Pokazał, że Kościół mariawitów może być blisko każdego człowieka. Biskup Marek Karol Babi dotkliwie ukarany

Pokazał mieszkańcom Płocka, i nie tylko, jak może działać Kościół. Pokazał, że jako instytucja może być blisko ludzi. Pokazał, że Kościół może być otwarty na wszystkich. Karmił bezdomnych, ubierał potrzebujących, propagował wartości miłości i miłosierdzia. Dziś dowiadujemy się, że za to wszystko został… ukarany. I to w bardzo dotkliwy sposób. Marek M. Karol Babi, który pełnił funkcję biskupa naczelnego Kościoła, został odsunięty praktycznie od wszystkiego.

Doskonale wszyscy płocczanie pamiętają czas, kiedy kompleks kościelno-klasztorny, należący do mariawitów z siedzibą w Płocku, stał przez wiele lat zamknięty na lokalną społeczność. A mariawicka katedra położona przy ul. Kazimierza Wielkiego była odcięta i zamknięta na świat zewnętrzny – owiana jakąś dziwną tajemnicą, niedostępnością, niszczejąca z dnia na dzień.

Wrócił do tradycji Kościoła…

Wszystko to zmienił Marek M. Karol Babi, który objął funkcję Biskupa Naczelnego Kościoła Starokatolickiego Mariawitów w 2015 roku. Duchowny przyszedł wówczas do Urzędu Miasta Płocka i poprosił o dołączenie Kościoła do grona, które chce złożyć bożonarodzeniowe życzenia mieszkańcom Płocka podczas miejskiej wigilii. Dla uczestników wydarzenia, oprócz ciepłych słów życzeń świątecznych, mariawici podarowali słodkości w formie różnego rodzaju wypieków. Ci, którzy wówczas brali udział w podniosłym wydarzeniu, niezwykle ciepło przywitali nowego biskupa. To był inny standard. Inna droga, którą przez wiele lat „szli” płoccy mariawici.

Już wtedy było wiadomo, że Babi chce dokonać rzeczy ważnych dla Kościoła, dla wiernych oraz mieszkańców Płocka i pobliskich powiatów. Wystarczy napisać, że podczas koncertu noworocznego, który odbył się w styczniu w 2016 r., czyli kilka tygodni po wigilii przed ratuszem, w świątyni przy ul. Kazimierza Wielkiego w Płocku, ciężko było znaleźć nawet miejsce stojące. Koncert zgromadził istne tłumy.

Bardzo ważne jest też, że nowo powołany wówczas biskup, ruszył również z remontami i modernizacjami kompleksu należącego do mariawitów. Zmieniono dach, wyremontowano wnętrza klasztorne, ruszono również z modernizacją sali gimnastycznej, która miała stać się ogólnie dostępną kawiarnią z tarasem widokowym wprost na Wisłę.  

Nakarmić głodnego, bezdomnemu dać schronienie…

Potem powoli duchowny wprowadzał w życie inne działania, o których wielokrotnie pisaliśmy, ponieważ zdecydowanie wyróżniało to Kościół. Wystarczy wspomnieć, że wrócił czas mariawickiego chleba, który sprzedawano tuż przy wejściu na teren kompleksu. Po wypieki ustawiała się kolejka. Biskup otworzył także ogrody mariawickie, po których można było spacerować i podziwiać całe otoczenie kompleksu – a te piękniało w oczach. Lawendowe poletko, bujne warzywa i pyszne owoce prosto z drzewa – kto był, zapamięta ich smak. Pośród tego wszystkiego pogodne alpaki, które stanowiły nie lada atrakcję. Dla wszystkich tam znajdowało się miejsce, mógł przyjść każdy i poznać życie mariawitów od tzw. kuchni. Biskup Babi chętnie oprowadzał po ogrodzie, rozmawiał, propagował wiarę i Kościół.  

W czasie pandemii kiedy „zamknięto” nas w domach, biskup zapytał „co mają zrobić ci, którzy domu nie mają?”. I ruszyła spektakularna akcja „Ciepły Posiłek u Mariawitów”. Od rana przygotowywano posiłki dla osób potrzebujących, głównie dla tych, którzy domu nie mają. Ale korzystali też tacy, którzy mieli bardzo trudną sytuację materialną. Wystarczy napisać, że nikt od bram płockiej świątyni, nie odszedł głodny. Co więcej, zaczęto również rozdawać ubrania, aby nikt nie marzł. Ruszył hostel, gdzie schronienie znaleźli bezdomni. Do życia powołano Stowarzyszenie „Miłosierdzie i Miłość”. Dopełnieniem było, utworzenie Centrum Integracji Społecznej im. Św. Marii Franciszki Kozłowskiej. Krótko mówiąc, miejsce ożyło z niebywałą mocą. Płocczanie bardzo chętnie uczestniczyli w życiu Kościoła. Świątynia wypełniała się po brzegi, kiedy zapraszano na koncerty, jasełka czy inne wydarzenia kościelne.

Nie sposób wymienić wszystkich dokonań biskupa Babiego. Wśród wszystkich akcji pomocowych i charytatywnych nie można pominąć ważnego tematu, jakim było przyjęcie pod klasztorny dach uchodźców z Ukrainy. Duchowny przy pomocy wolontariuszy doglądał matek z dziećmi, bo to one głównie były beneficjantami pomocy. Babi załatwiał lekarzy dla chorych dzieci, dopytywał czy czegoś nie brakuje dzieciom, czy nie są głodne, czy wszystko mają. Taki to człowiek – po prostu. Należy podkreślić też fakt, że w 2021 roku był nominowany w prestiżowym plebiscycie organizowanym przez Gazetę Wyborczą. Płock oraz Urząd Miasta Płocka na Płocczanin Roku 2020. 

„Interes Kościoła” ponad… człowiekiem

Dziś kiedy czytamy, że Kapituła Kościoła zwyczajnie ukarała duchownego, wydaje się to niewiarygodne. Bp. Marka Karola Babi, zwieszono, nie może używać insygniów biskupich, ma zakaz udzielania sakramentów świętych, a nawet ma zakaz udziału w uroczystościach kościelnych i państwowych. Będzie musiał także wyprowadzić się z Płocka. Gdzie? Póki co nie podano tego w komunikacie, bo rada kościoła podejmie dopiero decyzję.

Za co został ukarany bp. Babi? Według rady Kościoła: „Doprowadził do wielu przypadków niegospodarności, naruszania procedur finansowych, jednoosobowego podejmowania decyzji finansowych, prowadzenia działań niezgodnych z interesem Kościoła”.

Polecamy: Tajemnice katedry mariawitów w Płocku. Co kryją historyczne mury? Odkrycie płockich fotografów [FOTO]