się do rozporządzenia określające te minimalne ilości pojazdów. Propozycje uchwał wiążą się z wynikami przetargów, aby uzyskać nieco niższe ceny, ograniczyliśmy odbiory pewnych rodzajów odpadów.

Według Mai Syskiej-Żelechowskiej nie można porównywać sytuacji Płocka z innymi gminami. – Inne gminy mogą mieć np. rozproszoną zabudowę, konieczna byłaby analiza uchwał i regulaminów utrzymania czystości, liczby worków, pojemników, ile posesji, odległości. Ciągle jesteśmy pierwsi z tymi przetargami. U nas to wypada wcześniej, w połowie roku, nie z końcem roku kalendarzowego. Przekonaliśmy się, że musimy troszkę zmniejszyć wymagania, bo ceny są bardzo wysokie i póki co nie jesteśmy przygotowani finansowo, aby wziąć pierwszą lepszą firmę. Nie będzie sytuacji braku ciągłości odbioru odpadów. W kontrakcie z 2017 r. założyliśmy 50 proc. wartości zamówienia jako roboty uzupełniające, czyli w czerwcu będą przeprowadzone negocjacje z firmą Suez o świadczenie usługi odbioru odpadów w lipcu. Te nowe postępowania przetargowe byłyby w nowej perspektywie czasowej, czyli powiedzmy od 1 sierpnia 2020 r.

Fot. KB