Cuda-wianki: Perfekcyjny pan domu

„Lewacy” mówią, że tak rozpolitykowanej telewizji jeszcze nie mieliśmy. „Prawacy”, że wręcz przeciwnie. Na szczęście nie oglądam programów politycznych, więc (na szczęście) nie wiem. Oglądam co innego.

Będąc ekspertem w dziedzinie prowadzenia domu, preferuję programy w stylu „Perfekcyjna pani domu”. Zero polityki – samo życie. Fachowcy od sprzątania próbują znaleźć najlepszy sposób, jak uczynić dom czystym i przyjaznym. Niestety, najczęściej ich pomysły są seksistowskie albo – co gorsza – genderowskie.

Mówi się, że aby dobrze posprzątać, musisz być kobietą, albo pełnić w domu rolę kobiety. Co za bzdury. Wystarczy wprowadzić prostą zasadę – każdy sprząta swoje rzeczy.

Kobieta sprząta swoje rzeczy, bo są jej. To oczywiste. Ale, kto pierze ubrania dzieci? Tu wprowadzamy prawo własności. Rzecz staje się własnością tego, kto ją kupił. Czy dziecko może kupić sobie cokolwiek? Nie, bo nie zarabia. A zatem, ubrania pierze ten kto je kupił. Skoro kupiła je ona (bo przecież nie on, on zawsze kupuje nie takie, co trzeba), to sprawa jest prosta. Co więcej, im dziecko mniejsze, tym problem łatwiejszy do rozwiązania. Wiemy, że maluchy wyrastają z ubranek raz w tygodniu. Po co więc prać? Wystarczy potraktować je jak jednorazowe pieluszki.

Kolejna sprawa. Kto sprząta mieszkanie? Ten, kto decyduje o jego wyglądzie – o tych zasłonkach, narzutach, obrusikach, kafelkach, szafeczkach. Wystarczy popatrzeć na pary snujące się po salonach meblowych i sklepach „wszystko dla domu”: on chodzi za nią jak przed egzekucją, ona czuje się jak w raju. Kto więc sprząta? No jasne, zgadliście…

Pozostaje jedna kwestia sporna. Kto pierze jego ubrania? Nie róbmy problemu ze sprawy doprawdy marginalnej, bo ile w końcu on ma tych ubrań. Jaki to problem wrzuć do pralki jego rzeczy ze swoimi. Zwróćmy też uwagę na oszczędność prądu, wody i czasu. Poza tym, my musimy umyć samochód.

Na szczęście mam już dorosłe dzieci, które chętnie z niego korzystają 😉

Robert Majewski.