Przedstawiona 20 grudnia lista życzeń początkowo miała cztery pozycje. Oskar Zawada nie chce jednak zbytnio wracać do Polski, a na ogranych w ekstraklasie nie było wielkiego parcia. Czwarte miejsce zajmuje na niej jeden z dwóch Hiszpanów z ligi austriackiej. Niedawno lista powiększyła się jednak o dwóch kolejnych napastników. O ile ustalenie gracza z UE z ligi rumuńskiej graniczy z cudem, o tyle z 23-letnim Polakiem z zagranicy nie ma już tylu problemów. Napastników spełniających to kryterium, a przy tym wpisujących się w profil poszukiwanego atakującego, jest dwóch. Obaj to byli młodzieżowi reprezentanci Polski.
Pierwszy z nich to znajdujący się w kadrze 1.FC Kaiserslautern Kacper Przybyłko, który w tym sezonie przebywał na boiskach 2. Bundesligi przez… 44 minuty. Przez pozostały czas miał problemy ze stopą. Czy Przybyłko byłby w takim razie w zasięgu polskich klubów, w tym Wisły Płock?
O to zapytałem Tomasza Urbana, najlepszego eksperta od piłki niemieckiej w naszym kraju: – Myślę, że tak, tyle że kontrakt do 2018. Żaden polski klub nie zapłaci za niego raczej odstępnego. On przede wszystkim musi grać i na pewno zdaje sobie z tego sprawę. W Lautern jego czas raczej minął, przyjazd do Polski byłby dobrym pomysłem. Ale czy akurat Wisłę byłoby na niego stać? Hmm, to trudne pytanie, bo nie bardzo się orientuję w tym, jakie możliwości ma Wisła :). Szacuję (ale to tylko szacunki, bo wiedzy na ten temat nie mam. Bardzo trudno znaleźć dane z płacami z 2BL), że Kacper może dostawać w Lautern ok. 200 tys. € rocznie.
Kontuzje, a więc w najbliższej perspektywie odbudowa, do tego raczej spore zarobki (jak na Wisłę Płock) i kontrakt do 30 czerwca 2018 roku. To bardziej opcja na wypożyczenie, choć raczej mało prawdopodobna albo wręcz niemożliwa. Powód? Potrzebna jest „dziewiątka” na już.
Urodzony w Bielefeld Przybyłko oprócz gry w 1.FC Kaiserslautern ma w CV także występy w Arminii z rodzimego miasta, 1.FC Köln oraz SpVgg Greuther Fürth. Swoje umiejętności demonstrował głownie na murawach drugiego poziomu rozgrywkowego w Niemczech, gdzie (za transfermarkt) w 102 meczach zdobył 18 bramek i zanotował 7 asyst. Dzieląc to na sezony (tylko 2. Bundesliga):
2012/13 – 15 występów – 271 minut – 1 bramka
2013/14 – 22 występy – 1 054 minuty – 5 bramek – 2 asysty
2014/15 – 32 występy – 2 316 minut – 5 bramek – 4 asysty
2015/16 – 30 występów – 1 905 minut – 7 bramek – 1 asysta
2016/17 – 3 występy – 44 minuty
Do „dziewiątki na już” bardziej pasuje jednak drugi gracz spełniający kryteria. A jest nim Piotr Parzyszek z De Graafschap. On do seniorskiej piłki (na drugim poziomie rozgrywkowym) również wszedł w sezonie 2012/13. Najlepiej szło mu w holenderskiej Jupiler League (2. liga), gdzie w 67 meczach zdobył 39 bramek i zanotował 10 asyst. Warto dodać, że każdym z sezonów w tej lidze strzelił przynajmniej 10 goli
Poza tym terminował w Charlton Athletic (Championship – 2. liga), do którego przeniósł się zimą 2014 roku. Wówczas pojawiały się spekulacje łączące go z portugalską Benficą Lizbona i francuskim FC Nantes. W Anglii sobie nie poradził i grał na wypożyczeniach w belgijskim VV St. Truiden (Proximus League – 2. liga), gdzie został drugim najlepszym strzelcem drużyny i pomógł w awansie do Jupiler Pro League oraz trochę w duńskim Randers FC (Superligaen – o dziwo 1. liga). W końcu dwa lata po transferze na Wyspy Brytyjskie wrócił do Holandii i w zaliczył nawet 9 epizodów w Eredivise (140 minut – 2 bramki). Odchodząc był drugim strzelcem Jupiler League, wrócił i… znów nim jest.
2012/13 – 28 występów – 1 754 minuty – 10 bramek – 5 asyst (Holandia)
2013/14 – 21 występów – 1 796 minut – 16 bramek – 3 asysty (Holandia + 1 występ – 3 minuty – w Charlton Athletic)
2014/15 – 31 występów – 1 911 minut – 11 bramek (Belgia)
2015/16 – 17 występów – 258 minut – 3 bramki (Dania 8/118/1 + Holandia 9/140/2)
2016/17 – 19 występów – 1 675 minut – 13 bramek – 2 asysty (Holandia)