– Myślę, że każdy, kto był na tym meczu, widział raczej to, że w pierwszej połowie przespaliśmy ten mecz – skomentował spotkanie Wisły Płock ze Śląskiem Wrocław, Pavol Staňo selekcjoner Nafciarzy. – Żal mi najbardziej tej pierwszej połowy. W drugiej już pokazaliśmy, że umiemy grać, ale nie wystarczyło to w tym meczu. Gratulujemy Śląskowi trzech punktów – zaznaczył. – Chcieliśmy po dwóch ostatnich pozytywnych dla nas meczach znowu zagrać dobre spotkanie, zrobić postęp w naszej grze – mówił na konferencji prasowej Ivan Djurdjevic trener Śląska Wrocław. – Jedziemy dalej z pokorą i naszą pracą – dodał.
W meczu 15. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy Wisła Płock przegrała ze Śląskiem Wrocław 1:2 (0:0). Wynik otworzył w drugiej połowie John Yeboah, wyrównał Damian Warchoł, a szalę zwycięstwa na stronę gości przechylił Patrick Olsen.
Początek meczu to wzajemne badanie się obu drużyn. W 3. minucie John Yeboah umieścił piłkę w siatce Nafciarzy, ale na szczęście chwilę wcześniej opuściła ona boisko. Cała akcja wzięła się z nieporozumienia pomiędzy Krzysztofem Kamińskim i Stevem Kapuadim. Parę minut później prawą stroną przedarł się Łukasz Bejger, ale z jego dograniem w pole karne poradzili sobie obrońcy. Odpowiedzieć próbował sprzed szesnastki Rafał Wolski, ale wyraźnie przestrzelił. W 17. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Yeboah, który przedryblował trzech obrońców i oddał uderzenie, z którym do dobrym stylu poradził sobie Kamiński. Przykład z kolegi z drużyny chciał już za chwilę wziąć Petr Schwarz i po krótkim tańcu z piłką wstrzelił ją w stronę nadbiegających na bramkę zawodników Śląska, ale ostatecznie wszystko skończyło się rzutem rożnym. Za moment przenieśliśmy się wreszcie do strefy obronnej wrocławian, gdzie przed szansą stanął Mateusz Szwoch po płaskim dośrodkowaniu Rafała Wolskiego. Nasz pomocnik niestety źle przyjął sobie w tej sytuacji piłkę i akcja spaliła na panewce, chociaż Nafciarze domagali się jeszcze rzutu karnego po zagraniu ręką.
Goście nie czekali długo z odpowiedzią – na bramkę uderzał Caye Quintana, a po rykoszecie do instynktownej interwencji zmuszony został Kamiński. Za chwilę ponownie wróciliśmy pod pole karne Śląska, gdzie bardzo niecelnie przymierzył Martin Sulek. Potem nastąpił dłuższy fragment gry w środku pola i na kolejną groźną akcję czekaliśmy do 31. minuty – Quintana przejął piłkę w bocznym sektorze boiska, podprowadził i oddał uderzenie, które spokojnie wyłapał Kamiński. Po kolejnych pięciu minutach i dobrej akcji wprost w ręce Rafała Leszczyńskiego strzelił Davo. Po drugiej stronie boiska na próbę z dystansu zdecydował się Nahuel Leiva. Nasz bramkarz najpierw sparował piłkę do boku, a po chwili złapał niezbyt mocną dobitkę Konrada Poprawy. Niedługo później po dośrodkowaniu Łukasza Bejgera niecelnie główkował Caye Quintana, a potem bez skutku z kilkunastu metrów uderzył Yeboah. Na pół minuty przed końcem regulaminowego czasu pierwszej połowy Rafał Wolski „wypuścił” Łukasza Sekulskiego. Nasz napastnik przegrał pojedynek z Rafałem Leszczyńskim, ale i tak był na pozycji spalonej.
Po powrocie z szatni dość szybko do szansy doszli przyjezdni – podanie z głębi pola otrzymał Schwarz, ale jego uderzenie zostało w porę zablokowane. Po pięciu minutach dobrą zespołową akcję przeprowadzili Nafciarze i aż szkoda, że zakończyła się ona na zatrzymaniu próby Davo przez obrońców. Kolejne fragmenty meczu toczyły się głównie w środku pola. Obu stronom brakowało kilkukrotnie dokładności przy kluczowych zagraniach. Wreszcie w 61. minucie sprzed linii pola karnego przy samym słupku przymierzył Yeboah, wyprowadzając tym samym Śląsk na prowadzenie. Po golu obraz gry nie uległ znacznej zmianie – nieco precyzji przy ostatnim podaniu brakowało chociażby Wolskiemu i Rasakowi. Niecelne było również zagranie w środku pola, po którym z kontrą wyszli goście, a poprzeczkę naszej bramki obił Caye Quintana. W 72. minucie z opanowaniem piłki w szesnastce nie poradził sobie Damian Warchoł, a po kolejnych kilku jego uderzenie głową spokojnie złapał Leszczyński. Nafciarze długimi fragmentami utrzymywali się przy piłce i cierpliwie starali się budować swoje ataki, z trudnością jednak przychodziło im przebicie się przez szczelnie ustawioną defensywę przeciwnika.
To opłaciło się wreszcie w 84. minucie, kiedy po dryblingu Wolskiego do siatki trafił Warchoł. Już za chwilę uderzał Milan Kvocera, ale został zablokowany. Piłka znalazła się jednak pod nogami Martina Sulka i gdyby nie niewielki rykoszet, Słowak zapewne cieszyłby się ze swojego pierwszego gola w niebiesko-biało-niebieskich barwach. W dobrej sytuacji na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry znalazł się ponownie Kvocera, ale przy jego zagraniu głową do góry powędrowała chorągiewka sędziego asystenta. Kiedy już wydawało się, że drugi gol dla Nafciarzy wisi w powietrzu, trybuny uciszył Patrick Olsen, skutecznie wykańczając dośrodkowanie z prawej strony. Przy Łukasiewicza nie obejrzeliśmy tego dnia już więcej goli, a więc po raz pierwszy w tym sezonie ulegamy przeciwnikom na własnym stadionie.
Kolejne wyzwanie czeka Nafciarzy w sobotę 5 listopada o godz. 20:00. Wówczas na wyjeździe Wisła Płock zmierzy się z Rakowem Częstochowa w ramach 16. kolejki PKO BP Ekstraklasy.
Wisła Płock – Śląsk Wrocław 1:2 (0:0)
0:1 – John Yeboah 61’
1:1 – Damian Warchoł 84’
1:2 – Patrick Olsen 89’
Wisła: 1. Krzysztof Kamiński – 19. Martin Šulek, 25. Jakub Rzeźniczak, 3. Steve Kapuadi, 77. Piotr Tomasik – 15. Kristián Vallo (58, 23. Filip Lesniak), 14. Mateusz Szwoch (58, 6. Damian Rasak), 8. Dominik Furman (77, 27. Milan Kvocera), 10. Rafał Wolski, 11. Davo (66, 95. Damian Warchoł) – 20. Łukasz Sekulski (66, 24. Marko Kolar).
Śląsk: 12. Rafał Leszczyński – 4. Łukasz Bejger (73, 27. Martin Konczkowski), 34. Konrad Poprawa, 2. Diogo Verdasca, 6. Daníel Leó Grétarsson, 23. Víctor García – 7. John Yeboah (79, 24. Piotr Samiec-Talar), 8. Patrick Olsen, 15. Nahuel Leiva, 17. Petr Schwarz – 10. Caye Quintana (72, 32. Sebastian Bergier).
Żółte kartki: Furman, Tomasik – Garcia, Verdasca.
Sędzia: Tomasz Musiał.
Źródło: Wisła Płock
Fot. Mateusz Ludwiczak/Wisła Płock S.A.