Koniec lata oznacza, że na płockiej plaży ucichną dźwięki płynące z festiwalowych scen. Nabrzeże wiślane już zrobiło się trochę senne. Czas zatem na podsumowania i refleksje z minionego sezonu. O płockich festiwalach, promocji miasta a także o planach na przyszły sezon porozmawialiśmy z Radosławem Malinowskim, dyrektorem Płockiego Ośrodka Kultury i Sztuki.
DP: Letnie festiwale już za nami, czy sezon można uznać za udany? Czy pogoda była łaskawa?
Radosław Malinowski: W tak dużej ilości wydarzeń kulturalnych, które odbyły się w tym sezonie, w Płocku każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Uważam, że ten sezon był przede wszystkim bardzo ciekawy. Mnogość artystów, wiele gatunków muzycznych i miasto tętniące festiwalowym życiem to znana już chyba wszystkim wizytówka naszego miasta. Ale trzeba pamiętać, że letnie festiwale to tylko niewielka część całego ogromu imprez plenerowych w okresie letnim i uważam, że pod tym względem, sezon był bardzo dobry. A pogoda? Bywało różnie. Kilka imprez odbyło się w deszczu, niektóre musiały się zmagać z silnym wiatrem i burzami ale tak to już jest z pogodą. Trzeba przyznać mimo wszystko, że aura była typowo letnia i łaskawa dla zdecydowanej większości imprez.
DP: Czy w strategii promocyjnej miasta, w którą wpisują się festiwale, chodzi tylko o frekwencję? Festiwale mają też inne zadania…
RM: Frekwencja podczas festiwali jest ważna, nie tylko z ekonomicznego punktu widzenia ale także przez wzgląd na to co dzieje się po ich zakończeniu. Im większa liczba zadowolonych uczestników, tym więcej pozytywnych sygnałów wędruje w „świat” nie tylko o samym wydarzeniu ale również o naszym mieście. Z punktu widzenia strategii promocyjnej miasta najważniejsze jest jednak to aby festiwale prezentowały jak najwyższy poziom artystyczny i przynosiły jak najwięcej świadczeń promocyjnych, które wprost przekładają się na pozytywny wizerunek Płocka.
DP: Audioriver to niekwestionowany lider spośród płockich festiwali. Mamy jednak swoje płockie festiwale, który z nich według pana oceny, jest numerem dwa w naszym mieście i dlaczego?
RM: Audioriver rzeczywiście rządzi na płockiej plaży i choć trudno w to uwierzyć to zanosi się na to, że będzie jeszcze lepiej. Co do numeru dwa to jeszcze przed rozpoczęciem tegorocznego sezonu festiwalowego wróżyłem sukces czwartej edycji Polish Hip Hop TV Festiwal i się nie pomyliłem. Renesans jaki przeżywa obecnie ten gatunek muzyki, wiele nowych składów powstających na polskiej scenie muzycznej i ich zawodowy poziom sprawia, że fanów hip hopu ciągle przybywa. To jeden z młodszych płockich festiwali i jest w chwili obecnej na fali wznoszącej. Należy spodziewać się, że przyszłoroczna piąta – jubileuszowa edycja będzie jeszcze bardziej atrakcyjna.
DP: W tym roku trzy festiwale odbyły się jeden po drugim, wyłączając przejazd Sobótką na miesiąc z krótkimi przerwami. Czy w roku 2017 kalendarz festiwalowy będzie wyglądał podobnie? Czy trwają prace nad uporządkowaniem kalendarza, aby pojawiły się w nim przerwy między wydarzeniami?
RM: To rzeczywiście trudne zadanie, nie tylko z punktu widzenia samej organizacji następujących po sobie festiwali ale także ograniczonych możliwości nadwiślańskiej plaży. Utrudnienia z tym związane są jednak niewielkie w porównaniu z wielotysięczną publicznością odwiedzającą nasze miasto w sezonie festiwalowym. Trzeba również pamiętać, że terminy naszych festiwali nie powinny kolidować z podobnymi, dużymi wydarzeniami muzycznymi w Polsce. Wbrew pozorom takich terminów nie ma zbyt wiele i musimy planować tak, aby wszyscy zainteresowani imprezą mogli wziąć w niej udział.
DP: Zapewne był pan na wszystkich płockich festiwalach z racji pełnionej funkcji. Gdyby miał Pan wymienić trzy najciekawsze momenty z trzech wydarzeń, które utkwiły panu w pamięci, to co by to było?
RM: Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki jest organizatorem lub współorganizatorem festiwali na płockiej plaży więc bardzo często biorę czynny udział najpierw w fazie koncepcyjnej festiwalu, a następnie podczas samej organizacji wydarzenia. Moją uwagę zawsze najbardziej przykuwa poziom artystyczny poszczególnych wykonawców, jakość realizacji i tak zwany „klimat”, który jest może najbardziej subiektywnym sposobem oceny wydarzenia ale często bardzo ważnym.
To jak reaguje publiczność, jak się czuje i jak się wypowiada o poszczególnych składowych festiwalu, ma często kluczowe znaczenie dla powodzenia całej imprezy. Od pierwszego w tym sezonie Reggaelandu po zamykający go Summer Fall Festival na płockiej plaży można było poznać wiele subkultur muzycznych – ludzi – którzy naprawdę żyją muzyką i wszystkim co jest z nią związane. Mogliśmy właściwie bez wychodzenia z domu zwiedzić całą Polskę wzdłuż i wszerz, i jeszcze całkiem spory kawałek świata. To mi tak naprawdę utkwiło w pamięci. To wartość dodana, która dodatkowo jest bardzo przyjemna podczas organizacji tego typu festiwali.
DP: Jak zaprosiłby pan płocczan i gości z innych miast do odwiedzenia malowniczej płockiej plaży i skorzystania z festiwalowego programu przygotowanego przez Płock?
RM: Płock jako miasto festiwali jest już chyba marką samą w sobie. Różnorodność gatunków muzycznych, infrastruktura festiwalowa i znakomite okoliczności przyrody sprawiają, że Płock jest wymarzonym przystankiem dla zainteresowanych kulturalną wędrówką po kraju. I do takiej wędrówki gorąco zachęcam wszystkich, którzy w ten sposób spędzają swój wolny czas. Spotykam wiele osób, które w Płocku pojawiają się po raz pierwszy i za każdym razem nie mogą wyjść z podziwu jak pozytywne jest to miejsce. Ale to tylko moja opinia, więc warto sprawdzić ją osobiście.
DP: A jak by pan przekonał przeciwników festiwali do tego, że są tego typu imprezy dobrą promocja i wizytówką naszego miasta?
RM: Nie mam zamiaru ich przekonywać. Płock od dawna buduje swój wizerunek, także poprzez organizację dużych wydarzeń artystycznych. Jeżeli do tej pory przeciwnicy nie zdążyli zauważyć, że festiwale są jedną z najlepszych form promocji miasta i przynoszą oprócz doznań artystycznych wymierne korzyści dla naszej społeczności, to żaden argument ich nie przekona, szkoda czasu.
DP: Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę i podsumowanie sezonu.
Z Radosławem Malinowskim rozmawiała Lena Rowicka.
Fot. Sebastian Adamkiewicz.