Jeżeli ktokolwiek miał jeszcze wątpliwości, że muzyki klasycznej da się słuchać, po koncercie „”Classic is Cool. Mozart” musi zweryfikować swoją opinię w tej sprawie.
Trudno wyobrazić sobie lepszy początek nowego cyklu niż kompozycje jednego z najgenialniejszych muzyków w historii wykonywane przez Płocką Orkiestrę Symfoniczną, którą poprowadził Janusz Przybylski. A jeżeli dodamy do tego, że w roli solistki wystąpiła genialna francuska pianistka Lydie Solomon, wszelkie komentarze okażą się niemal zbyteczne.
Z kronikarskiego obowiązku wypadałoby jednak zamieścić kilka słów na temat wydarzenia, które dwukrotnie zostało nagrodzone owacjami na stojąco. Najpierw płoccy melomani podziękowali w ten sposób młodej pianistce. Później w ten sam sposób nagrodzili również płockich symfoników i prowadzącego ich tego dnia dyrygenta.
Zaczęło się „skromnie”, bo tylko ze smyczkową częścią orkiestry. „Adagio i fuga c-moll” to transkrypcja utworu napisanego początkowo na dwa fortepiany, dająca wszystkim muzykom możliwość pokazania pełnej gamy swoich umiejętności. Podobnie jest zresztą z pozostałymi utworami, które wykonane zostały przez płockich symfoników. „Koncert fortepianowy d-moll” daje wielkie możliwości wykonującym go pianistom. 23-letnia Francuzka Lydie Solomon udowodniła, że mimo młodego wieku należy już teraz do czołówki europejskich muzyków. Niezwykle utalentowana, skończyła nie tylko studia muzyczne, ale również aktorskie, a nawet MBA w Wyższej Szkole Handlowej w Paryżu. Mozartowski koncert zagrała z nieprawdopodobnym wyczuciem, idealnie wychwytując wszystkie jego subtelności i oddając zamysły autora. Genialna pianistka nagrodzona została długotrwałą owacją na stojąco, za którą odwdzięczyła się bisem, który zaskoczył wszystkich. Zagrała i… zaśpiewała pieśń Fryderyka Chopina „Smutna rzeka”.
„Na deser” muzycy zaserwowali „Symfonię C-dur Jowiszową”, która nazywana jest muzycznym testamentem Wolfganga Amadeusza Mozarta. Tu również widoczna jest niesamowita wręcz dbałość kompozytora o każdy szczegół i o każdy dźwięk. Ale również o wszystkich muzyków. Każdy z nich bowiem ma możliwość pokazania się z jak najlepszej strony. A płoccy symfonicy skrzętnie z tej możliwości skorzystali. I chwała im za to.