Narodowy Fundusz Zdrowia nie przyznał pieniędzy na prowadzenie ośrodka rehabilitacyjnego TPD przy ul. Mościckiego. Oznacza to, że od 1 grudnia ta placówka praktycznie i teoretycznie przestanie istnieć. O sprawie pisaliśmy dwa tygodnie temu na naszych łamach w artykule Dramatyczna sytuacja płockiej placówki terapeutycznej. Gdzie są urzędnicy i politycy?
Dziś w tej sprawie odbyła się konferencja prasowa w płockim ratuszu. – Chcę pomóc Towarzystwu Pomocy Dzieci i przekazać 8 tys. zł na prowadzenie rehabilitacji dzieci – mówił prezydent Andrzej Nowakowski podczas spotkania z dziennikarzami. Prezydent Płocka podkreślił także, że NFZ zmniejszył kwotę na świadczenia rehabilitacyjne w przyszłym roku o ponad jeden milion złotych. Oznacza to zatem, że zmniejszą się świadczenia na rehabilitację w placówce przy ul. Tysiąclecia prowadzonej przez płocki ZOZ.
Głos zabrała Joanna Olczak, prezes płockiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół dzieci, która powiedziała kilka słów o historii istnienia ośrodka. Okazuje się, że w skali roku z terapii w ośrodku korzysta około setka małych pacjentów. I chociaż Miasto chciałoby pomóc bardziej, to jednak prawo pozwala jedynie na udzielenie wsparcia, ale nie na systematyczne finansowanie placówki zdrowotnej. – Zaproponuję radnym przekazanie pieniędzy z budżetu miasta w wysokości 8 tys. zł, co stanowi miesięczny koszt funkcjonowania tej placówki. Umożliwi to prowadzenie terapii w placówce jeszcze w grudniu i da czas rodzicom na znalezienia innego miejsca, w którym dzieci mogłyby być rehabilitowane – uzasadniał pomoc prezydent Płocka.
Przy okazji dziennikarze dowiedzieli się także, że Płocki Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy przy ul. Tysiąclecia otrzymał z Narodowego Funduszu Zdrowia kontrakt na fizjoterapię zmniejszony o 700 tys. zł. – W tym roku na świadczenia rehabilitacyjne w Płocku i powiecie płockim było ponad 7 mln 300 tys. zł, a na przyszły NFZ przeznaczył 6 mln 200 tys. zł, czyli o ponad jeden milion zł mniej – podkreślił włodarz miasta.
– W tej chwili, w zależności czy to jest stan ostry czy stabilny, pacjenci czekają na rehabilitację, od roku do nawet 2,5 lat – poinformował Marek Stawicki, wiceprezes płockiego ZOZ. Zatem w sytuacji kiedy placówka otrzyma mniej pieniędzy, z automatu te kolejki się jeszcze wydłużą. Ilość przyjętych pacjentów obniży się, a co za tym idzie będą konieczne zwolnienia pracowników. Miasto Płock chce pomóc w tej bardzo trudnej już sytuacji. – Aby uniknąć zwolnień pracowników i wydłużenia czasu oczekiwania na terapię w placówce przy ul. Tysiąclecia, miasto przeznaczy na nią określone środki ze swojego budżetu – poinformował Andrzej Nowakowski. Słusznie podkreślił, że jest to kolejny przykład przerzucania finansowania różnych zadań na administrację samorządową.
Był już powrót 6-latków do przedszkoli, potem reforma oświaty, w obu przypadkach samorząd musiał wykonać, w bardzo krótkim czasie, gigantyczną pracę i ponieść koszty. Dziś dowiadujemy się o dosłownym cięciu środków na leczenie. Samorządy chcąc pomóc mieszkańcom, wykładają kasę z własnego budżetu. I co ważne, to dopiero półmetek. Wszystko wskazuje na to, że tak szumnie zapowiadana reforma polskiej Służby Zdrowia doprowadzi do jej totalnego bezwładu. Już jest źle – na co sygnały dostajemy od naszych Czytelników praktycznie każdego dnia i nic nie wskazuje na poprawę, bo przed placówkami kolejne konkursy NFZ.
Sytuacja jednak może ulec radykalnej zmianie, ale tylko wtedy kiedy administracje samorządowe zaczną budować swoje, własne… mennice.