– Byłem bardzo szczęśliwy, gdy dowiedziałem się, że stan zdrowia osoby, której oddałem swój szpik, jest oceniany na 80 procent – mówił Maciej Maszenda, płocki ambasador akcji „Dla Ciebie to 5 minut. Dla kogoś całe życie” podczas konferencji prasowej poświęconej jej kolejnej edycji. – Nie ma większej radości, niż świadomość, że dzięki mnie ktoś zyskał szansę na drugie życie.
Politechnika Warszawska w Płocku już po raz czwarty zaprasza wszystkich chętnych do rejestracji w bazie potencjalnych dawców szpiku. Pierwsza akcja zainicjowana została przez nieodżałowanego Pawła Podwjciego. Później płocka filia Politechniki Warszawskiej włączyła się do ogólnopolskiej akcji, której głównym organizatorem jest Fundacja DKMS – największa w naszym kraju baza komórek macierzystych. Jej kolejna edycja – podobnie jak poprzednia nazwana „Dla Ciebie to 5 minut. Dla kogoś całe życie”, odbywać się będzie 9-10 kwietnia. Swój udział zadeklarowały aż 104 polskie uczelnie. Nie mogło w tym gronie zabraknąć płockiej filii PW.
Tradycyjnie już rejestrację potencjalnych dawców szpiku poprzedziła konferencja prasowa. Po raz drugi urządzona w siedzibie Młodzieżowego Domu Kultury. – Cieszę się, że możemy przyłączyć się do tej wspaniałej akcji chociaż przez udzielenie gościny jej przedstawicielom oraz płockim mediom, które starają się nagłośnić całą sprawę – mówiła dyrektorka MDK-u Litosława Koper. – Zarejestrowałam się już w bazie potencjalnych dawców i czekam na swojego genetycznego bliźniaka. Może będę miała tyle szczęścia, co Marcin Siwek, który już taką osobę odnalazł.
Pracownik płockiego MDK-u, znany płocczanom między innymi jako jeden ze współorganizatorów Polish Hip-Hop Festivalu, dowiedział się, że osoba, która była biorcą jego szpiku, mieszka w Norwegii. Nie zna jej jednak osobiście. – Jeśli taka byłaby jej wola, nie miałbym nic przeciwko spotkaniu z nią – mówił Marcin Siwek. – Na pewno jednak sam nie zrobię pierwszego kroku w tym kierunku. Nie chciałbym bowiem, aby to zostało źle odebrane.
O tym jak można trafić do bazy Fundacji DKMS i jak wygląda sama procedura pobrania szpiku kostnego, opowiadała Ola Podwójci, która kontynuuje dzieło swojego ojca. To właśnie ona zamieściła szczegółowe informacje na ten temat na Facebooku, gdzie został stworzony specjalny profil poświęcony płockiej akcji „Dla Ciebie to 5 minut. Dla kogoś całe Zycie”
– Istnieją dwie metody pobrania, stosowana w około 80 procent pobrań zarówno w Polsce, jak i na świecie to pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej. Druga, to pobranie szpiku z talerza kości biodrowej – czytamy na FB. – O metodzie pobrania decyduje lekarz dokonujący przeszczepienia u pacjenta. Zanim dojdzie do pobrania, dawca musi przejść badania, których celem jest sprawdzenie jego stanu zdrowia. Zarówno pod kątem bezpieczeństwa dla pacjenta, jak i samego dawcy. Po potwierdzeniu, że może dojść do przeszczepienia, zarówno dawca, jak i pacjent przygotowywani są do przeszczepienia.
Pięć dni przed przeszczepieniem pacjent dostaje chemioterapię, która ma spowodować obniżenie jego odporności do zera, by jego organizm przyjął obce komórki. Jeśli na tym etapie dawca by się wycofał lub z jakiegokolwiek powodu nie mogłoby dojść do pobrania, a w efekcie do przeszczepienia, życie pacjenta byłoby zagrożone.
Gdy komórki macierzyste pobierane są z krwi obwodowej, pięć dni wcześniej dawca przyjmuje zastrzyki, które stymulują produkcję komórek macierzystych szpiku. Dostają się one do krwi obwodowej są pobierane bezpośrednio z niej. Zastrzyki robi sam dawca dwa razy dziennie. Podskórnie poniżej pośladków lub w brzuch, przy pomocy cieniutkiej, centymetrowej igiełki. Samo pobranie komórek to zabieg przypominający autotransfuzję. Siedząc lub leżąc, mamy wbite dwie igły: jedną w zgięcie łokciowe, drugą w nadgarstek. Z przetaczanej krwi separowane są komórki macierzyste. Cały zabieg trwa maksymalnie cztery godziny, a ilość pobranego płynu to mniej niż puszka Coca-Coli. Po kilku godzinach odpoczynku możemy już normalnie funkcjonować, nie odczuwając praktycznie żadnych skutków ubocznych.
Druga metoda, czyli pobranie szpiku z talerza kości biodrowej wymaga dwudniowego pobytu w szpitalu, ponieważ zabieg wykonywany jest w pełnym znieczuleniu. Dawca przyjmowany jest na oddział wieczorem, w dniu poprzedzającym pobranie. Następnego dnia rano odbywa się zabieg, który wraz z narkozą trwa maksymalnie godzinę. W trakcie zabiegu dawca leży na brzuchu, a dwóch lekarzy równolegle pobiera szpik z talerza kości biodrowej – dwa dołeczki, które każdy ma powyżej pośladków. Następnego dnia po zabiegu dawca wypuszczany jest do domu. Szpik regeneruje się w ciągu dwóch tygodni.
Każdy, kto zechce sprawdzić, czy ma swego genetycznego bliźniaka, który potrzebuje pomocy, może zarejestrować się 9 lub 10 kwietnia od 11 do 18 w gmachu głównym PW przy ulicy Łukasiewicza 17 lub w gmachu mechaniki PW przy ulicy Jachowicza 2. Warto pamiętać, że w naszym kraju średnio co godzinę ktoś dowiaduje się, że choruje na nowotwór krwi. Dotyka to zarówno małych dzieci, jak i młodzieży oraz dorosłych. Niespełna 30 procent z nich może liczyć na przeszczep rodzinny. Dla pozostałych 70 procent jedyną szansą może być odnalezienie genetycznego bliźniaka.
Bazy potencjalnych dawców szpiku kostnego zarejestrowały w Polsce około pół miliona osób. Aż 450 tysięcy to osoby, które znajdują się w bazie Fundacji DKMS, niezależnej organizacji non-profit, która działa w naszym kraju od 25 lutego 2009 roku (zarejestrowana została 28 listopada 2018 r.). Do tej pory w bazie Fundacji DKMS zarejestrowanych zostało pomad 450 tysięcy osób, z których już ponad tysiąc oddało swoje komórki macierzyste, ratując komuś życie.