Co ma wspólnego Banksy z Bolesławem Prusem, Daft Punk albo z Inko i Gnito? Jeden napisał historię o rozkapryszonej pannie, na dodatek materialistce, co to traktuje mężczyzn dość przedmiotowo, kolejni grają w kaskach, ten pierwszy z tymi ostatnimi malują na murach jakieś bohomazy. Nic? Otóż nie. Łączy ich sztuka i potrzeba anonimowości w jej tworzeniu.
Brytyjscy naukowcy prawdopodobnie odkryli tożsamość Banksy’ego. Doszli do tego dzięki technologii geoprofilowania, funkcji, którą posiada niemalże każdy z nas w swoich telefonach. Doceniam cuda techniki, ale chyba w tym konkretnym przypadku to o „jeden most za daleko”. Komu tak bardzo zależało na odarciu z tajemnicy jednego z ciekawszych artystów street artu na świecie?
Jeśli artysta postanowił tworzyć pod pseudonimem, to znaczy, że nie chce rozgłosu dla siebie, jedynie dla swojej twórczości. Tematem do rozmów miała być jego sztuka. Powody dla stworzenia artystycznej tożsamości są różne, na przykład ze względu na mało medialnie brzmiące nazwisko, co miało miejsce w przypadku Czesława Niemena (Wydrzyckiego), albo ze względu na chęć ukrycia swojej prawdziwej tożsamości, co uczynili Inko i Gnito, płocki artysta street art (a może artyści, jest ich kilku, kto wie) czy właśnie Banksy.
Inteligentne, zabawne, poruszające, społecznie zaangażowane – tak można określić prace Banksy`ego. Od samego początku jego twórczość jest trafnym komentarzem bieżących wydarzeń politycznych, nierzadko robi to w sposób satyryczny; staje się formą komunikacji ze społeczeństwem.
Taka jest rola sztuki: dostrzegać, intrygować, zaskakiwać, ale i bawić. Tak jak robią to też płockie streetartowe, anonimowe koty, które od jakiegoś czasu wyłaniają się zza rogu kamienic, budynków. Pojawił się pierwszy, potem kolejny i następny. Genialne! Nietuzinkowa interakcja między anonimowym przechodniem a anonimowym artystą. I ta myśl, która wielokrotnie mi towarzyszy, o potrzebie obcowanie ze sztuką na co dzień.
Koty nie maja wydźwięku politycznego. Nie są komentarzem bieżących wydarzeń w świecie. Mają inny cel albo i nie mają. Po prostu są. Na pewno zmieniają nasz krajobraz miejski, pozwalając oderwać się choć na chwilę od miejskiego gwaru. Intelektualnie integrują społeczność, pobudzają uśpioną wrażliwość na sztukę, oddziałują. Nawet nie wiemy, kiedy stały się elementem ulicznego krajobrazu. Weszły w naszą świadomość małymi krokami. Powoli zaczynamy żyć w przekonaniu, że były z nami niemal zawsze. Nie są inwazyjne. Powiedziałabym, że to subtelna kreatywność bez narzucania swojej obecności. Koty, które wpisują się w uliczny artyzm wywołują zaciekawienie, puszczają do nas oko. Takie przedsięwzięcia uwrażliwiają nas na kulturę, sztukę zmieniają myślenie o nich. Sprawiają, że spuszczamy powietrze i łapiemy oddech.
Anonimowa sztuka ulicy daje poczucie wspólnoty, łączy twórczość z edukacją. Uczestniczymy w niej mimo woli, ale o to uczestnictwo właśnie chodzi. Ulica ma żyć. Anonimowy artysta wyraża siebie poprzez swoje prace. Chce poruszyć odbiorcę, sprowokować do refleksji.
Uliczna sztuka staje się galerią w ogólnodostępnej przestrzeni publicznej. Chcąc nie chcąc jesteśmy jej uczestnikami. Ukryta tożsamość, ulica i sztuka, to współgrające ze sobą elementy. Anonimowi artyści uliczni są bohaterami drugiego planu. Jeśli więc nie chcą się ujawniać to jest to ich artystyczna poniekąd decyzja. I choćby nie wiem, jak nas korciło, powinniśmy to uszanować. Pozostać w sferze domysłów, niedopowiedzeń i insynuacji i poprzez nie tworzyć z twórcami ich legendę.
Nie wszyscy to jednak rozumieją. Może bycie anonimowym to zbyt ekstrawagancki przywilej bądź irytująca wszystkich wścibskich fanaberia?
Autorką tekstu jest Łucja Duch, płocka blogerka, która świetnie interpretuje płocką rzeczywistość ale nie tylko, bo bardzo lekkim piórem dotyka problemów dzisiejszego świata. Więcej artykułów Łucji możecie przeczytać na jej blogu, który nas zafascynował, a autorka zgodziła się na publikację swoich tekstów na naszych łamach. Gorąco polecam lekturę.
Fot. Blog Łucja Duch: ReggeaKot autorzy -Inko i Gnito oraz jeden z murali na zrujnowanych po bombardowaniu domach w Strefie Gazy, autor – Banksy