Wydarzenie w sali koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej było absolutnie niezwykłe. Nie tylko ze względu na czworo młodych wykonawców, ale również za sprawą repertuaru.
„Na rozgrzewkę” Płocka Orkiestra Symfoniczna zagrała fragment suity Jerzego Fryderyka Haendla „Muzyka na wodzie”. To monumentalne dzieło składa się z 25 części. Po raz pierwszy wykonane było, gdy król Anglii Jerzy I płynął wraz ze swoją świtą po Tamizie. Na sąsiedniej barce ulokowała się orkiestra, która zagrała utwór zaliczany wówczas do nurtu muzyki rozrywkowej.
A później sceną zawładnęli młodzi płoccy muzycy, udowadniając, że właściwe wyważenie akcentów między talentem i pracą może dać rewelacyjne efekty. Jednoznaczne określenie, kto z nastoletnich artystów zaprezentował się najlepiej, jest praktycznie niemożliwe. Można jedynie mówić o subiektywnych wrażeniach widzów.
Najbardziej poruszający, ze względu na swoją niesamowitą historię, był wykonany przez Roksanę Dąbkowską „Koncert Warszawski” Richarda Addinsella. Został on skomponowany w 1941 roku do filmu „Niebezpieczne światło księżyca” opowiadającego o polskim kompozytorze, który podczas nalotów na Warszawę w 1939 roku tworzy swój nowy utwór. Później zostaje pilotem myśliwca i podczas każdego z lotów nuci swoją kompozycję.
Film nie zyskał wielkiego uznania, ale kompozycja Richarda Addinsella zaczęła żyć własnym życiem. Nie tylko ze względu na wyraźne podobieństwo do muzyki Fryderyka Chopina, ale również przez wielki ładunek emocjonalny, jaki w sobie niesie. Roksana Dąbkowska wzmocniła jeszcze ten efekt, występując w niebieskiej sukni, której kolor kojarzy się raczej z pokojem niż z działaniami wojennymi.
Kompozytor „Scen baletowych” to belgijski skrzypek i kompozytor Charles Auguste de Beriot, nazywany nie bez racji twórcą nowoczesnej francusko-belgijskiej szkoły skrzypcowej. Większość napisanych przez niego utworów ma typowo wirtuozowski charakter i wymaga od grających je muzyków ponadprzeciętnych umiejętności. Takich, jakimi pochwalić się może dwunastoletni zaledwie Wiktor Mieczykowski. Najmłodszy wykonawca koncertu „Płockie talenty”, studiujący w Young Talent Class Conservatorium w holenderskim Maastricht i występujący w Lusławickiej Orkiestrze Talentów stworzonej przez maestro Krzysztofa Pendereckiego, udowodnił, że w pełni zasługuje na liczne nagrody, jakie zdobywał w kraju i za granicą. Jego gra była bliska perfekcji, ale jednocześnie lekka i pełna swobody. Młody wirtuoz w swój występ włożył nie tylko wszystkie umiejętności, ale również całe swe serce. – Trudno mi w tej chwili oceniać, jaka przyszłość może czekać Wiktora. Można zakładać, że będzie świetnym kameralistą i muzykiem orkiestrowym – mówi prowadząca młodego skrzypka Anna Rymyszkiewicz. – Wielka kariera solowa, szczególnie o światowym zasięgu, staje się udziałem nielicznych polskich skrzypków.
Klarnecista Szymon Parulski „przypomniał” płockim melomanom, że nie musimy wstydzić się dorobku polskich kompozytorów. A „Koncert B-dur na klarnet i orkiestrę” Karola Kurpińskiego jest tego najlepszym przykładem. A jednocześnie dowodem na to, że klarnet jest w muzyce klasycznej niezwykle ważnym instrumentem. O tym zresztą w Płocku nie trzeba przekonywać nikogo, kto słyszał chociażby „Błękitną rapsodię”, cudowne kompozycje klarnecistki POS Zuzanny Niedzielak, czy zaaranżowaną przez nią na klarnet i kwartet smyczkowy suitę ze „Skrzypka na dachu”.
Norbert Rafał Celian udowodnił wszystkim, że puzon nie musi kojarzyć się wyłącznie z orkiestrami dętymi („Stanął pod balkonem, huknął jej puzonem” śpiewała Halina Kunicka w jednym ze swoich przebojów „Orkiestry dęte”). Może zabrzmieć doskonale również w wielkich salach koncertowych. Także w lekko jazzujących partiach solowych. Jak w kompozycji Davida Ubera „Romance”.
Koncert „Płockie talenty” zamknęła Symfonia D-dur Juana Crisostomo de Ariagi. Hiszpański kompozytor napisał ją, mając zaledwie 17 lat. Niestety, jego fantastycznie zapowiadającą się karierę przerwała przedwczesna śmierć. De Ariaga zmarł na gruźlicę, mając zaledwie 20 lat.
W koncercie „Płockie talenty” za pulpitem dyrygenckim stanął Vladimir Kiradijev. Urodzony w Bułgarii dyrygent pracował już z najbardziej prestiżowymi orkiestrami Europy, towarzysząc doskonałym solistom. Ale prowadzenie płockich symfoników podczas ich występów z młodymi artystami– uczniami szkoły muzycznej sprawia mu wyraźną przyjemność. Podobnie jak płockiej publiczności wiele radości daje słuchanie „swoich” młodych wirtuozów, stojących na progu kariery.