Tak źle w płockiej piłce ręcznej nie było. Od niepamiętnych czasów Wisła odpadła w 1/4 finału Pucharu Polski. Mało tego. Nigdy nie przegrała na tym etapie. Ostatni raz to porażka w 2010 roku we Włocławku w półfinale z Zagłębiem Lubin. Ale to był półfinał…
Z drużyny, która miała jaja, która walczyła, zostały jedynie wspomnienia. Z powiedzenia, że „rywale na moście srali w gacie ze strachu przed meczem z Wisłą” też nie zostało nic! Nie ma dziś nic! Szkoda, żal. No cóż, brakuje słów.
Polityka? Chyba nie ma innego wytłumaczenia, na to co się dzieje w klubie. W 2011 roku każdy kibic myślał, że mamy klub na lata. Mieliśmy – na dwa! Andrzej Miszczyński miał plan. Lars Walther, ówczesny trener miał pomysł, ale chyba nie poszło coś po jego myśli. Honorowo zrezygnował, a mało kto wie, że klub musiałby mu płacić spore pieniądze z tytułu kontraktu. Lars na szczęście z tych pieniędzy zrezygnował.
Dziś słyszymy głosy wielu kibiców – Andrzej wróć. Myślimy, że jednak tak się nie stanie. Byłoby to na pewno dobre rozwiązanie, jednak Miszczyńskiego należy już wpisać jedynie na te dobre strony historii SPR-u. Dziś mamy Adama Wiśniewskiego. No cóż, kibice cenią go za jego osiągnięcia sportowe. Tu nie ma nad czym dyskutować. Jego nazwisko jest i powinno być wymieniane jednym tchem jako kogoś, kto zasłużył się płockiej piłce ręcznej. Prezesem dobrym – obyśmy się mylili – nie będzie. Chociaż na tym polu również życzymy prezesowi Wiśniewskiemu sukcesów.
Pieniądze? Gdzie są? Duarte idzie do Montpellier, Ghionea do Lizbony. Umówmy się, za frytki w Płocku nie grali. Przyjdzie za to prawie 35 – letni Czech. Owszem, rewelacyjnie zagrał na Mistrzostwach Europy, ale gwarancję, że powtórzy to w Płocku mamy właściwie żadną. Zresztą oszczędności są czynione od zeszłego roku. Odeszło 6 zawodników, przyszło 4. To my zadajemy dziś pytanie, gdzie są te pieniądze? Wydane zostały na – przysłowiowego – kelnera?
Osobny temat to trener. Piotr Przybecki – legenda polskiej piłki ręcznej, tego tytułu nikt mu nie odbierze. Nie wiemy czy Śląsk był jego pierwszym klubem w karierze, ale Wisła to – przepraszamy – za wysokie progi. Dziś zresztą media zostały poinformowane w krótkim komunikacie, że „Decyzją Zarządu klubu SPR Wisła Płock Piotr Przybecki przestał być trenerem pierwszego zespołu ORLEN Wisły Płock„
Pamiętacie Manolo Cadenasa? Głupie pytanie, bo którz nie pamięta „naszego” Manolo? Uśmiechniętego i pozytywnego Hiszpana. Dziś możemy powiedzieć tylko jedno w tej sytuacji – Manolo wróć! On nie klęczał przez 30 minut, on się nie bawił z zawodnikami w jakieś gierki. Każdy miał nakreślone zadanie i co ma grać. Jednak szczytem wszystkiego jest Tomasz Gębala. Nawet 8 – letnie dziecko wie, że z takimi warunkami fizycznymi nie ma co się pchać na 6 metr tylko, jak mawia Tomasz Hajto… – laga z 11 metra! Prawdopodobnie Gębala – jak wieść gminna niesie – przejdzie do Kielc za rok i nagle płoccy kibice przekonają się, że…umie grać. Będzie to znaczyło jedno, że w Płocku nikt nie znalazł pomysłu, na wykorzystanie potencjału zawodnika. Wcale nas to nie zdziwi.
Adamowi Wiśniewskiemu w tej sytuacji, w jakiej znalazł się klub, szczerze współczujemy. Po drugiej stronie ulicy ma siedzibę klub piłkarski, który w tej chwili wprost nabrał wiatru w żagle. Piłkarze szaleją na boiskach i w tabeli, zdobywając kolejne bramki. Raz czy dwa była sytuacja podbramkowa, ale jak mawiał klasyk: tylko spokój może nas uratować. Nożnych uratował ten – wręcz – stoicki spokój. Dziś są o krok od europejskich pucharów, a nawet jak nie awansują, to i tak każdy z uśmiechem na twarzy będzie wspominał ten sezon.
A co można dziś powiedzieć o ręcznych? Klub cofnął się nie o krok, nawet nie o dwa, a… o całą przepaść. Ale nie bądźmy pesymistami. Wszystko da się nadrobić i zreperować. Wierni kibice są, pieniądze są, hala jest, zarząd też – zatem do roboty!
Lukasz Zieliński i Lena Rowicka
Fot. Archiwum Dziennika Płockiego.