Wisła nie zagrała jeszcze w obecnych rozgrywkach tak beznadziejnie jak przeciwko Alingsas HK. Styl w tym przypadku nie ma żadnego znaczenia. Liczą się dwa punkty i podtrzymana szansa na zakończenie fazy grupowej Ligi Mistrzów trzecim miejscu.
Piłkarze ręczni Wisły przedostatni mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów rozgrywali w Szwecji. Można byłoby napisać, że nafciarze postanowili pójść w ślady reprezentacji Polski i do ostatniej sekundy meczu trzymać swoich kibiców w niepewności o końcowy wynik. Uczciwsze będzie jednak stwierdzenie, że podopieczni trenera Manolo Cadenasa zagrali wyjątkowo źle i gdyby nie doskonała postawa Rodrigo Corralesa w bramce wynik mógłby być zgoła inny.
Mistrzowie Szwecji od początku obecnych rozgrywek Ligi Mistrzów opierają swoją grę przede wszystkim na doskonale zorganizowanych kontratakach. Wydawało się więc, że wystarczy grać długo i rozważnie w ofensywie, oddając rzuty wyłącznie z przygotowanych pozycji, aby pozbawić przeciwników ich najgroźniejszej broni. Niestety, stało się zupełnie inaczej. Płocczanie popełniali mnóstwo błędów technicznych, rzucali niecelnie bądź wprost w bramkarza gospodarzy. Efekt mógł być tylko jeden – Wisła zdobywała zatrważająco mało bramek, a Szwedzi dzięki kontrom co chwilę powiększali swój dorobek. Gospodarze niemal przez całą pierwszą połowę kontrolowali przebieg gry. O bezsilności nafciarzy świadczyć może fakt, że ich rywale zdobyli gola nawet grając w podwójnym osłabieniu.
Dopiero w 25. minucie Wisła po raz pierwszy objęła prowadzenie, które chwilę później sięgnęło nawet trzech oczek. Ale ostatnie słowo pierwszej części należało do gospodarzy, którzy zdobyli jeszcze dwa gole i schodzili na przerwę ze skromną, jednobramkową stratą.
Po przerwie w grze obu zespołów nic się nie zmieniło. Wisła grała chaotycznie i nieskutecznie. Szwedzi niewiele mieli argumentów w ataku pozycyjnym, więc starali się jak najczęściej grać z kontry. Nafciarze wprawdzie kilka razy odskoczyli swoim przeciwnikom na dwie bramki, ale nie byli w stanie utrzymać zbyt długo takiej przewagi. Na szczęście Szwedom zabrakło czasu, aby w końcowych sekundach zniwelować dwubramkowe prowadzenie Wisły. Wprawdzie gospodarze w ostatnich sekundach zdobyli gola, lecz zmniejszył on jedynie rozmiary porażki.
Niewiele dobrego da się powiedzieć o grze podopiecznych trenera Manolo Cadenasa, jednak nie można nie zauważyć fenomenalnej postawy Rodrigo Corralesa. Hiszpański bramkarz Wisły bronił ze skutecznością sięgającą niemal 50 procent. O ile miejscowi byli go w stanie pokonać po kontrach, to w ataku pozycyjnym byli niemal zupełnie bezradni.
Za tydzień Wisłę czeka mecz z Flensburgiem, który decydował będzie o trzecim miejscu w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Jeżeli płocczanie nie chcą wychodzić z grupy na ostatnim miejscu premiowanym awansem do TOP 16, będą musieli zagrać z Niemcami zupełnie inaczej niż w Szwecji.
Alingsas HK – Orlen Wisła Płock 22:23 (8:9)
Alingsas: Aggefors, Frisk – Tellander 2, Darj 2, Konradsson 2, Teern 1, Fagerlund 6, Johansson, Nilsson 1, Larsson 2, Claar, Gerdtsson 1, Frend Ofors 5, Bargendhal
Orlen Wisła: Corrales, Wichary – Tioumentsev 5, Ghionea 2, Rocha 2, Jurkiewicz 4, Syprzak 2, Zelenović 2, Nikcević 4, Racotea 1, Daszek 1