Marek Owsik, Arkadiusz Iwaniak, Mirosław Milewski, Iwona Wierzbicka, Marek Martynowski i Andrzej Nowakowski zgodnie oświadczyli, że marzą o zostaniu prezydentem Płocka. Kolejna w Płocku debata prezydencka została zorganizowana przez Gazetę Wyborczą oraz Radio Płock. Poprowadziły ją Anna Ledwandowska i Renata Kowalska.
Niestety, tym razem debata nie odbyła się w pełnym składzie. W Hotelu Herman pojawili się: Marek Owsik (KWW Samorządni dla Płocka), Arkadiusz Iwaniak (SLD), Mirosław Milewski (KWW Mirosława Milewskiego i Wspólnoty Samorządowej), Iwona Wierzbicka (KWW Iwony Wierzbickiej Niezależny Płock), Marek Martynowski (PiS) oraz Andrzej Nowakowski (PO). Nie dotarł, niestety, Piotr Zgorzelski (PSL), który swoją nieobecność tłumaczył wizytą w Płocku ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Wśród publiczności przeważali zwolennicy kandydatów, ludzie związani z ich sztabami wyborczymi. Ale byli również członkowie działających w naszym mieście organizacji pozarządowych. I płocczanie, którzy chcieli posłuchać, co mają do powiedzenia kandydaci na najważniejsze stanowisko w ich mieście.
W pierwszej fazie każdy z uczestników debaty musiał podnosić tabliczkę z napisem „tak” lub „nie”, odpowiadając na pytania o to, czy miasto powinno wspierać Kościół w organizacji imprez, czy byliby przeciwni występowi Nergala na Starym Rynku, czy festiwale z Sobótki powinny być przeniesione na peryferia, czy straż miejska powinna korzystać z fotoradarów i czy miasto powinno sponsorować drużyny piłki ręcznej i nożnej.
W odpowiedzi na pytania otwarte kandydaci musieli wyjaśnić, na czym powinien polegać dialog społeczny; jak poprawić i ożywić działalność Miejskiego Urzędu Pracy; czym przekonać młodych do pozostania w Płocku; jak zaktywizować osoby starsze i czy potrzebny jest w Płocku Dom Seniora; jakie są ich plany inwestycyjne na najbliższe cztery lata; czy należałoby zmienić coś w miejskich spółkach.
Najważniejsze z drugiej serii szybkich pytań dotyczyło stosunków pomiędzy miastem i Orlenem. Później były pytania przygotowywane przez kandydatów dla kandydatów (każdy losował pytanie, na które musiał odpowiedzieć, wcześniej mówiąc, kto jest jego autorem).
Przedostatnią częścią były pytania od publiczności. Ale nie do konkretnych kandydatów, ale takie, na które odpowiedzieć mogli wszyscy. I na koniec każdy z uczestników debaty dostał 60 sekund na przekonanie do siebie potencjalnych wyborców.