Na dworcu kolejowo – autobusowym w Płocku pośród kilku działających pawilonów usługowych powstała…Green Gallery. Otwarta kilka dni temu, przy tłumnie przybyłych gościach – już za dwa dni świeciła pustakami.
Zaledwie dwa dni po otwarciu czyli w sobotę wchodzimy do budynku dworca, idąc długim korytarzem, trafiamy do galerii. Niestety oprócz zdjęć na sztalugach nie spotkaliśmy tam żywej duszy, oprócz pana z ochrony, który zapytał co tam robimy i czy jesteśmy „od wystawy”?
Pomieszczenie na galerię nie jest małe, wręcz odwrotnie – nie jeden artysta powinien być zadowolony z tak przestronnej powierzchni wystawowej. Znalazłoby się nawet w niej miejsce, gdzie gości można by poczęstować kawą i ciasteczkiem.
– Z inicjatywą otwarcia w tym miejscu galerii wyszła Eliza Schmidt i płocki radny Artur Kras. A, że mamy tam wolne miejsce z witryną o powierzchni 50 metrów kwadratowych, podjęliśmy ten pomysł do realizacji. Chcemy, by na dworzec zaglądali nie tylko podróżni, ale także płocczanie – tłumaczył nam Radosław Bednarski, prezes firmy Rynex – spółki zarządzającej całym obiektem.
Wyremontowany, płocki dworzec stoi już od roku. Od początku kiedy obiekt został oddany do użytku, ciężko było z rozwijaniem w nim handlu czy usług. Pawilony bardzo długo świeciły pustkami. W budynku dworca nawet zbyt wielu podróżujących nie było.
A dworzec jest taki, że z przyjemnością się do niego wchodzi i w tej chwili na pierwszy rzut oka, nie brakuje mu nic. Jest gdzie kupić prasę, kawę czy kanapkę. Poczekalnia jest duża i dobrze wyposażona. Co więcej, jest nawet hotel z nowocześnie urządzonymi pokojami, który wśród użytkowników ma świetną opinię. Co klienci wyrażają na forum popularnego portalu społecznościowego. Podsumowując, cały dworzec robi wrażenie. W sumie budynek powinien tętnić życiem. Co zatem jest nie tak, że pawilony nadal nie są zagospodarowane i praktycznie większość dworcowych lokali stoi pusta?
– Bliskość Galerii handlowej Mosty spowodowała, że handel nie do końca się tu sprawdza. Na dworcu otworzyli działalność fryzjer, szewc czy nauka jazdy i jakoś dają sobie radę. Jak widać bardziej rozwijają się usługi niż handel – przyznawał Radosław Bednarski. – W tym też kierunku będziemy starali się rozwijać dworzec. W planach już jest otwarcie salonu kosmetycznego z solarium oraz usług krawieckich – dodawał.
Nie ukrywał też, że Green Gallery to eksperyment, który potrwa przynajmniej rok. Należy zatem wyciągnąć wniosek, że jeżeli galeria się nie sprawdzi, pawilon pozostanie pusty. W płockim Ratuszu zapytaliśmy, czy ktoś ponosi koszty związane z galerią i wystawami? – Green Gallery należy do Rynexu, a Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki będzie dbał o stronę artystyczną, czyli zapewnienie prac na wystawy. To wszystko będzie odbywało się bezkosztowo – odpowiedziało nam biuro prasowe UMP.
Co o nowej galerii sztuki myślą płoccy artyści? – Biorąc po uwagę fakt, że w Płocku nie ma miejsca na wystawy, może to być jakieś rozwiązanie. Jednak patrząc na dworzec na pewno jest tam problem z oświetleniem, które jest bardzo ważne przy wystawach. Cieszy bardzo fakt, że Książnica Płocka pokusiła się o zainstalowanie odpowiedniego oświetlenia. Atrakcyjnym miejscem do wystaw byłoby miejsce w środku miasta, gdzieś na ulicy Tumskiej – tłumaczył nam Jan Drzewiecki, znany płocki fotograf.
– A mnie absurdem się wydaje to, że mecenasem wystawy jest Rynex. W Ratuszu obcina się pieniądze na sztukę, a w ten sposób zapycha się puste i niezagospodarowane pomieszczenia – mówił nam następny, zgadzając się w kwestii oświetlenia ze swoim przedmówcą.
Przypomnijmy, w ubiegłym tygodniu odbyło się w Green Gallery otwarcie wystawy zatytułowanej „Złapać ciszę, czyli fiordy z perspektywy kajaka” na zakończenie czwartego Festiwalu Zorzy Polarnej w Płocku. Zdjęcia są autorstwa Tomasza Furmanka, który na stałe mieszka w Norwegii. Pracuje tam jako genetyk, a jego pasją są wyprawy kajakowe i oczywiście robienie zdjęć.
A co pasażerowie myślą o pomyśle? – Wie pani, dużo jeżdżę autobusami i to daleko, i chyba dworzec w Płocku jest najładniejszy, jak jedzie się od zachodniej granicy Polski – mówił nam jeden z pasażerów siedzący w sobotnie popołudnie w poczekalni. Pytamy zatem podróżującego, czy wie, że na dworcu jest galeria sztuki? – Nie, nic nie wiem. No i w sumie nawet do głowy by mi to nie przyszło – odpowiedział nam lekko zdziwiony.
Fot. Lena Rowicka