Były fajerwerki, tańce i śpiew. A przede wszystkim była wspaniała atmosfera – dużo uśmiechu, ciepłych słów i życzeń. O północy płocczanie podchodzili do siebie wzajemnie i życzyli sobie – szczęśliwego Nowego Roku, zdrowia czy miłości. Panowie całowali panie po rękach – a panie odwzajemniały – całusem w policzek.
„Sylwester pod Gwiazdami” odbył się w Płocku po raz pierwszy i okazuje się, że od razu był sukcesem. Na nic zdałyby się wszystkie przygotowania gdyby nie frekwencja. A ta dopisała. W kulminacyjnym punkcie imprezy czyli przed północą przed płockim Ratuszem bawiło się około tysiąca osób. Tuż przed północą na placu „balowym” wyraźnie się zagęściło. Kilka minut przed godziną 24 na scenie stanął prezydent Andrzej Nowakowski, który najpierw złożył mieszkańcom Płocka życzenia noworoczne, a następnie z całym tłumem zaczął odliczać…trzy…dwa…jeden…
Punktualnie o północy niebo nad Płockiem rozbłysnęło serią radosnych kolorów. Fajerwerki – główny punkt programu – zapierały dech w piersiach. Wiele osób nie mogło powstrzymać się od komentarzy – pięknie, cudownie, o a ten jaki śliczny – dało się słyszeć pośród tłumu, który patrzył w niebo wybuchające cała gama kolorów i kształtów.
Zespół Jacka Koszewskiego dobrał repertuar tak, że nie można było nie tańczyć czy chociażby nie podrygiwać. Bawili się wszyscy – młodzi, osoby starsze, te w średnim wieku i dzieci. Na Stary Rynek w sylwestrową noc przyszły całe rodziny. – Przyszliśmy tu bo to jedyna taka noc w roku, a dzieci się cieszą i dobrze się bawią. No i te sztuczne ognie – wspaniałe – mówił nam pan Jacek, uczestnik Sylwestra. – Kogo stać na bale po 500 zł, a tu można i zjeść i się napić – mówiła nam z kolei młoda dziewczyna. – Bawimy się rewelacyjnie – wtórował jej kolega. Należy dodać, że ożyły też ulice na starówce. A Ogrody światła przyciągały spacerowiczów, którzy szli przed ratusz na pokaz sztucznych ogni.
W dwóch namiotach, które stanęły na Starym Rynku można było zjeść zimne przekąski czy coś na ciepło. Jak na sylwestrową noc przystało było też coś mocniejszego. Ceny jednak były dość przystępne – drinka można było wypić już za 6 zł, a grzańca z piwa za 5 zł. Z gorących dań powodzeniem cieszyły się flaczki (7 zł) i kurczak z rożna ( 15 zł cały). Wstęp na imprezę był za darmo.
Wiele osób było ubranych w ciepłe i wygodne stroje, ale zdarzały się też panie w wykwintnych sukniach i panowie w garniturach. – Wydaliśmy razem z żoną, jak na razie, 44 zł. W tym wypiliśmy po dwa drinki i zjedliśmy sobie tatara. Co mi się podoba? Ludzie, których nie znam, a podchodzą i składają życzenia – każdy z uśmiechem i dobrym słowem. To jest to – mówił nam elegancko ubrany pan w średnim wieku.
Fot. Lena Rowicka