Dzieci w nagrzanym samochodzie na jednej z płockich ulic. Mama poszła… do solarium. Interwencja Straży Miejskiej

W niedzielę, około godziny 17:30 patrol Straży Miejskiej pełniący służbę w rejonie Starego Miasta zauważył pojazd marki Daewoo Lanos zaparkowany w rejonie skrzyżowania ulicy Sienkiewicza z Bielską, w którym znajdowywała się bez żadnej opieki dwójka dzieci – informuje Jolanta Głowacka, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej w Płocku.

– Kiedy funkcjonariuszki podeszły do auta, siedzący w nim chłopiec, oświadczył, że mama poszła do solarium – kontynuuje Głowacka. Okazało się, że dzieci pozostawione bez opieki to chłopiec w wieku 10 lat oraz 9-miesięczna dziewczynka. – W aucie co prawda były opuszczone szyby, ale i tak w jego wnętrzu było gorąco. Po około 10 minutach do patrolu podeszła kobieta., oświadczyła, że to ona zostawiła dzieci w samochodzie, by pójść do solarium na zaledwie, jak to podkreśliła, 8 minut. Kobieta była zdziwiona interwencją strażniczek – relacjonuje rzeczniczka.

Oprócz pozostawienia dzieci samych w nagrzanym aucie, 36-latka zostawiła również kluczyki w stacyjce pojazdu, przez co każdy mógł nim odjechać. Dodatkowo, żeby mieć bliżej do solarium, kierująca zaparkowała pojazd z dziećmi na zakazie zatrzymywania, w odległości mniejszej niż 10 metrów od skrzyżowania i w odległości mniejszej niż 10 metrów od przejścia dla pieszych – wymienia Jolanta Głowacka.

I dalej komentuje całą sytuację: – Zadziwiające, że mimo wielu medialnych komunikatów kobieta postąpiła tak niefrasobliwie i pozostawiła dwoje dzieci w nagrzanym samochodzie.

Wiadomo już, że dokumenty z przeprowadzonej interwencji trafią do Sądu Rejonowego Wydziału Rodzinnego i Nieletnich, który oceni czy kobieta dopuściła do przebywania dwójki dzieci w okolicznościach niebezpiecznych dla ich zdrowia.

Dodamy, że w niedzielę 20 sierpnia, termometry w Płocku wskazywały powyżej 30 st. C.

Fot. Pixabay.