Łukasz Pietrzak: W Radzie Miasta Płocka od początku staram się być głosem mieszkańców… 

Kurz po październikowych wyborach jeszcze nie opadł, a już za kilka dni ponownie zostaną otwarte lokale wyborcze. Tym razem wybierzemy samorządowców, którym powierzymy stery władzy w gminach, miastach i województwach. Na wyborczych plakatach łatwo znaleźć kandydatów, którzy walczą o reelekcję. Wykorzystywane są wszystkie metody promocji – tablice, banery, autobusy, prasa i media społecznościowe. Wszędzie pełno także dzisiejszego gościa – Łukasza Pietrzaka.

Przypomnijmy. Łukasz Pietrzak to kandydat Koalicji Obywatelskiej do Rady Miasta Płocka. Jego nazwisko znajduje się na pozycji nr 2 w okręgu nr 1, czyli osiedla: Podolszyce Północ, Podolszyce Południe, Zielony Jar, Imielnica i Borowiczki

Dziennik Płocki: – Panie Łukaszu, jaka to jest kampania? Chyba dość krótka? 

Łukasz Pietrzak: – Zależy kto i kiedy ją zaczął. Dla tych, którzy zdecydowali się na start po raz pierwszy na pewno. Dla mnie jako urzędującego radnego, kampania rozpoczęło się z chwilą objęcia mandatu. Mieszkańcy będą oceniać teraz pracę, którą wykonałem w ostatnich latach. Nie wstydzę się jej, dużo udało się zrobić, a ulotki czy filmy pozwalają mi tylko dotrzeć z tą informacją do większej ilości osób.

DP: – Chyba dużo jest tych ulotek… Umówić się z Panem na kilkuminutową rozmowę nie było łatwo…

ŁP: – Tak, teraz łatwo nie jest umówić się ze mną nawet żonie… (śmiech). Pracuję w terenie bardzo dużo, w zasadzie w każdej wolnej chwili. W radzie miasta od początku staram się być głosem mieszkańców, dlatego większość mojej kampanii opiera się na bezpośrednich rozmowach. To nie tylko przedstawienie swojej osoby i wręczenie ulotki, to przede wszystkim poznanie potrzeb mieszkańców, które jako urzędujący radny staram się ciągle spełniać.

Plan dla Płocka każdego dnia…

DP: – Jak ludzie odbierają Pana aktywność w kampanii?

ŁP: – Jestem zaskoczony pozytywnym odbiorem. Widać atmosferę zmian jeszcze z wyborów parlamentarnych. Gdy ulotkowałem 5 lat temu, miałem dużo więcej negatywnych opinii i dużo trudniejsze rozmowy. Teraz odbyłem ich już kilka tysięcy, nie żartuję. Może 20-30 razy spotkałem się z naprawdę negatywnym odbiorem, podczas gdy w 2018 było kilkanaście razy więcej. Czasem ktoś podziękuje i powie, że głosuje na inną partię, ale dzisiaj odbywa się to w sposób kulturalny. Mi pozostaje wtedy życzyć miłego dnia.

DP: – A czy kampania nie przystopowała pewnych działań w kontekście miasta?

ŁP: – W żaden sposób. Prezydent Andrzej Nowakowski, jego zastępcy i radni – wszyscy jesteśmy cały czas aktywni. Tak samo wszystkie podległe miastu urzędy, jednostki i spółki. Samorząd nie może się zatrzymać na czas kampanii. Realizujemy PLAN dla Płocka każdego dnia, nadal interweniujemy, piszemy interpelacje i spotykamy się z mieszkańcami. Swoją misję będziemy realizować do ostatniego dnia obecnej kadencji i wierzę, że od pierwszego dnia nowej.

DP: – Gdzie i kiedy w takim razie można zgłosić się do radnego Łukasza Pietrzaka na konsultacje czy rozmowę o mieście? 

ŁP: – Facebook nie wprowadził na razie ograniczeń dotyczących godzin funkcjonowania, więc chyba śmiało mogę stwierdzić, że w każdym miejscu i o każdej porze. Tak samo z mailami. Czasem oczywiście nie odpisuję od razu. Dni są krótkie, ale staram się przynajmniej raz dziennie zajrzeć na wszystkie komunikatory i być na bieżąco. Czasem taki problem udaje się rozwiązać od razu, czasem trzeba się spotkać i przeanalizować możliwości, ale zawsze jestem otwarty na rozmowy. Na mojej stronie jest nawet podany mój numer telefonu. Zachęcam do każdej formy kontaktu.

DP: – Dużo jest takich wiadomości i telefonów?

ŁP: – Ciężko określić w tym momencie czy to dużo czy mało. Jest ich zdecydowanie więcej podczas realizacji dużych inwestycji. Wiele interwencji podejmowałem na przykład przy budowie ulic: Chrostowskiej, Świtalskiej, Zbożowej. Wspólnie z mieszkańcami analizowaliśmy wówczas różne rozwiązania. Odpowiadałem na ich pytania, przekazywałem informacje dotyczące postępów czy wypracowanych planów komunikacji dla tamtejszych osiedli. Oczywiście pojawiają się też drobne prośby o uprzątnięcie terenu czy postawienie śmietniczki. Wszystkie są równie ważne.

DP: – No właśnie, to dość nowe inwestycje. Co jeszcze udało się wypracować w mijającej już kadencji? 

ŁP: – Gdyby ktoś mnie obudził w środku nocy i zadał to pytanie, to powiedziałbym „boisko do piłki plażowej!” Nie dlatego, że uważam je za najważniejszą inwestycję, ale dlatego, że poświęciłem jej najwięcej energii. W pewnym momencie nawet myślałem, że to się nie uda, bo potrzeb jest zawsze więcej niż pieniędzy w budżecie. Na szczęście miałem obok siebie ludzi zaangażowanych w rozwój płockiego sportu i oni mnie wspierali.

Tutaj szczególne podziękowania dla chłopaków z Petry. Gdyby nie oni, nie wiem czy to by się udało. Oprócz boiska warto wspomnieć o rozbetonowaniu Pasażu Paderewskiego. Jestem z tego dumny, bo bliskie są mi inicjatywy wspierające płocką zieleń. Były też setki nowych nasadzeń czy zagospodarowanie terenu przy Czerwonych Kosynierów. No i wpisanie do założeń projektowych ekranów dźwiękochłonnych na Zielonym Jarze. O to prosili mnie mieszkańcy i to się udało.

Wiadukt nad rondem i…

DP: – A na czym chce się Pan skupić w kolejnej kadencji?

ŁP: – Na początku muszę powiedzieć o czymś, co jest sztandarową inwestycją prezydenta Nowakowskiego, ale z racji tego, że dotyczy mojego osiedla, to zamierzam dopilnować, by powstała bez zbędnych opóźnień. Chodzi oczywiście o wiadukt nad rondem Wojska Polskiego. Myślę, że wszystkim nam łatwiej się będzie poruszało po mieście, jeżeli jadąc obwodnicą będziemy mogli to rondo pokonać górą.

Chciałbym też, żeby jak najszybciej powstały zielone aleje spacerowe i boiska na terenie pomiędzy ulicami Batalionu Parasol i Batalionu Zośka. Prosili mnie o to z jednej strony seniorzy, zainteresowani polepszeniem infrastruktury służącej spacerom na świeżym powietrzu, a z drugiej strony młodzież, dla której boiska to dzisiaj kluczowe miejsce spędzania wolnego czasu. No i coś, co spędza wielu mieszkańcom sen z powiek, czyli budowa parkingu ażurowego pomiędzy Miejskim Przedszkolem nr 6 a Szkołą Podstawową nr 23 na osiedlu Podolszyce Północ.

DP: – Uda się to wszystko zrealizować?

ŁP: – Nie mam wątpliwości, że tak, ale łatwo nie będzie, bo każdy w 25-osobowej radzie miasta ma swoje potrzeby. Paradoksalnie najłatwiej będzie zrealizować to, co jest najdroższe czyli wiadukt nad rondem (śmiech), bo to wspólna z prezydentem Nowakowskim inicjatywa. O te pozostałe będę się musiał „powalczyć” z innymi radnymi, ale wierzę w sukces. Mam silne wsparcie w postaci swoich wyborców, więc będzie mi łatwiej.

Przedwyborcze przewidywania…

DP: – Andrzej Nowakowski jest faworytem, ale czy powtórzy sukces z wyborów z 2014 i 2018 roku i wygra w pierwszej turze?

ŁP: Jestem przekonany, że tak. Historia zmian prezydentów polskich miast dowodzi, że dochodziło do nich tylko wtedy, kiedy tworzyła się ogólnomiejska atmosfera presji na zmianę. W Płocku takiej nie ma. Pamiętam rok 2010, kiedy Mirosława Milewskiego zastępował właśnie Andrzej Nowakowski. Mieliśmy wtedy most bez dróg dojazdowych. Mieliśmy Orlen Arenę bez czwartej trybuny, co uniemożliwiało nam organizację meczów na najwyższym poziomie. Mieliśmy molo, które zostało od razu zniszczone, bo ktoś zapomniał zaprojektować falochron. Wisła Płocka spadła wtedy do 3 klasy rozgrywkowej i była groźba kolejnych spadków.

Atmosfera w ówczesnym magistracie była bardzo zła, a i tak Mirosław Milewski miał w pierwszej turze 35 proc. poparcia. Dopiero w drugiej przegrał z Nowakowskim zaledwie kilkoma procentami. Teraz mamy oddany stadion za prawie 200 milionów, Wisła walczy o powrót do ekstraklasy. Zaraz wejdziemy do nowego aquaparku. Oddane zostały wyremontowane ulice Łukasiewicza i Spółdzielcza, do tego nowy żłobek na Skarpie i przedszkole na Wielkiej Płycie. To nie jest nawet blisko do klimatu, w którym miałaby się odbyć druga tura.

DP: – A sejmik? Kto w Płocku będzie najlepszy? Struzik, Czapliński, Raboszuk czy może kandydat z Płocka, Jankowski?

ŁP: – Kibicuję Łukaszowi Jankowskiemu i tego nie kryję. Po pierwsze znamy się od lat i wiem, że to po prostu pracowity gość. Po drugie wierzę, że tylko kandydat z Płocka będzie gwarancją walki o nasze interesy. Nie chcę mieszać tematów, ale wszyscy w Płocku dziwią się, że jeszcze nie mamy trasy S10 albo połączenia kolejowego z Warszawą. Tylko niech najpierw odpowiedzą sobie na pytanie, dlaczego w wyborach do parlamentu głosują na ludzi, którzy nie są stąd. Kibicuję każdemu kandydatowi z Płocka, choćby był z PiS-u, PSL-u czy Lewicy. Najbardziej jednak Łukaszowi Jankowskiemu, bo jest kandydatem Koalicji tak jak ja i wniesie trochę świeżości do województwa.

DP: – To na koniec pytanie o prognozy dotyczące wyniku konkurencyjnych list w Pana okręgu. Kto wejdzie, kto pożegna się z mandatem.

ŁP: – Skupiam się raczej na sobie, więc za dużo nie chcę o tym mówić. Myślę, że PSL (Trzecia Droga) dalej będzie miał mandat, bo pani Małgosia, dobrze przepracowała kadencję i jej wyborcy odpłacą jej głosami. Na pewno mandat straci PiS, bo spośród trzech radnych, którzy uzyskali mandat 5 lat temu, na listach nie ma żadnego. Stracili „konie pociągowe” całej listy. Myślę, że ten mandat trafi do nas, ale kto go zdobędzie, to nie wiem. Nie chcę oceniać pracy kolegów z listy. Wierzę, że jedną z czterech osób będę ja.

DP: – Panie Łukaszu, dziękuję za rozmowę.

ŁP: Dziękuję i życzę Wesołych Świąt redakcji i wszystkim czytelnikom Dziennika Płockiego.

Fot. Archiwum prywatne Łukasza Pietrzaka.