Urodzinowy prezent Dawida

Szkoda byłoby, aby klub z tak wielkimi tradycjami jak Widzew musiał pożegnać się z pierwszą ligą – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener łodzian Wojciech Stawowy. – Dopóki jednak mamy chociaż matematycznie szanse na utrzymanie się, będziemy walczyć w każdym meczu.

Wygrana z Widzewem to kolejny wielki krok podopiecznych trenera Marcina Kaczmarka w kierunku T-Mobile Ekstraklasy. Wisła musiała się jednak solidnie natrudzić, aby wywalczyć trzy punkty w konfrontacji z zespołem zamykającym pierwszoligową tabelę. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego Piotra Lasyka Wisłę i Widzew dzieliło aż 36 punktów. Na boisku jednak nie było tego widać. Łodzianie grali bez kompleksów, często nękając defensywę miejscowych.

Kiedy gospodarze zdobyli gola, ekipa prowadzona przez trenera Wojciecha Stawowego wcale nie złożyła broni. Zdołała doprowadzić do wyrównania i niewiele brakowało, aby wywiozła z Płocka jeden punkt. Na szczęście trenerskim nosem popisał się Marcin Kaczmarek, który na końcowe minuty desygnował do gry młodego Dawida Jabłońskiego. A ten odwdzięczył się najlepiej jak umiał, zdobywając gola na wagę trzech punktów.

Początkowo więcej z gry miała Wisła, która zaczęła bardzo wysokim pressingiem, starając się odbierać piłkę rywalom już na ich przedpolu. Efektem tej taktyki było kilka akcji, które powinny przynieść bramkowe zdobycze. Idealną okazję miał Dymitar Iliev, który przejął na szóstym metrze piłkę niefrasobliwie zagrywaną przez jednego z widzewskich obrońców. Niestety, zaskoczony całą sytuacją strzelił zbyt słabo, by zaskoczyć Macieja Krakowiaka. Jeszcze czystszą sytuację miał Krzysztof Janus, obsłużony idealnym podaniem z lewej strony na długi słupek. Uderzył tyleż mocno, co niecelnie. Z czasem do gry doszli łodzianie, którzy poczynali sobie coraz śmielej. Ich akcje rozbijały się jednak na dobrze grającej defensywie Wisły.

Drugą połowę miejscowi zaczęli jeszcze bardziej ofensywnie niż pierwszą. Tuż po wznowieniu gry Dymitar Iliev piopisał się fantastycznym uderzeniem z dystansu, po którym Maciej Krakowiak z najwyższym trudem wybił piłkę przed siebie. Zepchnięty do głębokiej defensywy Widzew początkowo bronił się umiejętnie, jednak skapitulował po akcji prawą stroną, którą strzałem z ostrego kąta wykończył Jacek Góralski.

Wisła próbowała pójść za ciosem. Widzew zdołał jednak przetrwać nawałnicę płocczan, a gdy nadarzyła się okazja, ruszył do przodu, szukając swojej szansy. Wystarczyła chwila nieuwagi miejscowych, aby goście doprowadzili do wyrównania po efektownej główce Konrada Wrzesińskiego.

Wynik meczu ustalił Dawid Jabłoński, który pojawił się na boisku w końcówce meczu. Młody gracz płockiego zespołu otrzymał doskonałe, prostopadłe podanie od Piotra Wlazły. W czwartek obchodziłem urodziny, a w piątek po raz pierwszy w tym roku dostałem szansę od trenera Marcina Kaczmarka. Wszedłem na boisko w końcówce meczu i zdobyłem gola na wagę trzech punktów – mówił tuż po końcowym gwizdku uszczęśliwiony Dawid Jabłoński. – Serdecznie dziękuję Piotrkowi, którego podanie otworzyło mi drogę do bramki. Mam nadzieję, że teraz będę dostawał więcej okazji do gry.


Wisła Płock – Widzew Łódź 2:1 (0:0)

Bramki: Góralski (57.), Jabłoński (86.) oraz Wrzesiński (79.) dla Widzewa

Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Szymiński, Radić, Hiszpański (61. Stępiński) – Góralski, Wlazło, Janus, Iliev, Darmochwał (84. Jabłoński)– Ruszkul (59. Krzywicki)

Widzew: Krakowiak – Wrzesiński, Nowak, Kasperkiewicz, Lisowski – Zgarda, Nishi, Bartović (46. Osmanaj), Straus, Bernhardt (74. Rybicki) – Kwiek (68. Kimura)

Żółte kartki: Góralski, (Wisła) oraz Zgarda, Nowak (Widzew)