– Zimą chcemy sprowadzić dwóch zawodników. Priorytetem jest oczywiście napastnik. Jeśli znajdziemy natomiast zastępstwo za Damiana Byrtka, który wciąż chce nas opuścić, to sprowadzimy łącznie trzech graczy – powiedział prezes Wisły Płock Jacek Kruszewski.
Przypomnijmy. W drogę z Płocka w świat, udali się już Piotr Mroziński i Witalij Hemha, a za chwilę za nimi mogą podążyć:
– Emil Drozdowicz,
– Krystian Popiela (wypożyczenie),
– Damian Byrtek,
– Bartosz Kaniecki,
– Ivica Vrdoljak – jeśli w lutym nie będzie gotowy do gry na 100%.
*****
Z 26 zawodników zgłoszonych jesienią do rozgrywek szansę pokazania się na boiskach Lotto Ekstraklasy dostało 22, lecz kilku graczy odegrało bardzo małe lub marginalne role. Mam tu na myśli:
– Dominika Kuna – 10 występów (556 minut),
– Bartłomieja Sielewskiego – 4 występy (360 minut),
– Witalija Hemehę – 8 występów (239 minut),
– Mikołaja Lebedyńskiego – 3 występy (154 minuty),
– Damiana Byrtka – 4 występy (101 minut),
– Emila Drozdowicza – 6 występów (42 minuty),
– Damiana Piotrowskiego – 1 występ (32 minuty),
– Piotra Mrozińskiego – 1 występ (14 minut).
Ani razu nie zagrali dwaj rezerwowi bramkarze: Mateusz Kryczka i Bartosz Kaniecki oraz młody napastnik Krystian Popiela. Tak na dobrą sprawę wykorzystywanych było więc 14 zawodników, ale o tym kiedy indziej.
*****
Jeśli wszyscy wymienieni na początku piłkarze tej zimy zmieniliby pracodawców do grania zostanie 18 ludzi, a doliczając trzy transfery do klubu będzie ich 21. Czy to dobrze, czy źle – odpowiedzcie sobie sami. W tym momencie warto jednak przejrzeć transfery Wisły Płock dokonywane w zimowych oknach transferowych w czasach gdy trenerem był Marcin Kaczmarek.
Od sezonu 2012/2013 do drużyny Nafciarzy zimą dołączyło łącznie 15 zawodników: 14 Polaków i 1 obcokrajowiec. Kto to był i ilu z nich się sprawdziło? Statystyka jest bezlitosna. Zaledwie jeden z nich – w teorii – wykonał krok w przód (w praktyce wyszło kilka w tył), a jeden ma szansę to zrobić. O reszcie pamięta lub za chwilę może pamiętać niewielu. Nie wszyscy dostali szansę potwierdzenia swoich umiejętności, ale teraz już nie dowiemy się czy słusznie. Patrząc jednak po klubach, w których się znaleźli, można założyć, że ich odejście było dobrą decyzją. Wcześniej jednak ktoś ich zatrudnił, a oni, pisząc ogólnie, się nie sprawdzili.
To pokazuje także jak ciężko przeprowadzić udany zakup zimą albo też jakie trudności były z tym w Płocku w ostatnich latach. Tym bardziej, jeśli ma się zawężone pole manewru, gdzie niemożliwym jest wykonanie transferu gotówkowego i trzeba szukać zawodników bez kontraktów lub do wypożyczenia. Ci drudzy w zdecydowanej większości u obecnego pracodawcy się nie sprawdzili, więc to tak naprawdę ślepy strzał i liczenie na odwrócenie karty. Czasami zmiana klubu daje pożądany efekt, choć ile transferów tyle przypadków.