Był to piątkowy, normalny wieczór. Cała 11 – osobowa rodzina odpoczywała w domowym zaciszu. Ktoś z domowników dostrzegł, że przy podłodze snuje się czarny dym. – Zapalił się dach. Od razu zacząłem polewać go wodą, ale papa paliła się bardzo szybko… – wspomina jeden z mieszkańców domu. Dziś starają pomóc im się wszyscy – kto może i jak może.
Wszystko wydarzyło się 25 listopada w niewielkiej wsi Pęszyno w gm. Bielsk. Mimo, że na miejsce szybko przyjechali strażacy z Państwowej i Ochotniczych Straży Pożarnych, ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. A czego nie zdążył strawić, zalała woda. O pożarze i dramacie rodziny, pisaliśmy na naszych łamach – Dramat 11 osób. Pomóżcie – stracili dorobek życia!. W artykule prosiliśmy o pomoc dla wielopokoleniowej rodziny, która w pożarze w ciągu kilkudziesięciu minut straciła praktycznie wszystko.
Na efekty pomocy nie trzeba było czekać długo. Już w ciągu pierwszego dnia rozdzwoniły się telefony do Mileny Miklaszewskiej oraz do naszej redakcji z propozycją pomocy. Przez kilka godzin artykuł z naszego fanpaga na Facebooku udostępniło ponad 240 osób z całej Polski. Zasięg był ogromny. Bardzo wiele osób zaangażowało się w pomoc pogorzelcom – między innymi: strażacy, dziennikarze z płockich mediów, kibice, a także cała rzesza osób – deklarując wsparcie rodziny, która tuż przed świętami Bożego Narodzenia straciła dorobek wielu lat życia.
Ich losem przejęli się także starosta Mariusz Bieniek oraz wójt Bielska Józef Jerzy Rozkosz. Obydwaj postanowili osobiście pojechać na miejsce, by zapytać, w czym mogą pomóc mieszkańcom.
Posiadłość w Pęszynie nie jest duża, ale mieszka tu w sumie 11 osób – w tym dwie osoby starsze, dzieci i kobieta w ciąży. Zapalił się dach na środkowej, drewnianej części budynku, uszkadzając jednocześnie ten na niewykończonej jeszcze przybudówce. Zniszczenia widać z zewnątrz, ale chyba jeszcze bardziej w środku domu: czarne smugi na ścianach, odrywające się kawałki tynku, wszędzie poupychane rzeczy. Nadal panuje tu ostry zapach spalenizny.
Kiedy do poszkodowanych przyjechali starosta oraz wójt, przed domem krzątał się mężczyzna, za chwilę dołączyła do niego żona. Małżeństwo nocuje u sąsiadów, ale w nadpalonym domu spędza całe dnie. – Nie chcemy stąd nigdzie iść, musimy wszystkiego sami dopilnować – tłumaczą. Starosta płocki Mariusz Bieniek proponuje im zakwaterowanie w jednym z podlegających pod Powiat Płocki Domu Pomocy Społecznej. Reszta domowników tymczasowo pomieszkuje u rodziny, ale nie chcą dalej wyjeżdżać. Jak to się mówi – chcą być u siebie – na miejscu.
Małżonkowie oprowadzają starostę i wójta po swoich włościach. Pokazują wymagającą natychmiastowego dokończenia przybudówkę (mury są nasiąknięte wodą). Wszyscy na dłużej zatrzymują się w kuchni. Było popołudnie, ale o tej porze roku szybko robi się ciemno. Nie można jednak zapalić światła, bo w domu nie ma jeszcze prądu. Władzom powiatu szybko udaje się umówić sprawdzonego elektryka.
Czy czegoś jeszcze potrzeba? – Na razie nie potrzebujemy ubrań, butów, mebli czy sprzętów AGD. W tej chwili najbardziej przydałby się kontener na duże śmieci, może jakaś wersalka, kołdra, poduszki, koc, ale przede wszystkim pozwolenie na rozbiórkę tej spalonej części i, później, materiały budowlane na postawienie nowej – wyliczają mieszkańcy spalonego domu. Kontener z miejsca zostaje zamówiony.
Starosta Mariusz Bieniek obiecuje też maksymalne przyśpieszenie wszelkich procedur wymaganych do rozbiórki. – Pomożemy też w kupnie materiałów budowlanych, sporządzeniu projektu nowego budynku, jeśli będzie trzeba porozumiemy się także z jakimś stowarzyszeniem, by udostępniło numer konta w celu zbiórki pieniędzy dla państwa. Na pewno nie zostawimy was samych – deklaruje. Wójt gminy, w której wydarzyła się tragedia, Józef Jerzy Rozkosz też obiecuje, że poszkodowani nadal będą otrzymywać wsparcie od władz gminy, samorządu, który m.in. sfinansuje blachę potrzebną do odbudowy dachu.
Do pomocy, która zatacza coraz większe kręgi przyłączyła się także płocka Gazeta Wyborcza w swojej akcji Choinka Dobroczyńców, do której każdy może się przyłączyć – tu znajdziecie szczegółowy opis, jak to zrobić. Dowiedzieliśmy się także, że do pogorzelców lada moment trafi też wersalka – prezent od jednego z pracowników Starostwa Powiatowego w Płocku – o którą prosiła rodzina.
Starosta Płocki Mariusz Bieniek oraz Wójt Gminy Bielsk Józef Jerzy Rozkosz na miejscu zdarzenia.
Fot. Starostwo Powiatowe w Płocku