Droga przez mękę, czyli… wydeptana droga do MOPS po świadczenie

Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej – Dział Świadczeń Rodzinnych przy Placu Dąbrowskiego 1 w zeszłym tygodniu przeżywał prawdziwe oblężenie. Po kilka godzin ludzie stali w kolejkach ze stertami papierów pod pachą. 

Większość osób przyszła do instytucji w związku z programem 500+, ale byli też tacy, którzy starali się o tzw. becikowe czy “kosiniakowe”. – Dokumenty można złożyć drogą elektroniczną – czytamy na stronie MOPS. – Wie pani z tą drogą elektroniczną może być różnie, a tak jak sama złożę to mam świadomość, że dokumenty są już wszystkie i sprawdzone przez odpowiednio przygotowanego pracownika – tłumaczy nam jedna z płocczanek, która w płockim Ośrodku składała wniosek o tzw. becikowe. – Chyba jednak to był błąd, że w ogóle staram się o tego typu formę pomocy – słyszymy w telefonicznej słuchawce.

Jak się okazuje nasza Czytelniczka przechodzi prawdziwe piekło na ziemi. Mama dwutygodniowego dziecka, które zostawia pod czyjąś opieką, już po raz czwarty musi udać się do oddziału MOPS w Płocku. Pierwszy raz poszła po dokumenty, które należy złożyć, aby otrzymać świadczenie. Kiedy już je zaniosła, okazało się, że zmieniły się przepisy i formularze – zatem wzięła dokumenty drugi raz. Płocczanka już zadowolona, że tym razem ma wszystko, stanęła grzecznie w kolejce. Odstała swoje 4 godziny. Dokumenty przyjęto w odpowiednim pokoju. I tu uwaga – pracownica MOPS – przyjmująca dokumenty, zastrzegła że… – jeżeli będzie czegoś brakowało, zadzwonimy – usłyszała nasza Czytelniczka. No i dziś ( cztery dni po przyjęciu dokumentów) zadzwoniono do niej z MOPS-u. Urzędniczka poinformowała płocczankę, że brakuje dwóch dokumentów! Z Urzędu Skarbowego o dochodach z 2015 roku – tak, tak – to nie pomyłka [ z 2016 roku petentka już złożyła – przyp. red] oraz z Powiatowego Urzędu Pracy o pobieranie zasiłku dla bezrobotnych. I tych dokumentów brakowało podczas składania wniosku. Niedopatrzenie, zmęczenie, brak znajomości przepisów? 

– Zmieniły się przepisy i być może nasz pracownik popełnił błąd – przyznaje w rozmowie z nami urzędniczka z MOPS -u. Także płocczanka ma tzw. “powtórkę z rozrywki”. Ciekawostką jest, że Ośrodek ma wgląd w dokumenty Urzędu Skarbowego i Miejskiego Urzędu Pracy – zatem nie trzeba biegać po tych urzędach, bo MOPS ma do nich komputerowy dostęp! – Nie mamy wglądu do dokumentacji Powiatowego Urzędu Pracy, ale to zaświadczenie musimy mieć – informuje nas pracownica Ośrodka przy pl. Dąbrowskiego. Płocczanka udała się zatem do PUP, zaświadczenie oczywiście bez problemu będzie wydane, ale za… tydzień. Brawo! Dla kolejnej instytucji.

Pani starająca się o becikowe, wypełniła już całe pliki papierów i dokumentów. W tej chwili świadczenie wynosi 1 tysiąc złotych. – Zależy mi na tych pieniądzach, nigdzie nie pracuję, urodziłam dziecko. Otrzymuję jedynie zasiłek dla bezrobotnych w wysokości około 500 zł. Pożyczam pieniądze, aby córeczce zapewnić wszystko czego potrzebuje. A tu same kłody pod nogi. Odnoszę wrażenie, że te panie zwyczajnie robią na złość tym wszystkim ludziom. Każda wizyta w płockim MOPS – ie to dla mnie potworny stres. Córeczkę zostawiam pod opieką mojej mamy, która musi specjalnie przyjechać 30 km. i idąc do tych wszystkich urzędów patrzę tylko na telefon czy mama nie dzwoni, że mała płacze. Już boję się tych urzędów – przyznaje ze smutkiem w głosie nasza rozmówczyni.

Po dłuższej chwili rozmowy i naszych argumentach, urzędniczka MOPS informuje nas, że płocczanka musi jednak odwiedzić Ośrodek i… wystarczy, aby złożyła stosowne oświadczenie. Jednak tej informacji nasza czytelniczka nie uzyskała przez telefon, tylko od nas.

Siedząc nad sprawą i czytając przepisy dotyczące wszystkich becikowywch, kosiniakowych, programu 500+, przyszło mi do głowy, że minister Szyszko dokładnie wiedział co robi, podejmując decyzję o wycince tysięcy hektarów Puszczy Białowieskiej. Bo przecież skądś papier trzeba brać na te wszystkie zaświadczenia, rozliczenia, decyzje, i setki innych dokumentów, które muszą wypełnić osoby starające się o swoje pieniądze, które należą się im ustawowo.

A na koniec taka konkluzja. Pamiętam protest pracowników MOPS-u, który miał miejsce w naszym mieście 20 listopada 2015 roku. Pracownicy instytucji domagali się podwyżek. Mnóstwo osób pod płockim ratuszem narzekało wtedy na małe zarobki. A może panie, które odpowiadają za przyjmowanie dokumentów w Ośrodku, powinny mieć specjalny dodatek za każde przyjęcie wniosku – dobrze i kompletnie wypełnionego wniosku! Wtedy pewnie i płocczanie by nie pielgrzymowali do Ośrodka i urzędniczki byłyby zadowolone.

 

Fot. Zdjęcia poglądowe: portal mamy-mamom oraz archiwum Dziennik Płocki