Trzy mecze i trzy zwycięstwa – to bilans otwarcia sezonu 2014/2015 piłkarzy ręcznych Wisły w PGNiG Superlidze. Najcenniejsza była trzecia wygrana, bo Azoty nie ukrywają mocarstwowych planów.
Już w sobotę, 27 września podopiecznych trenera Manolo Cadenasa czeka pierwszy w tym sezonie pojedynek w Lidze Mistrzów. Besiktas Stambuł to dla Polaków rywal nieco egzotyczny. Skoro jednak zespół z Turcji wygrał grupę eliminacyjną LM, na pewno nie można go zlekceważyć. Dlatego po dwóch meczach z beniaminkami sztab szkoleniowy Wisły z niecierpliwością czekał na dwa kolejne mecze – sobotni z Azotami Puławy w Orlen Arenie i środowy z MMTS-em w Kwidzynie.
Puławianie zaczęli całkiem obiecująco. Wprawdzie wynik meczu otworzył Kamil Syprzak, ale niemal natychmiast wyrównał Nikola Prce. Bośniacki olbrzym mocno przez cały mecz mocno dawał się we znaki zarówno płockiej defensywie, jak i obu bramkarzom.
Gospodarze dość długo nie mogli złapać właściwego dla siebie rytmu gry. Obrona nie była monolitem, a Marcin Wichary nie miał najlepszego dnia. Podobnie zresztą jak Rodrigo Corrales, który zmienił go już po kwadransie. I zupełnie odwrotnie niż Adam Morawski, który w porannym meczu rezerw z AZS AWF Warszawa przez całą pierwszą połowę dał się pokonać zaledwie trzy razy!
Mimo braku wsparcia ze strony golkiperów po kilku minutach w miarę wyrównanej gry Wisła zaczęła jednak budować przewagę, która sięgnęła już nawet pięciu bramek. Puławianie nie dawali za wygraną i zdołali zredukować swoje straty do jednego oczka. Ale końcówka pierwszej połowy należała do Wisły, która zdobyła trzy gole z rzędu i na przerwę schodziła z czterobramkowym prowadzeniem.
Drugą połowę Wisła zaczęła dość niemrawo, ale gdy kilkoma udanymi interwencjami popisał się Rodrigo Corrales, nakręcił tym również swoich kolegów. Kibice w końcu dostali to, na co czekali. Z jednej strony sporo emocji w walce z wymagającym rywalem, a z drugiej – w pełni zasłużone i przekonujące zwycięstwo. Nie bez znaczenia jest również fakt, że Wisła pokazała się tym razem jako doskonale zbilansowany zespół, w którym niemal każdy zawodnik grający w polu (poza Zbigniewem Kwiatkowskim) przynajmniej raz wpisał się na listę strzelców. Aż pięciu graczy – Miljan Pusica, Valentin Ghionea, Tiago Rocha, Mariusz Jurkiewicz i Ivan Nikcević – zdobyło po pięć gol. Tylko jednego mniej zapisał na swoim koncie Dan Emil Racotea.
Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 38:30 (20:16)
Orlen Wisła: Wichary, Corrales – Pusica 5, Ghionea 5, Jurkiewicz 5, Syprzak 2, Zeljenović 2, Nikcević 5, Rocha 5, Montoro 3, Racotea 4, Tioumenstev 1, Wiśniewski 1, Daszek, Kwiatkowski
Azoty: Bogdanow, Zapora, Raśimas – Kus 1, Przybylski, Masłowski 2, Krajewski 6, Savić 4, Prce 8, Sobol 3, Tarabochia 4, Skrabania, Grzelak, Ćwikliński 2