Po świetnym widowisku Orlen Wisła Płock pokonała PGE VIVE Kielce 27:26 i została samodzielnym liderem PGNiG Superligi. Nafciarzom zwycięstwo zapewnił, rzutem równo z syreną, Niko Mindegia.
To był nerwowy początek w wykonaniu płockiej drużyny, czego nie można było powiedzieć o ekipie PGE VIVE Kielce. Na pierwszą bramkę Nafciarze musieli czekać blisko pięć minut, ale w tym momencie goście mieli na swoim koncie już trzy trafienia. Kielczanie bez większych problemów dochodzili do czystych sytuacji rzutowych, w których bezradny był Adam Morawski i po trafieniu Blaza Janca na 2:5 na boisku zameldował się Ivan Stevanović.
Po dosyć spokojnym początku wydarzenia na boisku zaczęły nabierać tempa, tym bardziej, że dla ORLEN Wisły Płock kontaktową bramkę zdobył Renato Sulić. Emocje zaczęły udzielać się również zawodnikom na boisku i sędziowie coraz częściej musieli uspokajać gorące głowy karami dwóch minut. Wreszcie na boisku zaczęliśmy oglądać więcej walki, niż efektownych bramek. W 22.min. po przestrzelonym rzucie Kulesha z kontry trafił Mateusz Góralski i tablica świetlna pokazała remis 9:9, a goście pozostawali bez trafienia przez ponad pięć minut. Trzeba przy tym dodać, że obrona Nafciarzy wyglądała dużo lepiej, niż na początku spotkania, co również potrafił wykorzystać Stevanović, co i rusz odbijając nieprzygotowane rzuty kielczan. Pod koniec pierwszej połowy worek z bramkami się nieco poluźnił, co lepiej wykorzystali gospodarze i na przerwę zeszli z prowadzeniem 14:12.
Druga połowa rozpoczęła się od wymiany ciosów i…czerwonej kartki dla Arcioma Karaleka (gradacja kar). W 40 min. stan meczu wyrównał z rzutu karnego Julen Aguinagalde, ale wystarczyło niespełna sześćdziesiąt sekund, aby przewaga wicemistrzów Polski ponownie urosła do dwóch oczek. W tym momencie jednak nie miało to większego znaczenia, gdyż można było w ciemno założyć, że decydujące akcje rozegrają się dopiero w ostatnich minutach tego pojedynku. Tym bardziej, że przypomniał o sobie Andreas Wolff, który dwukrotnie w efektowny sposób obronił między innymi rzut Igora Źabicia. Równo w 50.min. w ORLEN Arenie ponownie się zagotowało. W przy kontrze sam na sam Blac Janc trącił Lovro Mihicia, za co otrzymał czerwoną kartę, na chorwacki skrzydłowy trafił na 22:22. Nafciarze jednak nie wykorzystali tej okazji i dwie kolejne bramki powędrowały na konto mistrzów Polski. Ostatnią minutę pojedynku przy stanie 26:26 zaczęła efektowna parada Stevanovicia i czas trenera Xaviera Sabate. Po wznowieniu karę otrzymał Guillo, a szarpany atak rzutem w samo okienko równo z syreną zakończył Niko Mindegia. Nafciarze zostali samodzielnym liderem PGNiG Superligi.
Orlen Wisła Płock – PGE VIVE Kielce 27:26 (14:12)
Źródło i fot: SPR Wisła Płock.