Odwiedziliśmy trenera płockich siatkarek Jerzego Chęcińskiego, który opowiedział nam o tym co słychać u jego podopiecznych oraz o przebiegu obecnego sezonu III ligi.
Dziennik Płocki: Zanim porozmawiamy o obecnym sezonie wróćmy może jeszcze do poprzedniego, a konkretnie do turnieju finałowego o awans do II ligi. Czego Twoim zdaniem zabrakło do awansu i jakie były nastroje wśród zawodniczek po tym turnieju?
Jerzy Chęciński: Jechaliśmy na turniej do Krzeszowic pełni optymizmu i pełni wiary w to, że awansujemy. Turniej rozpoczął się dla nas znakomicie, ponieważ w pierwszym meczu pokonaliśmy MOSiR Jasło 3:0. Następnego dnia mieliśmy na swojej drodze zespół z małej miejscowości Janków Przygodzki, który leży w województwie wielkopolskim. Wygraliśmy to spotkanie 3:1 i o awans zagraliśmy z drużyną gospodarzy Maratonem Krzeszowice. Mecz ten zaczął się dla nas wspaniale bo prowadziliśmy 1:0. Później, jak to bywa w żeńskiej siatkówce, ponieważ kobieta zmienną jest, zrobiło się 1:1. Ponownie wyszliśmy na prowadzenie 2:1 dzięki ogromnej woli walki moich zawodniczek. W czwartym secie prowadziliśmy już 19:16 i byliśmy bardzo blisko awansu. Niestety, dwie nieodebrane zagrywki zasiały niepewność w moich zawodniczkach i nie pomogły ani czasy wzięte przeze mnie, ani zmiany w składzie drużyny. Przegraliśmy tego seta, a w piątym decydującym niestety górą był Maraton Krzeszowice 15:9 i to one awansowały do II ligi. Nastroje po turnieju? Do Płocka wracaliśmy w minorowych nastrojach, a jeszcze dowiedziałem się od kilku zawodniczek, że kończą z siatkówką i chcą zająć się pracą, czyli rozpocząć tzw. dorosłe życie.
Dziennik Płocki: To jakie w takim razie zostały zgłoszone drużyny w obecnym sezonie?
Jerzy Chęciński: Zgłosiliśmy do Mazowieckiego Związku Piłki Siatkowej trzy drużyny: juniorek, juniorek młodszych i Mini siatkówki. I tak też zrobiliśmy nie wiedząc jednak o tym, że w sierpniu wyjdzie z Polskiego Związku Piłki Siatkowej decyzja o tzw. ograniczeniu rocznikowym. Okazało się, że w juniorkach mogły grać dziewczęta z rocznika wiodącego czyli 2000 oraz z 2001, a ewentualnym wzmocnieniem mogły być trzy dziewczęta z rocznika 2002. Niestety nasz klub nie jest takim, który posiada wiele zawodniczek w jednym roczniku w przeciwieństwie do innych klubów w Polsce. W związku z tym postanowiłem wycofać zespół juniorski z rozgrywek i ponownie zgłosić się do III ligi mazowieckiej, gdzie ograniczeń wiekowych po prostu nie ma.
W nasze miejsce wskoczyła drużyna Radomki Radom i z tego co wiem, to zbiera od wszystkich solidne „baty” i jest ostatnią drużyną na Mazowszu. Jestem też w 100 proc. przekonany, że gdybyśmy zagrali w tych rozgrywkach to awansowalibyśmy do turniejów ogólnopolskich. Niestety, nie mógłbym skorzystać z dwóch zawodniczek z 2003 roku i na taki turniej pojechałbym praktycznie bez rezerwowych. Żeby było jednak ciekawie, to po rozegraniu pierwszej rundy wśród juniorek, PZPS… wycofał się ze swoich ustaleń! Dzięki nie swoim decyzjom mam świadomość, że odebrałem dziewczynom możliwość walki o medale w kategorii juniorek na Mazowszu, a kto wie czy i nie w Polsce.
Dziennik Płocki: Czy wobec tego bardzo zmieniła się kadra zespołu w porównaniu z poprzednim sezonem?
Jerzy Chęciński: W składzie na pierwszy mecz ligowy znalazły się dziewczęta z trzech kategorii: juniorek, młodziczek a nawet kadetek. Stanęły one na przeciwko niezwykle doświadczonych zawodniczek, dużo starszych od nich, niektóre miały ponad trzydzieści lat i doświadczenie zebrane na parkietach drugiej a nawet i pierwszej ligi. Na tym meczu były dwie seniorki czyli Aleksandra Koperska i Monika Lubiak, które widząc jak radziły sobie ich młodsze koleżanki zdecydowały, że chcą wrócić do drużyny i pomóc. Oczywiście, nie będę mógł skorzystać z ich usług w każdym meczu, bo np. Ola studiuje zaocznie. Obiecała jednak, że na decydujące mecze przyjedzie. Powrót tych dziewczyn jest olbrzymim wzmocnieniem MUKS Volley – PWSZ Płock, a ja jako trener mam większe pole manewru.
Dziennik Płocki: To jak w takim razie przebiega obecny sezon?
Jerzy Chęciński: W pierwszej kolejce zagraliśmy w Warszawie z AZS LSW Warszawa przed sezonem zasięgnąłem trochę informacji o tej drużynie i wydawała się ona głównym kandydatem do awansu. Ściągnęli do siebie całkiem niezłe zawodniczki, które jak już wspomniałem grały w pierwszej i drugiej lidze. Wobec tego, przed swoimi zawodniczkami nie stawiałem żadnego konkretnego celu na ten mecz. Miały grać po prostu swoje. Ku mojemu zaskoczeniu i zawodniczek także, po dwóch setach prowadziliśmy 2:0. I zamiast, używając terminologii bokserskiej, rywala dobić i nie pozwolić mu się podnieść, na kolejne sety wyszła zupełnie inna drużyna. Ostatecznie mecz przegraliśmy 2:3. Przed meczem ten wynik brałbym w ciemno, po byłem bardzo rozczarowany bo sukces był bardzo blisko. My jednak na tą trzecią ligę nie stawiamy sobie konkretnego celu jakim jest awans, tylko chcemy się siatkówką po prostu bawić się i nią cieszyć. Kolejnym rywalem był zespół z Konstancina – Jeziorna. Można powiedzieć, że był praktycznie bez historii, ponieważ dość szybko wygraliśmy 3:0. Miałem jednak na uwadze to, że w poprzednim sezonie zwłaszcza na wyjeździe mieliśmy z tym zespołem trochę problemów. Na szczęście w Płocku takich nie było.
W kolejnym meczu podejmowaliśmy na własnym parkiecie Spartę Grodzisk Mazowiecki. I podobnie jak w poprzedniej kolejce problemów z wygraną również nie mieliśmy. Być może rywalki w każdym z trzech setów nie przekroczyły nawet piętnastu punktów. Czwarta seria to kolejny rywal który zawitał do Płocka, mianowicie Esperanto Warszawa. Pierwszy set poszedł dość gładko i przed kolejnym u dziewczyn nastąpiło jakieś rozluźnienie. Być może uwierzyły w to po wygraniu w bardzo prosty i szybki sposób dwóch poprzednich meczów. Możliwe, że zmiany, które zrobiłem przed tym setem wpłynęły na dyspozycję drużyny bo zrobiłem ich aż trzy. Na kolejne sety wróciły podstawowe zawodniczki i mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla nas. ten mecz był także lekcją dla mnie, żeby rezerwowe zawodniczki wprowadzać owszem, ale przy wyniku dość bezpiecznym dla mojej drużyny. Piąta kolejka to wyjazd do najsłabszej drużyny ligi czyli Astorii Piaseczno. Tam nie skorzystałem z pomocy dwóch doświadczonych dziewcząt, zresztą jedna z nich miała obowiązki na studiach, a drugiej po prostu dałem odpocząć. Pojechała zatem sama młodzież i dość szybko, w przysłowiową „godzinkę z prysznicem” wygraliśmy 3:0.
W ostatnią sobotę w Płocku podejmowaliśmy drużynę Iskry Warszawa. Drużyna ta jest beniaminkiem tych rozgrywek ponieważ niedawno powstała. Ja osobiście nic nie wiedziałem o tej drużynie i dzięki informacjom od zaprzyjaźnionych trenerów mogłem wyciągnąć jakieś wnioski na ich temat. Jednak z dość dużym niepokojem oczekiwałem tego meczu, a swoim zawodniczkom powiedziałem, że mają grać swoje i starać się odrzucić rywalki od siatki. I pierwszy set już pokazał, a przede wszystkim Monika Lubiak, która jak weszła na zagrywkę przy stanie 2:2 to zeszła przy 10:2! Osobiście byłem w szoku, seta wygraliśmy 25:10. Drugi set to gra punkt za punkt, a chyba nawet goście prowadzili 0:3.
Próbowałem zmian, za Wiktorię Grodzicką weszła Natalia Kapturowska, obdarzona znakomitymi warunkami fizycznymi – 184 cm wzrostu. Zmiana zrobiona była chyba za późno, a przez to że popełnialiśmy dość banalne błędy w ataku – dotknięcie siatki – przegraliśmy seta 23:25. Po kilku mocniejszych słowach w przerwie, na trzeci set dziewczyny wyszły tak zmobilizowane, że wygrały go 25:9! Czwarty set również dość pewnie wygrany do 15. Lubiak dalej skutecznie serwowała, Aleksandra Kąpińska poszła w jej ślady, a dość fajnie rozgrywała Kinga Kowalczyk, która parę punktów zdobyła dla drużyny dzięki kiwkom z drugiej piłki.
Po sześciu kolejkach jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli. Nie mniej uważam, że mecz z najgroźniejszym rywalem dopiero przed nami. 18 stycznia 2019 roku do Płocka przyjedzie NIKE Ostrołęka i jeżeli nie zaliczymy wpadek w późniejszych spotkaniach to ten mecz może zdecydować o pierwszym miejscu w tabeli po rundzie zasadniczej.
Dziennik Płocki: A jak wyglądają rozgrywki po rundzie zasadniczej? Bo z tego co wiem ich regulamin troszeczkę się różni od tego, który obowiązywał w poprzednim sezonie.
Jerzy Chęciński: Tak, formuła rozgrywek się zmieniła, bowiem po rundzie zasadniczej, pierwsze osiem zespołów przystępuje do play-off. Mecze rozgrywane będą według kolejności miejsc w tabeli, czyli pierwsza drużyna zagra z ósmą, druga z siódmą itd. Rywalizacja odbędzie się na zasadzie mecz i rewanż a o ewentualnym awansie danej drużyny przy remisie 1:1 w meczach będą decydowały albo małe punkty albo złoty set, ale tego jeszcze dokładnie nie wiem. Zajmując pierwsze lub drugie miejsce po fazie play-off awansujemy do turnieju półfinałowego o awans do drugiej ligi. Z nich z kolei, których odbędzie się w Polsce osiem, do finałowych czterech awansują dwie najlepsze drużyny. Awans do drugiej ligi wywalczą tylko zwycięzcy tych turniejów finałowych.
Dziennik Płocki: W jaki sposób i dzięki komu tak naprawdę funkcjonuje MUKS Volley – PWSZ Płock?
Jerzy Chęciński: Podziękowania moje i Zarządu klubu kierujemy dla Urzędu Miasta Płocka, bowiem główna dotacja płynie właśnie z ich strony. Kolejnym wspierającym nas sponsorem jest PKN Orlen S.A za co też serdecznie dziękujemy. Innych większych sponsorów niestety brak, jednak należą się też podziękowania firmie P.P.H.U.iT „MARTER” Góreccy Sp. J., która przed każdym meczem dostarcza na wodę mineralną. Poza tym, chciałbym podziękować wszystkim patronom medialnym, z Dziennikiem Płockim na czele.
Dziennik Płocki: Na koniec, wróćmy jeszcze do Klubowych Mistrzostw Świata, które jakiś czas temu zostały rozegrane w Płocku. Jakbyś ocenił tą imprezę?
Jerzy Chęciński: Dla mnie jako trenera siatkówki to była prawdziwa uczta dla moich oczu , siatkówka na światowym poziomie, największe gwiazdy zobaczyłem na żywo i niech żałują ci co nie byli, bo frekwencja niestety była słaba. PGE Skra Bełchatów może nie rozczarowała ale gra w tym sezonie generalnie w kratkę, a jej skład nie jest na tyle mocny, by walczyć z najlepszymi. Zaskoczył in plus Fakieł Nowy Urengoj chociaż w jego składzie są znakomici zawodnicy. Po obejrzeniu tie-breaka w meczu Zenitu Kazań z Cucine Lube Civitanova stwierdzam natomiast, że rzeczy niemożliwe w siatkówce męskiej nie istnieją.
Dziennik Płocki: To czego życzyć Tobie i zawodniczkom na 2019 rok?
Jerzy Chęciński: Zdrowia, przede wszystkim zdrowia. Żeby nas omijały i kontuzje i żeby znalazł się kolejny sponsor, który chciałby zbudować naszym mieście siatkówkę na dobrym poziomie.
Z Jerzym Chęcińskim rozmawiał Łukasz Zieliński.