We wtorek wieczorem do naszej redakcji wpłynęła wiadomość opisująca wstrząsającą historię, tragedię, która wydarzyła się niedaleko Płocka. Obecnie sprawą zajmuje się prokuratura.
– Dwa tygodnie temu Ukrainka urodziła w Sannikach dziecko. Wykrwawiła się. Policja szukała płodu – poinformowano w przysłanej wiadomości.
To nie wszystko. Wczoraj stwierdzono, że woda pobrana ze studni po prostu śmierdzi. Według przekazu, w studni odnaleziono płód.
Dziś zweryfikowaliśmy otrzymane informacje najpierw u rzeczniczki prasowej Komendy Powiatowej Policji w Gostyninie. Tam od razu odesłano nas do prokuratury.
– Rzeczywiście prowadzimy postępowanie w zakresie dopuszczenia do zgonu 25-letniej Ukrainki. Kobieta nie przebywała sama, tylko z matką i przyjaciółką tej matki – mówi nam prokurator rejonowy z Gostynina, Damian Zimniak.
Panie zajmowały się wykonywaniem prac sezonowych na terenie jednego z gospodarstw. Prokurator opisuje sprawę; – 25 kwietnia zgłosił się jeden z pracowników. Powiedział, że potrzebna jest pomoc lekarska dla kobiety, która krwawi w okolicy dróg rodnych. Została wezwana karetka.
Niestety, kobiecie nie zdołano pomóc. Ciało zabezpieczono, przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia i sekcję zwłok. – Sekcja wykazała, że kobieta przed śmiercią była w ciąży, ale płodu lub łożyska nie było. Ciąża została w jakiś sposób usunięta, ale nie określono, czy w sposób mechaniczny, czy doszło do porodu.
Przeszukano miejsce zdarzenia – odnaleziono zakrwawione prześcieradła, poduszki, koc. – Szukaliśmy płodu albo łożyska, ale ich nie odnaleźliśmy. Przeszukiwaliśmy wszelkie możliwe miejsca, w których mogło dojść do zdarzenia. Do studni również – zapewnia prokurator. W wychodku odnaleziono bieliznę, ale płodu czy łożyska nie.
Wczoraj wezwano policję na teren gospodarstwa. Zostali wezwani, ponieważ miała „wystawać dziecięca rączka”. Prokurator uzupełnia: – Były oględziny. W studni odnaleziono zwłoki ukształtowanego noworodka. Miał ok. 5-6 miesięcy.
Sekcja zwłok ma wykazać, czy doszło do dzieciobójstwa – czy dziecko urodziło się żywe, czy też nie, czy 25-latka była matką. Damian Zimniak dodaje: – Nikt nie podejrzewał, że ta młoda kobieta była w ciąży. Jej matka twierdzi, że o niczym nie wiedziała, jej córka źle się poczuła.
Sytuacja jest szokiem dla wszystkich. Czy kobieta miała szanse na przeżycie? Najprawdopodobniej była na to szansa, gdyby o pomoc dla 25-latki poproszono szybciej, w czasie ok. 3-4 godz. od narodzin dziecka.