Pogoń walczyła, ale poległa

To miał być przede wszystkim wielki sprawdzian dla Adama Morawskiego, który po raz pierwszy grał przeciwko swemu macierzystemu klubowi. I był. Ale tylko przez 20 minut.

 

„Loczek” zaczął świetnie. Często wyczuwał intencje zawodników, z którymi jeszcze całkiem niedawno wspólnie trenował. To między innymi dzięki niemu Pogoń wyszła na prowadzenie. Kiedy po 20 minutach w bramce gości pojawił się Edwin Tatar, trudno było pojąć tę decyzję. Po meczu okazało się, że już przy jednej z pierwszych interwencji Adam Morawski naciągnął sobie jeden z mięśni.

Kiedy „Loczek” opuszczał plac gry, jego zespół prowadził różnicą trzech bramek. Nafciarzom nie pomogła nawet radykalna zmiana ustawienia, której trener Manolo Cadenas dokonał po kwadransie gry. Szkoleniowiec Orlen Wisły, widząc kiepską grę swoich podopiecznych w ofensywie i niezbyt szczelną obronę, poprosił o przerwę w grze.

Chociaż gospodarze w końcu się przebudzili i zdołali doprowadzić do wyrównania, końcówka należała do zawodników ze Szczecina, którzy schodzili na przerwę przy jednobramkowym prowadzeniu.

Druga połowa zaczęła się wprawdzie od bramki zdobytej przez Łukasza Gieraka, jednak chwilę później Orlen Wisła zdobyła trzy kolejne gole, odzyskując prowadzenie. Przez pewien czas trwała ostra walka bramka za bramkę. W końcu jednak dało o sobie znać zmęczenie przyjezdnych. Podstawowym problemem trenera Rafała Białego był brak wartościowych zmienników dla graczy pierwszej siódemki, co z biegiem czasu stawało się coraz bardziej widoczne. Gdyby nie świetna dyspozycja Kiryla Kniazeua, nafciarze przeważaliby wyraźnie od pierwszych minut drugiej połowy.

Kiedy i Białorusin zaczął tracić siły, stało się jasne, że nikt nie jest w stanie odebrać nafciarzom wygranej, a jedyną nierozstrzygniętą do końca kwestią pozostawały tylko rozmiary ich zwycięstwa. Ostatecznie nafciarze pokonali swoich szczecińskich rywali różnicą dziesięciu oczek. Patrząc jednak obiektywnie na to, co działo się na boisku przez pierwszych 40 minut, należy przyznać, że wynik jest nieco mylący i nie odzwierciedla dobrej postawy przyjezdnych w pierwszej fazie meczu.

 

Orlen Wisła Płock – Pogoń Szczecin 35:25 (12:13)

Orlen Wisła: Corrales, Wichary – Racotea, Ghionea 4, Zelenović 4, Oneto 5, Nikčević 3, Zhitnikov 3, Wiśniewski 2, Daszek 5, Tarabochia 5, Konitz 3, Montoro, Piechowski 1, Pušica

Pogoń: Morawski, Tatar – Jezierski, Jedziniak 3, Krysiak 1, Walczak 2, Kniazeu 7, Trzaszczka, Statkiewicz, Stefanicki, Biernacki 1, Krupa 3, Gierak 6, Zaremba 2