Kozłowski: Przydam się w Brukseli

Z wojewodą mazowieckim Jackiem Kozłowskim rozmawia Tomasz Paszkiewicz

– Co słychać na Mazowszu, Panie wojewodo?
Na Mazowszu dobra pogoda dla rolników. Spodziewamy się w tym roku szybszego sezonu wegetacyjnego i lepszych zbiorów. Dobre jest również to, że choć meteorolodzy zapowiadają ulewy na południu Polski, na Mazowszu najpewniej nie będą tak intensywne. Powódź z 2010 roku odpukać nam nie grozi.

Ponad 140 milionów złotych wydane zostało na odbudowę infastruktury przeciwpowodziowej w regionie płockim. Sądzi Pan, że mieszkańcy okolic, które w 2010 roku zostały dotknięte powodzią, mogą teraz spać spokojniej niż cztery lata temu?
Z całą pewnością. Zapewnienie bezpieczeństwa powodziowego w regionie wodnym Środkowej Wisły jest jednym z priorytetów mojego urzędu. Dzięki połączeniu sił i środków samorządowych, rządowych i unijnych zdołaliśmy odbudować wały przeciwpowodziowych w Świniarach, Dobrzykowie i Chmielewie, rozbudowana została zapora boczna Borowiczki i wały wsteczne Słupianki oraz Rosicy. To zasadniczo poprawia bezpieczeństwo. Udało się zmodernizować zalane podczas powodzi przepompownie w Dobrzykowie i Wiączeminie. Równie ważne co inwestycje jest dla bezpieczeństwa powodziowego bieżące utrzymanie urządzeń istotnych dla regulacji stosunków wodnych. Spółki zajmujące się konserwacją rowów melioracyjnych dostały na ten cel 3 mln zł. Jestem pewien, że gdyby nawet powtórzyła się taka powódź jak cztery lata temu, jej skutki byłyby nieporównywalnie mniej dotkliwe.
W samym Płocku, dzięki współpracy mojego urzędu z samorządem, udało się w otrzymać dotację i zrealizować kilka ważnych przedsięwzięć z zakresu bezpieczeństwa powodziowego, zabezpieczenia skarpy oraz rewitalizacji zabytkowych obiektów. Starając się o środki na wzmocnienie skarpy wiślanej na odcinku od Hotelu Starzyński do kościoła św. Bartłomieja, czy remont ul. Grabówka,
żeby zabezpieczyć ją przed osuwiskami, Płock przełamał „hegemonię” województw południowych, które korzystały ze środków na likwidację skutków osuwisk górskich i kopalnianych. Wykonanie tych prac umożliwiło uruchomienie przejazdu ul. Grabówka – nadwiślańską alternatywą dla głównej arterii komunikacyjnej Płocka.

Przywiązuje Pan dużą wagę do działań mających na celu poprawę bezpieczeństwa. Koordynuje działania policji, administracji rządowej i samorządowej związane z realizacją rządowego programu „Razem bezpieczniej”. Proszę powiedzieć, jakie są efekty tego projektu?
Podstawowym jego założeniem było uświadomienie ludziom, że ich bezpieczeństwo zależy także od nich samych. Nawet najlepsza policja niczego nie osiągnie bez współpracy ze społeczeństwem, samorządami, organizacjami pozarządowymi i innymi służbami. Zakończyliśmy właśnie organizowany przez policję drugi cykl „Debat o Bezpieczeństwie“. W spotkaniach uczestniczyło w sumie ponad 7 tys. mieszkańcow województwa mazowieckiego. To były wazne spotkania i dla policji i dla samorządowców, bo pokazały, co faktycznie przeszkadza ludziom, żeby czuli sie bezpiecznie. Większość jako źródło zagrożenia wskazuje ruch drogowy. Do drugiej tury debat zaprosiliśmy więc przedstawicieli Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autosrad. Dzięki temu udało się rozwiązać wiele problemów. Inne zostały wpisane na listę planowanych inwestycji. Chociaż, oczywiście, nie wszystkie. Mieszkańcy Mazowsza często pytali o alarmowy numer 112, który przełączyliśmy do dwóch Centrów Powiadamiania Ratunkowego. Jedno jest zlokalizowane w Radomiu, drugie w Warszawie. Wcześniej nr 112 był odbierany przez lokalną powiatową komendę policji lub straży pożarnej. Zdarzało się, że trzeba było długo czekać na odbiór połączenia, trafiało się na linię zajętą albo połączenia były przerywane. Dzisiaj w nowoczesnym CPR w Radomiu, największym w Polsce, połączenia odbierane są na bieżąco. Średni czas oczekiwania zszedł poniżej 12 sekund. Chcemy, żeby był poniżej 10. Nie ma połączeń nieodebranych, cały system teleinformatyczny obsługujący CPR-y w Polsce działa na takiej zasadzie, że jeżeli nawet okazałoby się, że wszystkie linie w Radomiu są zajęte, to system automatycznie przełącza na inne centra, które przekierowują do właściwej służby. Wszystkie CPR-y wyposażone są tak samo i pracują całodobowo. Gdy operator odbiera połączenie telefoniczne, na ekranie jego komputera wyświetla mu się miejsce dzwoniącego. To nowy, niezawodny, znakomicie działający system przyspieszający to, na czym nam naprawdę najbardziej zależy – czas reakcji i czas przyjazdu ratowników na miejsce zdarzenia. Mam nadzieję, że udało się choć trochę rozwiać obawy ludzi związane z tą zmianą.

– Pod Pana kuratelą pracuje zespół monitorujący wdrażanie nowego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi na terenie województwa. Jakie są rezultaty funkcjonowania tego systemu?
System obowiązuje niecały rok a już widać jego efekty. Niemal dwukrotny wzrost ilości zebranych odpadów segregowanych, większa częstotliwość odbioru śmieci, często niższe ceny za wywóz. Leśnicy też się cieszą, bo znajdują znacząco mniej dzikich wysypisk. Nie wszystkim gminom udało się jeszcze zorganizować punkty selektywnej zbiórki odpadów. Ale z każdym miesiącem wzrasta liczba gmin, które mają takie punkty. Rośnie też świadomość mieszkańców i akceptacja dla segeregowania odpadów. To mnie cieszy.

– Od 2007 roku pełni Pan funkcję wojewody mazowieckiego. Czuje się Pan spełniony w swojej pracy?
Odkąd zostałem wojewodą, „biuro“ mam w samochodzie. Przez półtorej, dwie godziny jazdy do Płocka, Radomia czy Ostrołęki „obrabiam“ kilkadziesiąt pism i odbywam po kilkanaście rozmów telefonicznych. I tak dwa-trzy dni w tygodniu. Na miejscu spotkania z ludźmi. Mój służbowy samochód przejechał przez 7 lat bez mała 700 tys. kilometrów. Jeśli województwo mazowieckie ma (bez Warszawy) 3 mln mieszkańców, myślę, że co dwudziestego spotkałem osobiście. Dzięki temu mogę nieskromnie powiedzieć, że znam to województwo od podszewki i rozumiem potrzeby jego mieszkańców. Przez lata mojego wojewodowania zmienił się styl pracy urzędu. Mamy ambicje być jak najbliżej społeczeństwa. Zmieniło się także wojewódzwo. To nadal region głównie rolniczy, ale dochody rolników podwoiły się. Znikają drobne, niewydolne gospodarswa z hektarem łąki i jedną krową. Powstają wyspecjalizowane nowoczesne farmy. Zdolne eksportować swoje produkty na cały świat i spełniać najbardziej wyśrubowane normy. Poprawia się też komfort życia mieszkańców. Chodniki, oświetlenie, przejścia, zatoki i barierki – nowy standard bezpiecznych dróg budowanych za środki z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych – tzw. schetynówek. Mamy ich już w naszym województwie ponad 1050 km. To odległość większa niż z Warszawy do Helsinek. Liczba dróg ekspresowych wzrosła z 30 km w 2007 do 300 w 2014. To tylko jeden z przykładów zmian. Mam świadomość, że ludzie chcą więcej. I słusznie.

– Zdecydował się Pan na start w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego?
To naturalna konsekwencja mojej drogi zawodowej. Byłem w rządzie Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej, kiedy zaczynaliśmy rozmowy z Unią o naszym członkostwie. Byłem ekspertem unijnych komisji. Jako wicemarszałek województwa wynegocjowałem 2 mld euro dla mazowieckiego. Te pieniądze widać dziś w każdej gminie. W Płocku to np. zrewitalizowane zabytki jak chocby Kolegiata czy budynek Malachowianki. Jestem przekonany, że moja znajomość zarówno Brukseli jak i województwa, przyda się jego mieszkańcom bardziej, niż gdybym dalej był wojewodą. Mój urząd działa jak sprawny, dobrze naoliwiony mechanizm. W Brukseli będę bardziej przydatny. Część kandydatów wybiera się do Europarlamentu z przyczyn dla mnie zagadkowych. Nie znaja europejskich mechanizmów, nie znają regionu, z którego kandydują i nie znają języków. Co będą tam robić? Inni dziesięć lat temu mówili, że przystąpienie Polski do UE będzie katastrofą dla rolnictwa i kultury wiejskiej. Powinni dziś połykać język ze wstydu. Niestety, dalej straszą. Temat polskiej polityki wobec Rosji i sytuacja na Ukrainie zdominowały rozmowy z rolnikami. Mozolnie tłumaczę, dlaczego musimy wspierać Ukrainę oraz jak Polska buduje solidarność Unii wobec Rosji, co jest dla nas najlepszym parasolem ochronnym wobec ewentualnych prób blokowania eksportu. Ja w Brukseli rolnikom się przydam, bo wiem jak skutecznie bronić ich interesów.