Wisła w sezonie 2013/2014 przegrała z Vive Targami siedem meczów. Każda passa ma jednak swój koniec. W sobotni wieczór nafciarze wreszcie okazali się lepsi od aktualnych Mistrzów Polski. W niedzielę o 17.30 czeka nas więc czwarty mecz wielkiego finału play-off.
Chociaż piłka ręczna to gra zespołowa, o końcowym wyniku często decydują zawodnicy, którzy potrafią na swoich barkach udźwignąć ciężar odpowiedzialności za losy rywalizacji. Nie inaczej było również tym razem. Głównym architektem wygranej ekipy prowadzonej przez trenera Manolo Cadenasa był Mariusz Jurkiewicz. To właśnie on był prawdziwym przywódcą płockiego zespołu. Nie tylko dlatego, że zdobył 11 bramek (na 12 rzutów, co daje mu wręcz niewiarygodną skuteczność). „Kaczka” w tym meczu stał się wodzem nafciarzy również pod względem mentalnym To on nakręcał swoich kolegów z zespołu do jak najlepszej gry. To dzięki niemu żaden z płockich graczy nie mam chociażby jednej, krótkiej chwili zwątpienia. Nawet, gdy w drugiej połowie kielczanom udało się raz wyjść na prowadzenie.
Doskonały mecz rozegrał również Marcin Wichary. Wprawdzie w pierwszym składzie pojawił się Marin Sego, jednak już po kwadransie trener Manolo Cadenas zdecydował się na roszadę w płockiej bramce. I to była jedna z najlepszych tego wieczoru decyzji hiszpańskiego trenera nafciarzy. – Rozegrał chyba jeden z najlepszych meczów w swojej karierze – tak występ Marcina Wicharego podsumował na pomeczowej konferencji prasowej trener Vive Targów Tałant Dujszebajew.
Pozostali płoccy gracze, którzy pojawiali się na placu gry, robili wszystko, aby dostosować się do swoich liderów. Wisła zagrała doskonale w obronie. Nafciarzom udało się niemal całkowicie wyeliminować z gry Julena Aginagalde i mocno ograniczyć poczynania innych zawodników odpowiedzialnych za kreowanie gry ofensywnej. Gody podkreślenia jest również fakt, że nafciarze doskonale asekurowali się przy swoich akcjach. Gdy rzut Petara Nenadicia obronił Sławomir Szmal, zbiórką i skuteczną dobitką popisał się Ivan Nikcević. A później widzieliśmy odwrócenie tej sytuacji – rzut Nikcevicia obroniony przez Szmala i dobitkę Nenadicia.
Nie bez znaczenia dla końcowych losów meczu była również skuteczność zawodników rezerwowych. W Wiśle zdobyli oni siedem bramek, a w Vive Targach cztery (w tym trzy wychodzący wyłącznie do rzutów karnych Thorir Olafsson).
Sobotnia wygrana Wisły sprawiła, że kwestia Mistrzostwa Polski w sezonie 2013/2014 wciąż pozostaje otwarta. Teoretycznie bliżej do złota wciąż mają kielczanie, którzy w serii do trzech wygranych prowadzą 2:1, ale… Może w piłce ręcznej prawdziwa okaże się stara siatkarska zasada, że kto nie wygrywa 3:0, musi przegrać 2:3.
Wisła Płock – Vive Targi Kielce 31:27 (15:14)
Wisła: Sego, Wichary – Kwiatkowski, Nenadić 5, Ghionea 1, Jurkiewicz 11, Syprzak 2, M. Lijewski 2, Nikcević 3, Toromanović 2, Montoro 1, Wiśniewski 2, Eklemović 2
Vive Targi: Szmal, Losert – Grabarczyk, Chrapkowski 3, Aginagalde 1, Bielecki 7, Buntić 6, Musa, Zorman 2, Cupić 4, Olafsson 3, Tkaczyk 1, Jurecki, Strlek, Rosiński