– Gdyby przed meczem ktoś powiedział mi, że borykając się z tak wieloma problemami kadrowymi, przegramy w Płocku tylko dwoma bramkami, gotów byłbym biegać nago wokół Orlen Areny – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Ljubomir Vranjes, trener ubiegłorocznego zwycięzcy Ligi Mistrzów. – Na szczęście nie było chętnych do zakładów tego typu.
EHF uznała konfrontację potyczkę o trzecie miejsce w grupie B za mecz dziesiątej kolejki Ligi Mistrzów sezonu 2014/2015. Zespoły z Płocka i Flensburga – mimo poważnych osłabień – zrobiły wszystko, aby udowodnić, że był to słuszny wybór.
Trener Manolo Cadenas zdążył już przywyknąć do absencji Milana Pusicy. Po meczu z Azotami Puławy wypadł ze składu Adam Wiśniewski. Na sobotnim treningu urazu doznał Valentin Ghionea, a w niedzielę rozchorował się Adam Morawski. Kadrowe problemy ubiegłorocznego ttriumfatora LM były na tyle poważne, że w wyjściowym składzie znalazł się asystent trenera Ljubomira Vranjesa Maik Machulla.
Nafciarze rzucili się na swoich przeciwników od pierwszych minut meczu. Można było odnieść wrażenie, że chcą zamęczyć rywali bardzo mocnym, tempem gry, połączonym z agresywną defensywą. I początkowo taka taktyka przynosiła pożądane efekty. Prowadzenie Wisły systematycznie rosło, aż doszło do siedmiu bramek.
Niestety, w tym momencie coś zacięło się w sprawnie dotychczas funkcjonującej płockiej maszynce do zdobywania bramek. W ostatnich minutach pierwszej połowy Flensburg zdobył aż siedem goli, tracąc tylko jednego. Przewaga Wisły stopniała w ten sposób do zaledwie jednego oczka. A druga odsłona zaczęła się od wyrównującej bramki, zdobytej przez Andersa Zachariassena. Nafciarze potrafili się jednak otrząsnąć i wydostać z dołka, w który wpadli. Kilka udanych zagrań w defensywie, dobrych interwencji Marcina Wicharego,a w konsekwencji – skutecznie kończonych kontrataków i przewaga Wisły znów zaczęła rosnąć.
Wprawdzie końcówka znów była nerwowa, ale płocczanie zdołali utrzymać prowadzenie do końcowej syreny. Po raz kolejny świetny mecz w barwach Wisły rozgrywał Kamil Syprzak. Niestety, w 48. minucie został ukarany czerwoną kartką. Do tego czasu zdołał jednak zdobyć pięć bramek. Do tego należałoby dodać jeszcze wywalczone przez niego rzuty karne, skutecznie egzekwowane przez Michała Daszka – najskuteczniejszego, obok Ivana Nikcevicia – zawodnika Wisły w tym meczu.
We wtorek odbędzie się losowanie par fazy TOM 16. Wisła może trafić na Paris Saint Germain, HC Vardar Skopje lub MOL-Pick Szeged. – Pod względem marketingowym najbardziej atrakcyjnym rywalem byłoby PSG – przyznał prezes SPR Wisła Robert Raczkowski. – Mam jednak nadzieję, że trafimy na Węgrów, gdyż ta ekipa na pewno jest w naszym zasięgu.
Przerwa upłynęła pod znakiem niezwykle miłej uroczystości. Prezes Robert Raczkowski oraz Bogdan Zajączkowski, który prowadził Wisłę, gdy ta w 1995 roku zdobyła pierwszy złoty medal Mistrzostw Polski, uhonorowali zawodników wybranych do siódemki 25-lecia Wisły Płock na podium MP. W Drużynie Gwiazd znaleźli się: bramkarz – Andrzej Marszałek, prawoskrzydłowy – Krzysztof Wróblewski (nieobecny), prawy rozgrywający – Marcin Lijewski, środkowy rozgrywający – Krzysztof Kisiel (nagrodę w jego imieniu odebrała żona), lewy rozgrywający – Michał Zołoteńko, lewoskrzydłowy – Adam Wiśniewski oraz kołowy Michał Dębski.
Orlen Wisła Płock – SG Flensburg-Handewitt 31:29 (14:13)
Orlen Wisła: Corrales, Wichary – Kwiatkowski, Daszek 6, Tioumentsev 3, Jurkiewicz 4, Syprzak 5, Zelenović 1, Nikcević 7, Racotea, Rocha 2, Montoro 3
Flensburg: Moeller, Andersson – Karlsson, Machulla 2, Nenadić 6, Eggert 3, Jakobson 4, Zachariassen 5, Radivojević 3, Elahmar 4, Wanne 2