Grażyna Przybylska-Wendt: Kiedy zabrali mnie do więzienia…

– Materiałów do zbudowania opowieści było bardzo dużo, choćby z archiwów Grażyny Przybylskiej-Wendt, co widać na filmie – wspominała Ewa Górska. Miałam więc z czego zrobić ten film, a nawet czasem pojawiał się problem z wyborem, dlatego niektóre wątki są tylko zasygnalizowane, a inne w ogóle nie zmieściły się w filmie – przyznawała reżyserka.

W piątek, 8 grudnia, w Novym Kinie Przedwiośnie odbyła się płocka premiera filmu Ewy Górskiej “Życie solidarnością pisane”. Dokument wyprodukowany został przez Video Studio Gdańsk i Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku. Obrazuje on życie osobiste i zawodowe Grażyny Przybylskiej-Wendt, lekarki, twórczyni, a przede wszystkim działaczki solidarnościowej. Jedynej kobiety wybranej podczas I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ Solidarność w 1981 r. do Komisji Krajowej, a później do jej prezydium. Sala podczas premiery była pełna widzów, często osób, które na różnych etapach życia spotkały bohaterkę filmu.

To właśnie Grażyna Przybylska-Wendt po raz pierwszy użyła słowa „solidarność” w jednym ze swoich wierszy. – Kiedy dzieją się ważne wydarzenia, które przeżywam, to mam odruch przelania tego na papier – przyznaje bohaterka filmu. – Z tym wierszem wiążę nie tylko to, że napisałam go pod wpływem wydarzeń grudniowych, a fakt, że do dziś mam bardzo duże wyrzuty sumienia. Dokładnie 17 grudnia 1970 roku wyjeżdżałam z rodziną z Łodzi do Wisły na wczasy świąteczne. Nic nie wiedzieliśmy o wydarzeniach na Wybrzeżu, bo na dworcach nie było komunikatów. Pojechaliśmy do Wisły, mieliśmy piękną pogodę, był śnieg, narty, sanki, Sylwester, bardzo zresztą udany. Świetna zabawa – tak jakby nic się nie działo. Wróciłam do Łodzi na początku stycznia, a tam dziwny nastrój, więc pytam o to kolegów z pracy i dopiero wtedy dowiedziałam się, co się działo w Gdańsku. Muszę przyznać, że moje emocje związane z tym Sylwestrem i pobytem w Wiśle nie dawały mi spokoju. I to swoje poczucie winy, że ja się bawiłam, a tam takie rzeczy się działy, chciałam jakby odkupić tym wierszem – wyznaje.

Była w sześciu ośrodkach internowania. Na podstawie przeżyć i doświadczeń powstała sztuka teatralna „Trzynasty dwunasty”, którą wystawiono w płockim Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego. Podczas płockiej premiery filmu na widowni było obecnych wiele kobiet, które wspólnie doświadczały z bohaterką internowania, a także aktorów grających w spektaklu.

Bohaterka wspominała różne momenty z ośrodków odosobnienia, kiedy kobiety próbowały zdobyć środki higieniczne, w czym pomogli im księża, czy gdy działały na złość pilnującym je „klawiszom”. Dzięki Grażynie Przybylskiej-Wendt powstał również raport o stanie zdrowia internowanych. – Kiedy zabrali mnie do więzienia, zostawiłam niedokończone protokóły lekarskie – komentuje bohaterka. Któregoś razu w Gołdapi porucznik, który mnie aresztował, przyszedł i oznajmił, że muszę dokończyć te protokóły. Byłam jedyną internowaną, która mogła mieć maszynę do pisania. Wykorzystywałam to i pisałam również obdukcje innym dziewczynom – wyznaje lekarka.

“Życie solidarnością pisane” można rozumieć dosłownie, ale i metaforycznie. Z jednej strony to historia ludzi, którzy tworzyli i działali w dawnej “Solidarności” w dekadzie lat 80. ubiegłego wieku, ale to również postawa życiowa, charakteryzująca pewne osoby bez względu na okoliczności, sytuację społeczną czy polityczną.

Fot. Tomasz Miecznik.