Pierwszomajowy wieczór w płockim amfiteatrze był na pewno jednym z najzabawniejszych w tym roku. Co chwila rozbrzmiewały salwy śmiechu i gromkie brawa, przechodzące chwilami w owacje – taką też zebrał prezydent Płocka, Andrzej Nowakowski.
Nie, nie ma żadnej pomyłki. Zanim zaczęła się zasadnicza część imprezy, ze sceny witał gości Tomasz Marciniak z kabaretu Nowaki. – Cała Polska dziś państwu zazdrości, zobaczycie program jako jedyni – nawiązywał do tego, że Płocka Noc Kabaretowa, nie została pokazana na żywo w TVP2, na co wielu Polaków liczyło. – Monika Olejnik o nas mówiła i w Sejmie też o nas mówili, no a teraz jesteśmy w podziemiu i rozejrzyjcie się po sąsiadach, warto poznać tych ludzi, bo być może spotkamy się w więzieniu – ciągnął dalej swój żart, który uderzał w decyzję rządzących telewizją publiczną.
Po czym na scenie pojawił się prezydent Płocka, nie byłoby w tym nic dziwnego, bo wiadomo, że kabareton w Płocku odbywał się po raz 10., zatem jubileuszowy. Ale takiego gościa specjalnego nikt zapewne się nie spodziewał. – Lepszy sort trafił do Orlenu i szczęść Boże ludziom najlepszego sortu, którzy trafili do płockiego amfiteatru – mówił ze sceny Nowakowski. Zebrał burzę braw.
– Ludzie mnie pytają czy czuć dobrą zmianę, odpowiadam, zależy z której strony wiatr zawieje – żartował na temat dymu z orlenowskich kominów. – Wiecie państwo Orlen zakręcił nam ostatnio kurek i bynajmniej nie mówię tu o ropie, spółka nie chce już wspierać Płocka – wyjaśnił. – Zaproponowaliśmy aby Orlen pomógł przy budowie przedszkola, które będzie kosztowało 6,5 miliona złotych, samo wyposażenie ponad 250 tysięcy. Usłyszeliśmy, że mogą kupić zabawki. To ja się pytam, czy to jest jeden z największych koncernów paliwowych w tej części Europy czy…hurtowania zabawek? – pytał publiczność. W odpowiedzi płocki włodarz otrzymał praktycznie owacje.
Po wstępie innym niż zwykle, zaczęła się zasadnicza część kabaretonu. Przy dźwiękach gorącej samby, którą na scenie tańczyły kolorowo i skąpo ubrane tancerki, widzowie poznali wszystkich satyryków, którzy bawili płocką widownię w pierwszomajowy wieczór. Pojawili się zatem: Paranienormalni, Kabaret Skeczów Męczących, Łowcy. B., Formacja Chatelet, K2, Artur Andrus, Wiktor Zborowski, Marian Opania, Czołówka Piekła oraz prowadzący całą imprezę Kabaret Nowaki. A o gorącą oprawę muzyczną zadbał zespół The Jobers.
X Noc Kabaretowa „Roześmiane Rio”, nawiązywała do zbliżającej się olimpiady w Rio de Janeiro i skecze w swojej treści, mniej lub bardziej nawiązywały do sportu oraz zaplecza organizacji Letnich Igrzysk Olimpijskich. Oczywiście nie zabrakło też innych żartów i dowcipów. Na przykład Mariolka-Igor Kwiatkowski z Paranienormalnych, przejechała na czerwonym świetle i „policjant” próbował sprawdzić jej dokumenty. Argumenty Mariolki były nie do obalenia. – Bo kto powiedział, że mam się zatrzymywać na czerwonym, a jechać na zielonym. Każdy sam sobie powinien dobrać kolor, na którym chce jechać, każdy powinien mieć swój – rozbrajał publiczność Igor Kwiatkowski. Potem był pastisz popularnego programu telewizyjnego „Dzień dobry TVN”.
Następnie w studiu olimpijskim zebrali się „fachowcy”, którzy obstawiali swoje typy medalowe. I w tym skeczu pierwszy raz pojawiło się nawiązanie do polityki, a dokładniej chodziło o publikację wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Potem Kabaret Skeczów Męczących nawiązał do programu 500+, na który rząd próbuje znaleźć pieniądze szukając…złotego pociągu. Satyrycy próbowali podpowiedzieć partii rządzącej, jak zaoszczędzić aby pieniądze się znalazły. Były różne pomysły, które płocka publika przyjmowała śmiechem do łez.
Był też skecz, w którym nie można było wymieniać słowa koń i stajnia. A z kolei Formacja Chatelet znalazła…kamerę, która zniknęła z sejmowej ściany, a także jeden z satyryków stracił prawo jazdy ale – to była tylko opinia sędziów – jak mówił ze sceny kabareciarz. Kabaret Skeczów Męczących zaprezentował także piosenkę w rytmach disco-polo, która w treści nawiązała do ważnych i najważniejszych osób w naszym kraju. Na tym właściwie polityczne dowcipy się skończyły. Na scenie, oprócz tego wszystkiego, działo się bardzo dużo. Wybrano znicz olimpijski, który przeszedł metamorfozę, jakiej nikt się nie spodziewał. Bo najpierw był to znicz w formie znicza nagrobnego, aby w finale stać się…grillem. Był też wybór hymnu na olimpiadę czy maskotki olimpijskiej.
Nie było zatem niczego, co mogłoby w swojej treści być napastliwe czy uwłaczające rządzącym – było jak zwykle, z dosadną aluzją i nawiązaniem do paradoksów politycznych. Tak było zawsze za rządów każdej partii. Czemu zatem zdjęto program z anteny „dwójki”, na który czekały miliony widzów w całej Polsce? Prawdopodobnie tego nie dowiemy się nigdy. – Powiem pani, że pewnie się bali, ale przecież oni prawdę na tej scenie mówią, a jeszcze można się pośmiać. Mnie to wszystko jedno kto rządzi, żeby tylko dobrze w Polsce było – tłumaczył nam pan w średnim wieku. – Ubawiłam się do łez – wtórowała mu pani siedząca obok. I to była najlepsza puenta X Płockiej Nocy Kabaretowej, bo o to w tym wszystkim chodziło…
Fot. RK i RD