Został nim 23-letni Mateusz Kryczka, który jesienią bronił barw Dolcanu Ząbki, a po wycofaniu się tej drużyny z rozgrywek I ligi i rozwiązaniu kontraktu, pozostawał bez pracodawcy.
Teraz Mateusz Kryczka ma okazać się lekiem na problemy Nafciarzy z bramkarzami. Seweryn Kiełpin w ostatnim meczu ligowym z Pogonią Siedlce, naderwał jeden z mięśni skośnych brzucha i do środy przechodził w Łodzi intensywną rehabilitację, a na domiar złego Bartosz Kaniecki dopiero wraca do pełnej sprawności, po wybiciu palca. Co prawda w obwodzie jest jeszcze trzeci bramkarz 17-letni Klaudiusz Kurek, ale ryzyko grania o ekstraklasę tak młodym zawodnikiem prawdopodobnie byłoby zbyt wysokie i dlatego też władze Wisły Płock postanowiły awaryjnie ściągnąć byłego zawodnika GKP Targówek, KP Piaseczno, Hutnika Warszawa i Dolcanu Ząbki.
W tym ostatnim klubie mierzący 194 cm wzrostu golkiper spędził ostatnie trzy i pół roku. Miejsce w pierwszym składzie wywalczył sobie jednak dopiero pod koniec ubiegłego sezonu. W obecnym wystąpił w 18 pierwszoligowych spotkaniach, w których puścił 21 bramek. Dodatkowo, 5 razy zachował czyste konto.
Kontrakt z drużyną z Ząbek rozwiązał 29 lutego, jednak już wcześniej szukał sobie nowego miejsca zatrudnienia. W lutym przebywał na testach w Vaasan Palloseura z Finlandii, gdzie zdążył nawet zadebiutować w przegranym 0-2 meczu fińskiego Pucharu Ligi, ale ostatecznie sam zrezygnował z tego pomysłu. Niedawno łączono go natomiast z dwoma ekstraklasowymi drużynami: Jagiellonią Białystok i Legią Warszawa, a zainteresowanie wyrażało także Zagłębie Lubin.
Z płockim klubem Kryczka związał się półrocznym kontraktem z możliwością jego przedłużenia.
Źródło: Wisła Płock
Fot. Michał Łada / Wisła Płock