Co będzie dalej z „Dziennikiem Płockim”? Zdradzamy nasze plany…

Mamy dziś dla Was szczególną wiadomość. Przyznajmy, że pozazdrościliśmy niektórym innym portalom informacyjnym. A z racji, że przekazujemy wieści zarówno dotyczące Płocka, jak i powiatu płockiego, postanowiliśmy „wyjść” z internetu i postawić na prasę drukowaną. 

Tak, drukowaną, nie pomyliliście się. Będzie dużo wielkich zdjęć, tytuły „krzyczące” do Was tłustą czcionką z miliardem wykrzykników i tekst podawany w „pigułkach”, syntetycznie, kilkuzdaniowo, najważniejsze rzeczy ujęte w podpunktach i z informacją obok, że dany tekst przeczytacie np. w 1 minutę. Chcemy maksymalnie oszczędzić Wasz czas, a przy tym będziemy dążyli do tego, abyście byli na czasie. Szczegóły pewnie umkną, ale umówmy się – i tak tytuł jest najważniejszy. 

Obiecujemy, z nami NIC was nie ominie! A z portfela nie ubędzie nawet grosik.

Wprowadzimy specjalną rubrykę na płockie fikołki – z wyborem najlepszych „smaczków” z lokalnych dróg, ze szczególnym naciskiem na kolizje, w których nikt nie ucierpiał, ale przecież „wyglądało groźnie”.

Wyciągniemy na światło dzienne historie sprzed lat, w tym o jednym z najsłynniejszych inżynierów – jasnowidzów, który pomagał w rozwiązaniu sprawy zaginionej Meli Laskowskiej z Płocka, pokażemy słynne podziemne tunele (to nieprawda, że one kończą się w pobliżu dawnego baru!) i „złoty pociąg” (bo nastąpiła paskudna pomyłka, to Mazowsze i Płock, a nie Dolny Śląsk, powinny się przyciągać poszukiwaczy zapełniających hotele w okresie festiwalowej posuchy). Odkryjemy również tajniki ucieczki z płockiego więzienia (w płockim zakładzie karnym przejęli się tym do tego stopnia, że właśnie poinformowali o wzmocnieniu ochrony – do służby zaciągnął się mocno zrudziały strażnik do zadań specjalnych, wyposażony w kamerę nasobną i system GPS). 

Będzie też o zagadkach budowlanych, czyli sporo o tym, kto i gdzie buduje, łącznie z podejściem życzeniowym. „Bo przecież fajnie by było, żeby…”, może… kto wie…. Uważamy, że życzeniowość autora/autorki też powinna znaleźć ujście na naszych łamach. Wszak pomarzyć zawsze warto i nic nie kosztuje. U nas będzie możliwe „meblowanie” Płocka w trzeci, a nawet w czwarty most (ile kto chce, koszty nie grają roli), w kilkugwiazdkowe hotele, Ikeę, kawiarnie z kotami, wielkie parki na każdym osiedlu, księgarnio-kawiarnie, metro łączące teren przy Orlenie z Podolszycami i starówką, w zoo rozbudowane o wybieg dla mamuta włochatego (wszak naukowcy z amerykańskiej firmy biotechnologicznej chcą iść za ciosem, więc może będą tak uprzejmi i jednego nam później użyczą, co im szkodzi…), darmowe autostrady w pobliżu i w ten wyczekiwany szybki pociąg, aby żyło się lepiej. 

W warstwie ilustracyjnej wcielimy w życie trendy z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, tak jak to już było z autobusem w kształcie chałki (bez oczekiwania gratulacji) po lokalne VIP-y jako postacie z anime, narysowane w stylu Studia Ghibli.

Nie zapomnimy też o kulturze. Uchylmy rąbka tajemnicy… Już teraz słyszeliśmy, że kilka gwiazd polskiego kina chce grać w filmie kręconym w Płocku (zanosi się na przebój kasowy tego roku!), a w zbiorach jednego z lokalnych muzeów pojawi się… szkielet 14-metrowego Tyranozaura Rex. Wprawdzie został wykopany na płockiej plaży lata temu, ale dopiero teraz (lepiej późno, niż później) po wyciągnięciu ze skrzyń zostanie „gwiazdą” zbiorów. Szkielet zobaczymy w pełnej okazałości, dlatego w muzeum nie wykluczają, że trzeba będzie albo podwyższyć dach budynku w centrum, albo wybudować nowy. Trzeba jednak poczekać na unijną kasę. Również zdecydować o priorytetach, bo albo kasa na przeróbki budowlane, albo na kolejne kino, aby puszczać w nim wszystkie części „Jurassic Park”. W planach jest też zakup maszyny do robienia popcornu.

Niebawem pierwszy numer

Zamierzamy pozostać wierni nazwie. Skoro jesteśmy dziennikiem nasza darmowa gazeta będzie wydawana codziennie od poniedziałku do piątku, dostarczana do sklepów z samego rana, abyście mogli z nami oraz z kubkiem kawy zaczynać każdy dzień powszedni. Albo już za dwa tygodnie – w opcji dostępnej na życzenie – szukajcie nas w skrytkach maszyn popularnej firmy. 

Albo i nie, ponieważ ten powyższy tekst to nieprawda, żart na Prima Aprilis (prawdziwa była jednak ucieczka z więzienia, do której doszło w 2013 r. i historia o Stefanie Ossowieckim, który trafnie określił, co wydarzyło się z zaginioną Melą). Nie będzie (przynajmniej na razie nic o tym nie wiemy) żadnego papierowego wydania. W tym szczególnym dniu pozwoliliśmy sobie na puszczenie wodzy wyobraźni.

I najważniejsze, chcemy podziękować, że wciąż jesteście z Nami jako Czytelnicy 🙂 

Foto: Zdjęcie poglądowe / Pixabay