Rybniczanie mieli nadzieję, że uda im się w Płocku wywalczyć trzynasty remis w sezonie 2013/2014. Na szczęście Wisła miała w składzie Filipa Burkhardta, który zapewnił jej komplet punktów pięknym strzałem w drugiej połowie.
O radości po meczu z ROW-em nie ma jednak mowy. Płocczanie zagrali zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Wisła przegrała dwa pierwsze mecze wiosennej rundy. Z walczącymi o awans do T-Mobile Ekstraklasy Górnikiem Łęczna i Arką Gdynia płocczanie zaprezentowali zdecydowanie lepszą grę. W konfrontacji z ROW-em wyglądali tak, jakby usiłowali dostosować się do niezbyt wysokiego poziomu prezentowanego przez rywali.
Sporo ożywienia do gry Wisły wniósł Janusz Dziedzic. Niestety, w walce o górną piłkę został wręcz znokautowany przez Marcina Grolika. Wstępna diagnoza mówi o złamaniu nosa z przemieszczeniem. A to może oznaczać, że rutynowanego gracza nie zobaczymy na boisku przez najbliższych kilka tygodni.
Wisła zaatakowała od pierwszych minut. Mogła objąć prowadzenie, ale znajdujący się w dogodnej sytuacji Łukasz Sekulski zbyt długo składał się do strzału, który został zablokowany przez jednego z obrońców. Goście tymczasem wcale nie zamierzali murować dostępu do własnej bramki. Co chwilę nękali płocką defensywę, a szczególnie aktywny był senegalski napastnik Idrissa Cisse. Na szczęście gospodarze mieli w swoich szeregach Seweryna Kiełpina i Bartłomieja Sielewskiego. Ten pierwszy doskonale spisał się w sytuacji sam na sam., Drugi zaś wybił zmierzającą do pustej bramki piłkę, gdy w jednej z akcji Senegalczyk zdołał minąć płockiego bramkarza.
Wisła niby atakowała, ale piłkarzom jej przednich formacji bez zdecydowania zdecydowania i precyzji. W pierwszej połowie najbardziej brakowało strzałów z dystansu. Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka z uporem godnym lepszej sprawy pchali się w pole karne swoich przeciwników. Niezbyt dobrze wychodziły również stałe fragmenty gry, po których zbyt głęboko zagrywana piłka niemal za każdym razem lądowała w rękach bramkarza.
Na szczęście pod koniec pierwszej części gry na strzał z dystansu zdecydował się wreszcie Filip Burkhardt. Uderzenie nie było ani mocne, ani precyzyjne, ale piłka spadła po nim wprost pod nogi Krzysztofa Janusa, który nie mógł nie wykorzystać tak dobrej sytuacji. Wisła schodziła więc na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem, ale trener Marcin Kaczmarek miał swoim podopiecznym sporo do powiedzenia.
Wydawać by się mogło, że po kiepskiej pierwszej połowie (tej oceny nie zmienia nawet gol zdobyty tuż przed przerwą) już nie może być gorzej. A jednak. To goście wyszli na drugą część spotkania dużo bardziej zmotywowani. A Idrissa Cisse przekonał naszych kibiców, że doskonale zna sens powiedzenia „do trzech razy sztuka”. To właśnie on oddał pierwszy strzał w drugiej połowie. I miał powody do radości, bo w końcu zdołał pokonać Seweryna Kiełpina.
Sporo ożywienia wniosło do gry płocczan pojawienie się na boisku Janusza Dziedzica, który mocno absorbował defensywę gości. Zrobił w ten sposób miejsce Filipowi Burkhardtowi, który w końcu mógł popisać się swoim „firmowym” strzałem z dystansu. Na tyle precyzyjnym, że Antonin Bucek musiał wyciągać piłkę z siatki.
Niestety, pobyt Janusza Dziedzica na boisku trwał zaledwie siedem minut. W opisywanej już powyżej sytuacji rutynowany zawodnik Wisły został „znokautowany” i plac gry opuścić musiał na noszach. Miejsce Dziedzica zajął Marcin Krzywicki. Zagrał tak, że kibice nie musieli się już dziwić decyzji trenera o posadzeniu go na ławce rezerwowych. A płocczanie, niestety, wrócili do stylu gry, którym męczyli oglądających ich grę w pierwszej połowie.
Zachwycać się nad grą Wisły nie można, ale – jak powiedział trener Marcin Kaczmarek na pomeczowej konferencji prasowej – zwycięzców się nie sądzi. Trzeba liczyć jedynie na to, że w każdym kolejnym meczu wiosennej rundy sezonu 2013/2014 będzie już tylko lepiej.
Wisła Płock – Energetyk ROW Rybnik 2:1 (1:0)
Bramki: Janus(42.) Burkhardt (64.) dla Wisły oraz Cisse (49) dla ROW-u
Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Magdoń, Sielewski, Hiszpański – Góralski, Wlazło (62. Dziedzic, 69. Krzywicki), Janus, Burkhardt, Kaczmarek – Sekulski (75. Radić)
ROW: Bucek – Płonka (81. Kostecki), Grolik, Jary, Krotofil – Sobczak (80. Gródek), Otręba, Muszalik, Bałuszyński (68. Virt’o) – Faruga, Cisse
Żółte kartki: Stefańczyk, Wlazło (Wisła) oraz Otręba (ROW)