Witkacy wieszczył, że dojdzie do zaniku uczuć metafizycznych w człowieku. Przed 1989 rokiem sądziliśmy, że dotyczyło to komunizmu, dziś zdarza nam się myśleć, że raczej zwycięstwa i hegemonii liberalnego kapitalizmu. Współczesna popularność dosyć płaskiego ateizmu i będącego na jego biegunie dosyć płaskiego katolicyzmu zaprzęgła „duchowość” na oznaczenie swego rodzaju psychoterapii nie mającej wiele wspólnego z metafizyką. Niewielu ludzi pamięta dzisiaj o kategorii Tajemnicy pisanej wielką literą. Niewielu potrzebuje Misterium.
Mistyka
Przypuszczalnie wszyscy intuicyjnie przeczuwamy czym jest mistyka. Mistyka to – dosłownie – „widzenie z zamkniętymi oczyma” czyli doświadczanie „więcej”, „poza” tym, co dane zewnętrznie, zmysłowo. Także poza tym, co ujmuje słowo czy nawet myśl. Ludwig Wittgenstein stwierdza po prostu: „Jednakże istnieje to, co niewypowiedziane. Wydaje się to być mistyczne”.
Ciekawie o mistycyzmie i mistyce mówią inni myśliciele. Emil Cioran z charakterystyczną dla siebie mrocznością napisał w swoich „Oeuvres” – ” Mistyka oscyluje między cierpieniem ekstazy a strachem przed pustką. I gdzie indziej „Mistyka to nie wiara, to moja przygoda z absolutem, to droga duszy rzucanej między poznaniem a przyjemnością”. Inny myśliciel, Elmar Salmann, imponuje ostrością wizji próby ujęcia i interpretacji rozmaitych kulturowych i filozoficznych kontekstów wiary chrześcijańskiej. Chrześcijaństwo jest dla niego zarazem przedmiotem i pryzmatem obserwacji, a przede wszystkim punktem wyjścia analizy wszystkich niemal aspektów ludzkiego bycia w świecie. Dlatego też mistycyzm w ujęciu Salmanna nabiera bliższego – nam, chrześcijanom – znaczenia: ” Mistyka jako chwila i instancja, jako tranzyt i porwanie, powoduje implozję i eksplozję mediacji, lokuje się w szwie, w przejściu między wrażeniem, światem a pojęciem, poezją a emocją, w ich nierozerwalnie wspólnym tle. Przez moment nieustanny ruch odsyłania i wcielenia zatrzymuje się i zostaje ujęty w miejscu, gdzie współżyją ze sobą niebo i ziemia, bogowie i ludzie”.
Terminy „mistyczny” i „mistycyzm” często bywają używane w znaczeniu nagannym. Dla niektórych słowa te oznaczają mniemanie mgliste, niejasne, sentymentalne, wiarę w oddziaływanie myśli na odległość czy wręcz przywoływanie duchów. Dlatego też William James – amerykański filozof i psycholog – doprecyzowuje cztery znaki wyróżniające mistycyzm.
N i e w y r a ż a l n o ś ć. Człowiek podlegający temu stanowi czuje, że treści tegoż odczuwania całkowicie niepodobna wyrazić słowami. A zatem stany mistyczne są bardziej podobne do stanów uczuciowych niż stanów intelektualnych.
Z d o l n o ś ć p o z n a w c z a. Jak powiedzieliśmy wcześniej chociaż stany mistyczne bardziej są podobne do stanów uczuciowych, to jednak przeżycia mistyczne cechuje zdolność poznawcza, będąca umiejętnością wejrzenia w głębię prawdy, niedostępnej dla intelektu.
N i e t r w a ł o ś ć. Stany mistyczne są dla doznającego niemożliwe do zniesienia przez czas dłuższy. Nie mniej, ich powrót jest rozpoznawany, a sam stan najczęściej głębszy niż poprzedni.
B i e r n o ś ć. Osiągnięcie stanu mistycznego wymaga skupienia, „oderwania się od rzeczywistości”. Człowiek przeżywający mistyczne uniesienie odczuwa jakby jego własna wola była w zawieszeniu, a on sam został pochwycony i podtrzymywany przez jakąś potęgę wyższą. Ludzie owładnięci tym stanem czują nieraz coś, co przypomina swoiste rozdwojenie jaźni.
Mistyka i sztuka
Doprecyzowanie Williama Jamesa doprowadziło nas do rozumienia mistyczności w konotacji religijnej. Pięknie o religijnych aspektach mistycyzmu mówi Św. Paweł. Jego myśli można by streścić w metaforze: nie ja żyję, lecz Chrystus żyje we mnie.
Aby doświadczyć mistycznego przeżycia religijnego potrzebne jest człowiekowi medium (katalizator). Najczęściej jest to słowo, zawarte w pismach religijnych, modlitwach. Częstym nośnikiem jest także muzyka lub szerzej – sztuka.
Sztuka (muzyka) i mistycyzm to bardzo bliskie sfery. Po pierwsze – poprzez ekspresję, komunikację, wyraz. Mistyka, sfera duchowości najbardziej intymna, wewnętrzna, wyciszona, odosobniona od świata, pragnie być przekazywana, komunikowana. Doznania mistyczne są tak ważne, że nie sposób sprowadzać ich do czystej subiektywności, do własnego „ja”. Dlatego też mistyka szuka środków własnego wyrazu w sztuce. Mistyka wręcz pożąda sztuki do najlepszego wyartykułowania samej siebie.
Po drugie – pokrewieństwo sztuki (muzyki) i mistyki ujawnia się w głębinach aktu twórczego. Inspiracja, natchnienie – to niezgłębiona tajemnica, ponadrozumowa, irracjonalna. Tak jest od zarania sztuki i tak będzie do jej końca.
Przeżycia mistyczne w śpiewach chorałowych
Średniowieczne śpiewy chorałowe to głównie pieśni liturgiczne lub religijne, ale również najczulsze medium dla przeżyć mistycznych. Z jednej strony – biorąc pod uwagę ich umiejscowienie w historii muzyki – to najprostsze struktury muzyczne, a jednocześnie wymagające nie tyle przygotowania ze strony słuchacza, co właśnie mistycznego zagłębienia się weń. Zbudowane są najczęściej z pojedynczej melodii. (Nie wdawajmy się póki co w rozwój śpiewów chorałowych). A zatem, melodia (nie analizujemy tekstów) jest jedynym nośnikiem doznań muzycznych i pozamuzycznych (mistycznych?).
Melodia to najbardziej tajemnicza i wyrazista zarazem składowa muzyki. Jest najczystszym kształtem muzyki. Wielki szwajcarski teolog Hans Urs von Balthasar swój pierwszy opublikowany tekst poświecił muzyce. Zawarł w nim takie słowa: „Melodia to sekret trudny do rozwiązania. (…) Jest w niej jakaś podstawa irracjonalna, dynamiczna, która wznosi muzykę wyżej, nadając jej też wszakże większy dystans”.
Właśnie melodia porusza nas najbardziej w muzyce. Ona pozostawia najtrwalszy ślad w pamięci i w sercu. „Przyczepia się” do nas, wzrusza, zachwyca. Ona nadaje tożsamość muzyce i spaja je z życiem. Jest medium. Zawsze wychodzi od tego, co konkretne i definiowalne, by zabrać nas ze sobą wyżej, w niewypowiedziane sfery. Punktem wyjścia jest więc konkret, celem uniesienie. Tak jak w życiu doczesnym, dusza potrzebuje ciała, tak przeżycie mistyczne potrzebuje konkretu melodii.
Melodia, aby zaistnieć, potrzebuje systemu. Nowożytna muzyka zachodnia używa systemu dur-moll. Śpiewy chorałowe systemu modalnego. Potrzebuje, ale po chwili już się od niego odrywa (jak dusza od ciała). Melodia wywołuje w nas rezonans, pojawiają skojarzenia związane z charakterem ruchu zabarwionym sąsiedztwem dźwięków. Ruch ten może być wznoszący lub opadający, oscylujący lub liniowy, półtonowy lub całotonowy. Tym właśnie ruchem melodia „żyje” i jest niepowtarzalna. Odnajdujemy w niej nasze sprawy. Ona nas uskrzydlenia lub strąca w niziny. Wywołuje obsesyjność i spokój, napięcie i rozładowanie.
Melodia chorałowa jest wrażliwsza niż późniejsze. Bardziej przejrzysta. Najsilniej przemawiają do nas jej niuanse, odchylenia, jej brzmienie – o ile oczywiście zdobędziemy się na bierność wobec niej. Bierność opisywaną wcześniej w ujęciu Jamesa. Osiągniemy stan skupienia, „oderwania się od rzeczywistości”.
Melodię, jak i życie, kształtuje w istocie dialektyczna polaryzacja – nieustanne napięcie między aktywnością i pasywnością, „górą” i „dołem”. Pierwiastkiem męskim i żeńskim, pierwiastkiem ludzkim i boskim. Oba wszakże oparte winny być na miłości. Bo przecież język miłości jest najwłaściwszy mistykom. Wg Simone Weil, to miłujący się mówią językiem mistyków – nie odwrotnie. Miłujący Boga i bliźniego.
Robert Majewski
Artykuł pochodzi z programu 22. Festiwalu Muzyki Jednogłosowej.
Źródła: Ludwig Wittgenstein, „Traktat logiczno-filozoficzny”, PWN, Warszawa 2011
Emil Cioran, „Oeuvres”, Paryż, 1995
Elmar Salmann, „Daleka bliskość chrześcijaństwa”, Kraków 2005
William James, „Doświadczenia religijne”, Wyd. Marek Drewnowski, Kęty 2014
Simone Weil, „Formy nieuświadomionej miłości Boga” w: „Dzieła”, Wyd. BRAMA, Poznań, 2004
Bohdan Pociej, „Z perspektywy muzyki”, Biblioteka Więzi, Tom 184, Warszawa 2005
Bernard Łukasz Sawicki OSB, „Mistyka melodii – między chorałem gregoriańskim a Chopinem”, Warszawa 2011
Grafika: oczamiduszy.pl oraz ps-po.pl