Hejt – to takie powszechne zjawisko. One potrafią z tym walczyć!

Nie trzeba być wielkim znawcą social mediów, żeby już po kilkuminutowej wycieczce po Facebooku odkryć falę hejtu rozlewającą się w komentarzach pod postami. Co daje nam mało konstruktywna krytyka innych i używanie argumentów pozalogicznych? Tak naprawdę niewiele, poza świadectwem, że po prostu nie potrafimy rozmawiać. Hejt być może jest naturalnym skutkiem wolności internetowej. To jednak też patologia, z którą należy i warto walczyć!

Współczesne społeczeństwo przeszło w ostatnich latach mocną przemianę. Część relacji i kontaktów społecznych przeniosła się do sieci. Sieć też sprawiła, że świat schował się za ekranem komputera czy telefonu, a możliwość wypowiedzi stała się szersza i bardziej globalna. Potężne uprawnienie wynikające z globalizacji – niestety – zaczęło być mocno nadużywane. Okazało się bowiem, że niektórzy internauci postanowili zamienić swój przywilej w prawo – prawo nie tyle do krytykowania, co hejtowania. W efekcie dziś – w drugiej dekadzie XXI wieku – hejt stał się jedną z ważniejszych patologii społecznych, której nie można wyłącznie obserwować, a z którą trzeba walczyć.

– Problem generalnie rozbija się o to, że internauci mają poczucie anonimowości. Siedzą w zaciszu własnego domu, przybierają różne tożsamości internetowe i na tej podstawie wydaje im się, że nie ma możliwości poznania ich prawdziwych personaliów. To jednak poczucie niezwykle złudne. Trzeba to powiedzieć głośno – w sieci nie ma anonimowości, a czasami wykrycie tożsamości hejtera jest łatwiejsze niż mogłoby się to wydawać – mówi Joanna Olejnik, płocka radna, a także kandydatka do Rady Miasta w nadchodzących wyborach.

Aż 70 proc. Polaków chce walki z hejtem!

Wyniki badań przeprowadzonych przez SW RESEARCH nie pozostawiają wątpliwości. 53,4 proc. internautów przynajmniej raz spotkała się z przykładem hejtu. Około 25 proc. osób korzystających z internetu padła ofiarą tego typu zachowania, a co gorsze, aż 11,3 proc. stała się hejterem. Całe szczęście z roku na rok zdecydowanie rośnie świadomość dotycząca negatywnego zjawiska i chęć walki z nim. Widać to w tych samych badaniach. Przykład? Aż 70,1 proc. ankietowanych uważa, że należy natychmiast zacząć zwalczać nienawiść w sieci. I co ciekawe, w zdecydowanej większości są to osoby młode do 24 roku życia.

Cechy charakterystyczne hejtera? Tych jest naprawdę sporo. Przede wszystkim prawie nigdy nie odnosi się do prawdziwego meritum dyskusji. Jego celem jest ośmieszenie, poniżenie i obrażenie rozmówcy. Aby to osiągnąć, najczęściej używa argumentów pozamerytorycznych. Co więcej, z wielką łatwością rzuca frazesami wpisującymi się w społeczne dogmaty bazujące na uprzedzeniach i fobiach. Przykładem idealnym jest prawilność, lewactwo czy walka o ojczyznę. W takiej wersji hejt jest chętnie nie tyle wykorzystywany, co wręcz często podsycany przez polityków.

– Poważnym problemem rzeczywistości politycznej – czy to na poziomie państwa, czy to na poziomie lokalnym – jest hejt przejmujący rolę wiodącą w dyskusji politycznej. Sama miałam okazję wielokrotnie spotkać się z tym zjawiskiem przy okazji swojej działalności – tłumaczy z kolei Marta Krasuska, kandydatka do RM z ramienia Koalicji Obywatelskiej.

– Hejterzy nigdy nie mają zamiaru zrozumienia idei dyskusji. Zależy im tylko na personalnym ataku opartym o mało racjonalne i mało merytoryczne argumenty – dodaje Iwona Krajewska, kandydatka do RM, a także radna mijającej kadencji.

Oczywiście zjawisko hejtu jest tylko jednym ze skutków szerokiego dostępu do sieci czy social mediów. Nie przekreśla też dobrych skutków w postaci możliwości łatwiejszego kontaktowania się ze znajomymi w różnych częściach świata, stanowienia odpowiedzi na ciekawość świata i pełnienia roli ważnego źródła informacji. Z drugiej strony na zjawisko hejtu nie można pozwolić i trzeba podjąć działania, które będą mu zapobiegać. O jakich działaniach mowa? Spore wyzwanie jest postawione przede wszystkim przed administratorami i moderatorami. Ci powinni dużo uważniej przyglądać się treściom publikowanym przez internautów. Są jednak również i narzędzia prawne, które pokrzywdzeni mogą starać się wykorzystywać.

Z hejtem musimy walczyć wszyscy. To w końcu problem wspólny

– Nie można kasować zjawiska wolności słowa. Trzeba jednak uświadamiać, że ono ma swoje granica. Wolnością wypowiedzi nie da się nazwać obrażania kogoś. W takim przypadku mamy bowiem do czynienia z naruszeniem dóbr osobistych, które jak najbardziej pod wpływem powództwa cywilnego może się skończyć sprawą sądową i odszkodowaniem. Warto uświadamiać to wszystkim tym, którzy nie potrafią utrzymać pewnego poziomu dyskusji w sieci – podkreśla Daria Domosławska, radna miasta Płocka, a także kandydatka na radną.

Walka z hejtem jest jednak konieczna na każdym poziomie. Świadome społeczeństwo nie może skazywać na nią wyłącznie pokrzywdzonych. Konieczne są działania informacyjne i legislacyjne, ale też pokazanie braku akceptacji społecznej. Aby jednak brak akceptacji społecznej mógł na stałe pojawić się w świadomości internautów, muszą opowiedzieć się za nim autorytety, a w tym także i politycy. Tego niestety na polskim gruncie brakuje i nic nie wskazuje na to, że w chwili obecnej jest jakakolwiek wola zmiany sytuacji.