– Dziś w ataku Niko dał lekcję, jak grać. Pokazał, jak być liderem drużyny. Jego rolą nie jest zdobywanie bramek, ale w obliczu tylu kontuzji pokazał, że jest świetnym zawodnikiem i wziął na siebie tę odpowiedzialność. W obronie cały zespół wykonał niesamowitą pracę – graliśmy na granicy naszych możliwości. Dziękuję również kibicom za stworzenie w hali gorącej atmosfery – komentował Xavier Sabate, trener ORLEN Wisły Płock na pomeczowej konferencji prasowej.
Z kolei Vladimir Maksimov trener Chekhovskie Medvedi przyznał, że ORLEN Wisła Płock walczyła dziś lepiej, niż my. – Gra była agresywna, co mogło spowodować kontuzje. Nasza gra była niezorganizowana, traciliśmy dużo piłek, akcje były indywidualne – podsumował.
W niedzielnym spotkaniu ORLEN Wisła Płock w 7. kolejce VELUX EHF Ligi Mistrzów pokonała Chekhovskie Medvedi ( Czechowskie Niedźwiedzie) 34:28. Zwycięstwo tym cenniejsze, że odniesione w bardzo okrojonym składzie.
Trener Xavier Sabate pod nieobecność kilku kluczowych graczy zdecydował się na rozwiązanie, które testował w poprzednich spotkaniach. Podwyższona, agresywna obrona mocno od pierwszej minuty utrudniała grę rozgrywającym Niedźwiedzi i to gospodarze szybko przejęli inicjatywę. Na środku obrony znakomicie ze swoich obowiązków wywiązywał się Mateusz Piechowski, a w ataku na swoim wysokim poziomie rozgrywał Niko Mindegia, po którego asystach i bramkach ręce same składały się do oklasków. Zaskakiwał również nasz prawoskrzydłowy…Przemek Krajewski, który na trzy swoje próby wykorzystał wszystkie. Wiślacy grali szybko, chętnie wyprowadzali kontrataki i po kwadransie gry prowadzili 10:7. Po stronie gości dobrze dysponowani byli Dmitrii Santalov i przede wszystkim Kiril Kotov, który często umiejętnie wykorzystywał naszą podwyższoną obronę i zbiegał na szósty metr. Kilkukrotnie w pomocą przychodził nam Adam Morawski, ale i tak przed przerwą rosyjski rozgrywający uzbierał aż pięć bramek. Pod koniec tej części meczu obie ekipy poszyły na wymianę ciosów i w efekcie po pierwszych trzydziestu minutach mieliśmy wysoki wynik i prowadzenie ORLEN Wisły Płock 18:15.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, a kibice mogli oglądać prawdziwą wymianę ciosów z obu stron. Wyborną dyspozycję utrzymywali Mindegia i Krajewski, którzy byli bezbłędni w ataku, a w dodatku Krajek wykonywał olbrzymią pracę w obronie. To po ich dwójkowej akcji w 40.min. Nafciarze prowadzili już 25:20. Trzeba przyznać również, że goście nie byli w takiej formie, jak w naszym pierwszym meczu i gdy trafili kolejno Renato Sulić i z kontry Krajewski na 27:20, o czas poprosił trener Vladimir Maksimov. To był jednak dzień Nafciarzy, a przede wszystkim Niko Mindegii, który był klasą samą dla siebie – rozgrywał, trafiał i asystował na poziomie niedostępnym dla przyjezdnych. Do tego wielka praca w obronie całego zespołu przyniosły efekt w postaci prowadzenia 31:23 w 49.min. Chwilę później przy stanie 32:25 trener Niedźwiedzi poprosił o czas, ale losów tego spotkania nie było już szans odwrócić. Gospodarze mając dwa punkty w kieszeni nie forsowali już tempa, choć obrona do ostatniego gwizdka sędziego nie pozwalała mistrzom Rosji nawet na kosmetykę wyniku. Zwieńczeniem meczu była dwójkowa akcja Mindegii i Źabicia, która na koniec jeszcze raz poderwała publiczność zebraną w ORLEN Arenie.
ORLEN Wisła Płock – Chekhovskie Medvedi 34:28 (18:15)
ORLEN Wisła: Morawski – Matulić 3, Góralski, Piechowski, Szita 5, Krajewski 8, Źabić 1, Mihić 2, Sulić 5, Czapliński, Mindegia 10(2k)
Medvedi: Grushko, Pavlenko – Gumarov 1, Santalov 5, Kiselev, K.Kotov 6(2k), Andreev, Pavlenko, A.Kotov 4, Ostashchenko 2, Karlov 1, Kornev 1, Vasilev 1, Furtsev 3, Maslennikov 1, Kamenev, Kosorotov 3
Źródło: SPR Wisła Płock
Fot. DR.