Motocykliści nie raz udowadniali, że chcą i potrafią pomagać potrzebującym. Wczoraj, czyli w sobotę 8 czerwca, pokazali to po raz kolejny. Na stadionie w Gostyninie połączyła ich, nie tylko pasja i miłość do koni mechanicznych, ale przede wszystkim chęć niesienia pomocy 7-letniej Amelce.
Była to 17. edycja Charytatywnego Spotkania Motocyklowego. Tradycyjnie już motocykliści rozpoczęli zlot dzień wcześniej w Miałkówku koło Gostynina. Jednak kulminacja imprezy była w sobotę. Motocykliści spotkali się przy „Starej Betoniarni”, aby później przejechać na stadion miejski. Tam też odbyła się akcja charytatywna, podczas której uczestnicy zlotu zbierali środki na leczenie małej mieszkanki Gostynina. – Na stadionie stanęło ponad 200 motocykli. Cieszy mnie ta frekwencja, ponieważ pogoda raczej nam nie sprzyjała – tłumaczy Marek Kaczanowski, organizator zlotu.
– Udało nam się zebrać dla chorego dziecka pokaźną kwotę – dodaje. – Jestem zadowolony, że chociaż trochę ulżymy rodzicom Amelki, bo przecież podczas leczenia liczy się każdy grosz. Dziękuję wszystkim motocyklistom, którzy włączyli się do naszej akcji i przyjechali, wielokrotnie pokonując dużo kilometrów, aby pomóc – podkreśla nasz rozmówca.
Marek Kaczanowski od kilkunastu lat wraz z Przedszkolem nr 2 z Oddziałem Integracyjnym w Gostyninie organizują imprezę, która skierowana jest do wszystkich mieszkańców Gostynina i okolic. Podczas jej trwania zbierane są środki, które w całości przeznaczane są na pomoc.
W tym roku pieniądze zbierano dla Amelki Borkowskiej, która choruje na mózgowe porażenie dziecięce, wcześniactwo i padaczkę. Ma też stan po posocznicy i zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych. W tej chwili dziewczynka leczona jest komórkami macierzystymi. Terapia przynosi efekty. Jest to jednak ogromny koszt. – Chcielibyśmy pomóc Amelce jeszcze bardziej, bo widzimy determinację rodziców i ich walkę o zdrowie dla swojego dziecka – mówi poruszające słowa organizator zlotu.
Może warto by było, aby organizatorzy wszystkich spotkań i zlotów motocyklowych, wzięli pod uwagę potencjał takich imprez pod kątem pomocy. – To piękne marzenie. Wiele osób, które są w tragicznej sytuacji, można by było w ten sposób wesprzeć, nie tylko finansowo, ale i psychicznie. Czasami wystarczy sama świadomość, że inny człowiek jest obok i ta walka z chorobą staje się łatwiejsza – słusznie zauważa Marek Kaczanowski.
Fot. Czarek Łyziński.