Janusz Radgowski w swej wyprawie „Każdy ma swój Mount Everest” dotarł do podnóża Alp. Tam właśnie dotarła do niego wiadomość, że Lao Che zamierza przeznaczyć pieniądze z piątkowego „Koncertu na Dachu” na leczenie Klaudii Kamińskiej.
Dwudziesty etap to licząca 45 kilometrów trasa Udine-Stazione Carnia,Venzone Udine. Przed startem Janusz czule pożegnał się z ekipą Polonika – Polonii mieszkającej w Udine i najbliższej okolicy tego miasta.
Od samego rana na dworze było słonecznie, ale zimno. – Czuć już wyraźnie ostre alpejskie powietrze – skwitował to Janusz Radgowski tuż przed startem. – Zapowiadają się niezłe górki. Czuję, że będzie fajnie.
Chociaż trasa była mocno pofalowana, dzięki idealnej wręcz nawierzchni Janusz mógł sobie pozwolić na stosunkowo szybką jazdę. Oczywiście, od czasu do czasu musiał zatrzymać się dla złapania oddechu, później jednak ze zdwojoną energią ruszał w dalszą drogę. A gdy i tym razem spotkał grupkę kolarzy, jego radość zdawała się nie mieć granic.
– Ten etap był szybki i bez większych kłopotów udało nam się dotrzeć do celu – zwierzał się Janusz Radgowski, gdy dotarł do końca dwudziestego odcinka. – W kilku miejscach musiałem posłuchać wskazówek Janusza-kierowcy i wejść do naszego auta, aby przejechać tunele i przewężenia drogowe.
Nasz maratończyk nie ukrywał wzruszenia, gdy dotarła do niego informacja, że muzycy formacji Lao Che postanowili, że swój piątkowy „Koncert na dachu” zagrają dla Klaudii Kamińskiej. – Wielki szacunek dla chłopaków. Jesteście super – mówił wyraźnie poruszony tą informacją Janusz Radgowski.