ZOONOOOC w Płocku pełna dzikich zwierząt. I innych atrakcji [FOTO]

Takie kolejki pamiętają osoby, które w latach 80. XX wieku wybierały się na zakupy do polskich sklepów. One nie były kilkumetrowe, a kilkusetmetrowe. Także, co niektórzy mogli cofnąć się w czasie stojąc w kolejce do… Miejskiego Ogrodu Zoologicznego. Tłumy, istne tłumy zjechały do Płocka na piątą edycję ZOONOOOCY.

Jak widać po frekwencji płocka impreza, której pomysł kilka lat temu Aleksandrowi Niwelińskiemu, byłemu dyrektorowi płockiego zoo, podsunął Michał Łukasiewicz, podróżnik i dziennikarz, zyskuje coraz szerszą rzeszę uczestników. W sobotę, 7 lipca, już przed godziną 18, pierwsze grupy osób ustawiały się w kolejce, aby zarejestrować się na spędzenie nocy wśród dzikich zwierząt.

Obładowani plecakami. Zaopatrzeni w karimaty, namioty, śpiwory, materace – pomimo padającego deszczu – stały całe rodziny. – My jesteśmy z Płocka, niestety nigdzie w tym roku nie możemy wyjechać w te wakacje, postanowiliśmy zatem, że weźmiemy dzieci do zoo. No i nigdy nie byliśmy w nocy w ogrodzie zoologicznym – mówiła nam pani Karolina, ubrana w płaszcz przeciwdeszczowy, podobnie jak mąż i dwoje dzieci. – Mam w plecaku kiełbaski, kanapki, ubrania na przebranie i dwa kocyki – wyliczał nam z kolei Paweł – młody chłopak. – Przyjechaliśmy całą grupą spod Torunia. Cały wyjazd był na spontanie, chociaż jesteśmy na tej imprezie już trzeci raz – dodawał.

O godzinie 19 zostały otwarte bramy ogrodu. Wiele osób, co było widać gołym okiem, było w płockim zoo nie po raz pierwszy, bo kierowały się od razu na sławny plac „Pod grzybkiem”. Tam właśnie na uczestników ZOONOOOCY czekały pierwsze atrakcje przygotowane przez organizatorów. Największym zainteresowaniem jednak cieszyły się, jak na ogród zoologiczny przystało, same zwierzęta. Część osób zajmowała sobie dogodne miejsca na polu namiotowym, dużo też kierowało się do Herpetarium, gdzie do nocy przygotowywali się w otoczeniu gadów i płazów.

– Widać ogromne zainteresowanie naszym wydarzeniem – z roku na rok coraz większym. Naszymi gośćmi są osoby m.in. z Warszawy, Poznania, Torunia, Lublina, Opola czy Nowego Sącza. W tym roku możemy się pochwalić, że ZOONOOOC to w sumie impreza międzynarodowa, gdyż pojawili się uczestnicy z Ukrainy, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, a nawet Chin – mówiła nam Magdalena Kowalkowska z Miejskiego Ogrodu Zoologicznego.

Uczestnikom 5. edycji czas umilali animatorzy z Bawidełka oraz Reconu, najmłodsi brali udział w warsztatach plastycznych „Nie taki pająk straszny”, przygotowanych przez płocki oddział Polskiej Fundacji Sportu i Kultury. Aktorzy z Teatru Form Wielu zajmowali gości przyjaznym… straszeniem. Ogromnym zainteresowaniem cieszyła się ZOONOOOC-owa poczta, dzięki której każdy uczestnik mógł wysłać do najbliższych okazjonalną pocztówkę.

Atrakcji zatem nie zabrakło dla nikogo. Na placu piknikowym wszyscy chętnie obejrzeli bajkę „Pingwiny z Madagaskaru”, która przybliżyła życie zwierząt w zoo zza oceanu, przedstawione w humorystyczny sposób. Płocki ogród znany już jest z kreatywności i wciąż nowych pomysłów. W tym roku niebywałą atrakcją – typowo nocną – był pokaz laserowy. Za pomocą wiązek laserowych i efektów specjalnych goście przenieśli się w świat… zwierząt.

Tradycją już jest ognisko, przy którym zasiadają uczestnicy imprezy. Kiedy już gości przywitał Krzysztof Kelman wraz z Michałem Łukaszewskim, kiedy już rozdano wszystkie nagrody, a gwar powoli zaczął cichnąć, w najdalszym zakątku ogrodu zapłonęło klimatyczne ognisko. Zabrzmiał dźwięk gitary, rozbrzmiał śpiew, zapachniało pieczonymi kiełbaskami…Warto nadmienić, że pogoda tylko wczoraj troszkę „nastraszyła” uczestników 5.edycji płockiej imprezy, bo dziś od rana – podczas pobudki – towarzyszyły im ciepłe promienie słońca.

Organizatorzy już w tym roku zapowiadają kolejną odsłonę imprezy w 2018 roku. Także, nic nie planujcie na pierwszy weekend lipca przyszłego roku, tylko szykujcie się do Płocka na 6. edycję ZOONOOOCY.

 

Fot. DR. Jacek Zoltar Łukaszewski, Magdalena Kowalkowska.