Senator Marek Martynowski zrezygnował z kierowania klubem senackim Prawa i Sprawiedliwości oraz z funkcji wiceprzewodniczącego klubu parlamentarnego. Jako przyczynę odejścia podał wybór Krzysztofa Sobolewskiego na sekretarza generalnego partii.
– „Walka” z nepotyzmem w naszych szeregach (patrz: niedzielny wybór sekretarza generalnego) skutkuje moją rezygnacją z funkcji szefa klubu PiS w Senacie i wiceprzewodniczącego KP PiS. Jednocześnie oświadczam, że nie będę więcej komentował mojej decyzji, z którą zaznajomiłem szczegółowo szefa klubu PiS , Pana Prof. Ryszarda Terleckiego, licząc na refleksję ze strony kierownictwa naszej formacji – ogłosił kilka dni temu senator Martynowski w poście na Facebooku. We wpisie zamieścił również zdjęcie pisma, które skierowane jest do przewodniczącego klubu parlamentarnego PiS.
W rozmowie z Interią senator przyznał, że jego decyzja spowodowana jest rozstrzygnięciami personalnymi, do jakich doszło podczas weekendowego kongresu PiS. Martynowski zrezygnował po wyborze przez członków partii Krzysztofa Sobolewskiego na sekretarza generalnego PiS. – To twarz nepotyzmu w naszej partii – stwierdził Martynowski. – Przecież wszyscy wiemy, że jego żona pracuje w Orlenie jako dyrektorka, wcześniej miała trzy rady nadzorcze, wiem, że zrezygnowała z tych rad nadzorczych – uzasadnił, dopytywany dlaczego tak uważa.
Czy jest więcej osób niezadowolonych w PiS? – dopytywano senatora. – Wystarczy spojrzeć na głosowanie w sprawie powołania Sobolewskiego, gdzie 60 osób było przeciw – powiedział Martynowski. Senator nie ukrywał, że liczy na refleksję w PiS. – Sekretarz generalny to naprawdę ważna funkcja w partii, to on ustala listy i akceptuje listy wyborcze. Ja po części mogę być ofiarą tej uchwały o nepotyzmie – stwierdził. „Ofiarą” w sensie takim, że nie znajdzie się na liście wyborczej PiS.
Żona Krzysztofa Sobolewskiego, Sylwia Sobolewska jeszcze niedawno zasiadała w radach nadzorczych trzech spółek Skarbu Państwa: lotniska Szczecin-Goleniów, Anwilu i Orlen Paliwa. Jednak nie jest to jedyna osoba powiązana z wysoko postawionymi politykami partii, którą można stawiać za przykład partyjnego nepotyzmu. Wystarczy wpisać frazę w wyszukiwarkę Google. W różnych medialnych doniesieniach opisanych są przypadki kilkudziesięciu osób, którym to znajomości wśród partyjnych dysydentów pomogły w znalezieniu pracy.
Przypomnijmy. W minioną sobotę podczas kongresu Prawa i Sprawiedliwości przyjęto uchwałę sanacyjną, która zakazuje członkom rodzin posłów i senatorów PiS zasiadania w Radach Nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Przepisy nie dotyczą zatrudnionych w spółkach ze względu na swoje kompetencje i doświadczenie zawodowe, oraz tych, którzy są w „nadzwyczajnej sytuacji życiowej”.
Marek Martynowski karierę polityczną rozpoczął od objęcia funkcji przewodniczącego płockich struktur Prawa i Sprawiedliwości, a także członka rady politycznej. W 2004 r. bez powodzenia kandydował z ramienia Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego. W 2006 r. wystartował z list PiS w wyborach samorządowych do sejmiku mazowieckiego. Zdobył mandat radnego. 19 kwietnia 2007 r. powołany na I wicewojewodę mazowieckiego. Na własną prośbę odwołany ze stanowiska 13 listopada 2007 przez premiera Jarosława Kaczyńskiego. W tym samym roku kandydował bez powodzenia z list PiS w wyborach parlamentarnych do Senatu. W wyborach samorządowych w 2010 r. został ponownie wybrany do sejmiku z listy PiS. W wyborach w 2011 r. uzyskał mandat senatorski z okręgu płockiego (okręg 38). W 2015 r. i 2019 r. został ponownie wybrany na senatora.
Polecamy: Adam Bielan w Płocku: My tego nie robimy, żeby pozyskać głosy
Źródło: Inetria, PAP.
Fot. Dziennik Płocki.