Wybory w czasie pandemii. Niech oni sobie wybierają kogo chcą

Wiele osób zadaje mi pytanie, czy pójdę na wybory, które pomimo panującej epidemii, nadal są planowane na 10 maja? Nie, nie pójdę. Bo zdrowie i życie moich bliskich jest dla mnie wartością bezwzględną. Nie ma takiej siły i osoby, która nakłoniłaby mnie do wrzucenia mojego głosu do urny. – Niechże oni zrobią te wybory, niech wybiorą swojego Andrzeja – mówił w „Faktach po Faktach” w TVN24 znany, polski aktor Maciej Stuhr, pytany o wybory prezydenckie.

Zgadzam się z aktorem w każdym wypowiedzianym przez niego wyrazie. Co więcej, myślę, że wiele milionów Polaków ma podobne podejście. Od kilku tygodni zasypywani jesteśmy hasłem – zostań w domu! Nie po to zamknięto nas w domach na wiele tygodni – odcięto dzieci, młodzież, studentów od możliwości normalnej nauki, wiele tysięcy Polaków pozbawiono możliwości zarobku, aby 10 maja narazić zdrowie, a może nawet i życie dla zaspokojenia czyichś ambicji politycznych.

W imię czego to zrobić? W imię prezydenta RP, który lansuje się przed kamerami przy taśmach produkujących płyn do dezynfekcji? A może w imię prezydenta, którego wszystkie media pokazują, jak modli się w Częstochowie? Może w imię kandydatów, których programy wyborcze znajdujemy jedynie w internecie na ich stronach. Media żyją pandemią. Koronawirus zdominował nasze życie. Kto dziś ogląda telewizję, bo ciekawy jest co powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska, Władysław Kosiak-Kamysz, Andrzej Duda czy Szymon Hołownia? Polacy czekają na wiadomości w każdej możliwej telewizji, aby dowiedzieć się czy zwiększa się liczba osób zarażonych, czy są kolejne ofiary śmiertelne. 

O przełożenie daty wyborów do rządzących apelują lekarze, politycy i zwykli ludzie. Na Facebooku, na Twitterze są to komentarze pisane w dziesiątkach, a pewnie nawet w setkach tysięcy. Nawet zwolennicy partii rządzącej odwołują się do premiera, do prezydenta, aby nie narażać Polaków. Do wyborów zostało zaledwie 6 tygodni, a pandemia w naszym kraju ma się coraz lepiej. Z doby na dobę, z godziny na godzinę przybywa zarażonych, przybywa ofiar. Za kilka tygodni nie będzie lepiej. Wiele osób wraca z zagranicy na święta. Czy myślicie, że będą przestrzegać zasad kwarantanny? Znając życie, wyjdą na świąteczne zakupy.

Tymczasem z piątku na sobotę, czyli na 6 tygodni przed wyborami, podczas nocnych obrad w sejmie Prawo i Sprawiedliwość przegłosowało zmiany w kodeksie wyborczym. Rządzący chcą wprowadzenia głosowania korespondencyjnego (dotychczas głosowały w ten sposób osoby niepełnosprawne) dla osób po 60 roku życia, chorych i objętych kwarantanną. Wszystko po to, aby nie wprowadzić stanu klęski żywiołowej czy stanu nadzwyczajnego, który umożliwiłyby bez problemu przesunięcie daty wyborów.

Natychmiast jednak Polacy przypomnieli rządzącym, że to oni właśnie walczyli z głosowaniem korespondencyjnym. – To jest potężna dziura w systemie wyborczym. Były takie afery w Polsce, były kupowane głosy – tak w 2017 roku polityk PiS Marcin Horała komentował możliwość głosowania korespondencyjnego. No i niby dla polityków, którzy zmieniają zdanie jak zawieje wiatr, mamy narażać swoje zdrowie? Skoro ktoś rozgrywa politycznie życie Polaków, to z czystym sumieniem nie skorzystam z konstytucyjnego prawa oddania głosu. – A oni jak chcą, niech wybierają sobie Andrzeja – parafrazując Macieja Stuhra.

O komentarz do całej sytuacji poprosiliśmy poseł Elżbietę Gapińską. – Cały świat zmaga się z koronawirusem. To czas gdy jedni pomagają słabszym, zagrożonym, przedsiębiorcy próbują utrzymywać miejsca pracy, pracownicy służby zdrowia, których uważam za bohaterów, pomagają chorym.

To niestety także czas, gdy wiele osób lansuje się, pojawiają się spekulanci, zwykli oszuści, a bezwzględni politycy próbują, dla swoich celów wmawiać obywatelom, że w obecnej sytuacji udział w wyborach jest bezpieczny. Otóż nie jest! Nie powinniśmy narażać życia swojego i naszych bliskich. Gdyby było bezpiecznie, to byśmy nie żyli od dwóch tygodni w kwarantannie.

Pandemia zachorowań na covid -19 w Polsce to nie jest czas na jakiekolwiek wybory. To czas aby zapewnić Polakom maksymalnie możliwe bezpieczeństwo zdrowotne, aby zadbać o tych, którzy zachorują i tych, którzy przebywają w kwarantannie. To czas, gdy po pierwsze myślimy o zdrowiu nas i naszych bliskich, po drugie myślimy o bezpieczeństwie finansowym naszych rodzin. I tylko te dwa tematy obchodzą Polaków obecnie, więc wybory trzeba zostawić na inny czas. Trzeba ostatecznie zakończyć ten dyskurs, poprzez wprowadzenie jednego ze stanów nadzwyczajnych, a politycy muszą zająć się pomaganiem ludziom. Ta pomoc musi być realna, aby zabezpieczyć zarówno miejsca pracy, jak i pracodawców.

W tym miejscu wypada, a wręcz należy zadać pytanie. Co Prawo i Sprawiedliwość chce ukryć tą “wrzutką” o zmianie prawa wyborczego? Od czego chce odwrócić uwagę mediów i opinii publicznej?

Przypomnijmy. Od początku pandemii w Polsce potwierdzono 1862 przypadki zakażenia, z czego w niedzielę (29 marca) przybyło 249 przypadków. Zmarły 22 osoby.